4. Without you...

581 51 15
                                    

# Stephanie’s POV

Rano musiałyśmy wstać do szkoły. Nie miałam ochoty. Niestety byłam zmuszona, ponieważ odebranie moich dokumentów ze szkoły było zadaniem dla mnie. Ci ludzie, Finn czy jak mu tam, dlaczego on nie mógł tego załatwić… Huh… Mimo, że był całkiem przystojny, to odrobinę mnie wkurzył. Dlaczego zrzucił na mnie ten balast tak od razu? Nie mógł mnie stopniowo przygotować? Odpowiedź brzmiała nie. Z porannym rozmyślań wyrwał mnie głos Sue, która kazała mi się zbierać.

- Dobra, dobra – wymruczałam i przykryłam głowę kołdrą.

- Hej! Poważnie mówię! Chyba nie chcesz się spóźnić ostatniego dnia, prawda? – Zdjęła ze mnie pościel.

- Okej. Wstaję – podniosłam ręce w obronnym geście.

Wyczołgałam się z łóżka i popędziłam do łazienki. Jeżeli rozumiecie pojęcie „popędziłam” w moim wykonaniu o siódmej rano. Ubrałam się w czarne legginsy, różową bokserkę i dżinsową kamizelkę. Włosy rozpuściłam i dokładnie rozczesałam przekładając je na lewy bok. Założyłam też moje okulary – kujonki, bez których byłabym ślepa jak kret. Wychodząc z łazienki natknęłam się na blondynką podrygującą pod drzwiami. Zaśmiałam się i zeszłam na dół do kuchni.

W dolnej szafce miałam zapas płatków czekoladowych. Wyjęłam je i zalałam zimnym mlekiem z lodówki. Postawiłam dwie miski na stole i czekałam za przyjaciółką. Niedługo potem obie zaczęłyśmy jeść i zabrałyśmy swoje rzeczy wychodząc do szkoły. Zauważyłam, że Sue miała na sobie krótką spódniczkę o jasnym odcieniu błękitu, która eksponowała jej długie nogi oraz beżową koszulę, która okrywała ramiona. Wyglądała cudownie. Cieszyłam się, że nareszcie spełniła swoje marzenie o byciu modelką.

W szkole było całkiem normalnie. Żadnych dram, nowych związków i różnych takich. Po ostatniej lekcji miałam iść do dyrektora odebrać wszystkie dokumenty, które będę potrzebować w Londynie.  Zapukałam do drzwi sekretariatu. Otworzyłam je i zobaczyłam siedzącą przy swoim biurku panią March. Jej blond włosy były zawsze związane w koka, a czerwone okulary zsuwały się z jej nosa.  Spojrzała na mnie i poprawiła je.

- Dzień dobry – wymruczałam, tak jak to się powinno.

- Witam Stephanie, pan dyrektor ma już wszystko przygotowane i czeka na ciebie – powiedziała uśmiechając się.

- Dziękuję – odrzekłam i obróciłam się w lewo, gdzie były drzwi do gabinetu. Otworzyłam je i weszłam do środka. Zamykając je przywitałam się z dyrektorem.

- Cześć, cześć – pan Montgomery zawsze odnosił się do uczniów jakby był ich rówieśnikiem, co czasami było dziwne. -  Bardzo mi przykro, że odchodzisz Stephanie. Byłaś bardzo dobrą uczennicą i w dodatku utalentowaną.

Uśmiechnął się do mnie smutno. No tak, przecież odejście ze szkoły oznaczało opuszczenie mojej ukochanej drużyny siatkarskiej. Nagle zrobiło mi się odrobinę smutno. Nie będziemy już wyjeżdżać na wspólne mecze. Może w Londynie będzie jakaś drużyna. Pragnęłam tego.

- Mi również proszę pana – spuściłam wzrok na dół oglądając swoje dłonie.

- No dobrze, nie zatrzymuję cię dłużej. Pewnie chcesz się pożegnać ze wszystkimi – podał mi dokumenty do ręki.

- Dziękuję panu. Dziękuję za wszystko – uśmiechnęłam się i wyszłam mówiąc do widzenia.

Ostatni dzień w Los Angeles High School można uznać za zakończony. Jeszcze tylko jedno spojrzenie na salę gimnastyczną. Szłam z plecakiem na ramieniu sama, przez cichy korytarz. Wszystko robiłam po raz ostatni. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale przygryzłam wargę i starałam się ich nie uwolnić.

KidnappedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz