Rozdział 12

253 22 12
                                    

Morgan

Leżałam na łóżku. W jakiejś Akademii. Nie wiem po co, nie wiem czemu. Doszłam do wniosku, że moje życie jest skomplikowanie proste. Z jednej strony mogłabym być podłą suką i zabawiać się z Louis'em i Thomas'em, a z drugiej opiekować się swoją siostrunią. A co robię? Leżę w łóżku i najzwyczajniej w świecie myślę nad swoim losem. Wstałam. Poszperałam po kieszeniach i na coś się natknęłam. TAK! Paczka papierosów ! Gorączkowo ją otworzyłam. Został ostatni papieros. Gdybym wtedy nie dała Denisowi miałabym dwa. Cholera, moja dobroć mnie zgubiła. Wyciągnęłam zapalniczkę i zapaliłam. Rozkoszowałam się tym uczuciem. Ktoś mi kiedyś powiedział, że należy palić powoli, bo kiedyś mi tego zabraknie. Dzięki ci ktosiu. Właśnie mi zabrakło. Kończąc papierosa usłyszałam pukanie. Wyrzuciłam tzw. peta i podeszłam do drzwi. Uchyliłam je. Przede mną stał mały chłopiec. Miał może 6 lat. Jego blond włosy idealnie pasowały do niebieskich oczu. Wyglądał na zagubionego.

- Panna Gress? - zapytał, co mnie rozśmieszyło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Panna Gress? - zapytał, co mnie rozśmieszyło.

- Tak ...-powiedziałam powstrzymując śmiech. Chłopiec odetchnął z ulgą.

- Uff. Myślałem, że znowu nie te drzwi. Ta Akademia przyprawia mnie o mdłości. Przed chwilą znalazłem pokój z mnóstwem paczek chipsów. Najchętniej bym tam został, ale miałem do pani przyjść. Niech pani sobie nie myśli, że wolę słodycze od pani... Tylko, no, wyglądały kusząco. Oh.. za dużo mówię, to moja wada. Nie dopuszczam innych do głosu. Po prostu muszę mówić, to takie fajne. Nie sądzi pani? Jest tyle rzeczy, którymi chcę się podzielić z ludźmi. Szkoda, że tata mi nie pozwala zostać swoim sekretarzem. Byłoby suuuper. - był uroczy. Otworzyłam szerzej drzwi. Na mojej twarzy gościł szeroki uśmiech. Ten chłopiec był tak entuzjastyczny, że zapomniałam o wszystkich rzeczach, które przed chwilą gościły w mojej głowie.

- Co pana do mnie sprowadza ? - powiedziałam, gdy wszedł do pokoju.

- O nie...- złapał się za głowę. - Ja bardzo przepraszam... Ale, zapomniałem. To znaczy tata mi kazał ... On mnie zabije, jestem fajtłapą. Co ja teraz zrobię?

- Spokojnie... Usiądź. - uśmiechnęłam się i podałam mu krzesło.- Jak masz na imię?

- Nazywam się Tristan.

- Ja jestem Morgan. A twój tata? Jak ma na imię?

- Tatuś nazywa się Henrieh...

Zamurowało mnie na chwilę.  Ten stary ciul ma takiego synka? Gdzie tu podobieństwo?

- Możemy do niego pójść, jeśli zapomniałeś o co chodziło... - powiedziałam spokojnie. Przez chwilę nic nie mówił... Wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał.

- Wiem! Miałem Ci to przekazać. - sięgnął ręką do plecaka i po chwili grzebania wyciągnął kopertę.
- To od taty. Ja muszę już biec do wujka Pedro. Jestem jego pomocnikiem. - uśmiechnął się promiennie i wybiegł.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 13, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zbuntowana SzesnastkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz