1

366 23 9
                                    

Zao to mała, mieszcząca pare domków wioska leżąca na terenie królestwa Ziemii, niedaleko stolicy, Ba Sing Se. Po tym jak informacja o mordowaniu magów wody i krwi dobiegła do północnego plemienia wody, razem z rodziną i resztą z osady uciekłam na ziemię władcy Osiego, przyjaźnił się z moim ojcem jeszcze, gdy ten był młody. Obiecał nam schronienie.
Trudne jest udawanie i chowanie w sobie największej swojej cechy, którą uczyli kształtować nas najbliżsi. Pierwszy rok poza domem był straszny. Nikomu nie mogłam ufać, bałam odezwać się słowem, nie mogłam uprawiać magii wody. Pamiętam jak pierwszej pełni na wygnaniu, kiedy to nasza moc jest najsilniejsza i kiedy to w Nouka, bo tak właśnie nazywa się mój dom, organizowaliśmy pokazy magii wody, byłam załamana, tak bardzo zawsze marzyłam o tym, by wziać udział w tym pokazie, choć jednym. Niestety, nie jest mi to pisane.
Wiem, że magowie wody źle postąpili kontrolując ludzi, ale to nie powód, by zabijać nas wszystkich. Północne plemie brzydziło się magią krwi, nawet najsilniejsi magowie wody nie pchali się, by tkać krew. Południowe plemie wody zaczęło to wszystko, południowe plemie chciało, by wszyscy byli u ich stóp, a kara za to spotkała nas wszystkich.

-Kala, możesz mi pomóc? -z zamyślenia wyrwała mnie mama. Po tułaczce jaką musieliśmy przetrwać, została mi tylko ona i czwórka innych ludzi z mojego plemienia. Gdy wyruszaliśmy było nas przynajmniej 20.
-Jasne mamo, w czym? -wstałam i podeszłam do rodzicielki.
-Możesz pójść nad rzekę i uprać pranie? Zostawiłam je na korytarzu w misce -kiedy się odwróciłam, poczułam, że łapie mnie za nadgarstek.- Tylko uważaj na magię, nie ujawniaj się, pamiętaj.
-Pamiętam, mamo. Będę uważać.
Wzięłam miskę z korytarza i ruszyłam w stronę rzeki. Lubiłam tam chodzić, droga prowadziła przez krętą ściężkę wśród drzew, a na samym brzegu był gładki piasek. Uwielbiałam to uczucie kiedy stałam na nim, a woda obmywała moje nogi.
-Cześć Kala, dokąd idziesz? -usłyszałam znajomy głos, to chłopak z mojego plemienia.
-Hej Kaion, idę uprać pare rzeczy -odpowiedziałam podając mu miskę.
-Dzień jak codzień, huh? -spytał chłopak idąc koło mnie.
-Może to i lepiej, upierzesz dzisiaj za mnie te ciuchy? Nic mi się nie chce...
-Z całym szacunkiem, ale to twoje pranie, więc je sobie wypierz -wepchnął mi miskę w ręce i usiadł na kamieniu obok.
-Nie myśl sobie Kaion, że w przyszłości będę prać też twoje rzeczy -powiedziałam klękając przy brzegu i wyciągając tarkę oraz bluzkę z miski.
-Wtedy będą to nasze ciuchy i wtedy będę Ci pomagał.
-Uważaj, bo uwierzę -zaśmiałam się.
-Będę się zbierał, Kala. Mama kazała mi isć na targ po coś do jedzenia -powiedział wstając z kamienia i całując mnie w polik
-Pa, Kaion -rzuciłam i prałam dalej.

Została mi ostatnia bluzka.  Moja ulubiona bluzka. W związku z tym, że straszna ze mnie niezdara, ostatnio ubrudziłam ją sosem. Szorowałam ją tak bardzo, że niedługo przetarłabym nitki materiału, a plama dalej jak była, tak tam tkwiła i śmiała się ze mnie. Sfrustrowana rozejrzałam się w okół i użyłam magii, by plama zniknęła. Czasem to robiłam, gdy plama była uparta, gdy potrzebowałam magii, gdy potrzebowałam poczuć się jak w domu. Kiedy upewniłam się, że sosu nie ma już na bluzce, podniosłam się i wraz z miską poszłam do domu. Nie przypuszczałam wtedy ile może mnie kosztować zwykłe wypranie koszulki za pomocą magii.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 05, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ostatni Mag KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz