3. ChatBug...|Adrien/Marinette

5.3K 370 69
                                    

*Adrien*
Nie wiem, co mnie wtedy tknęłoby nazwać Marinette "księżniczką". To było dziwne... W jednej chwili zobaczyłem podobieństwa jej i Biedronki, a po chwili one znikły. Kochałem jedną - druga była moją przyjaciółką. To wszytko nie miało sensu chciałem zakończyć te grę i w końcu odkryć, kto skrywa się pod maską w kropki. Co do broszki dostała ją, bo Chloé mnie dziś wkurzyła... Mam nadzieję, że ojciec się o tym nie dowie. Westchnąłem i ruszyłem powoli ulicą. Słońce opierało się leniwie o wieżę Eiffla, lecz nagle zdarzało. Ulicami Paryża wstrząsnęło potężne miauczenie. Przerażony tłum wywrócił mnie na ulice, a gdy odzyskałem możliwość widzenia dostrzegłem coś, czego nie chciałem nigdy ujrzeć. Dziewczyna będąca hybrydą Czarnego Kota oraz Biedronki kroczyła powoli w moim kierunku z szaleństwem w oczach. Zerwałem się na równe nogi i wpadłem w jedną z mniejszych uliczek. Plagg odrazy wyskoczył z mojej kieszeni i ziewnął.
- Stary masz Camembert? - Zapytał rozespany
- Nie czas na jedzenie Plagg - warknąłem
- Na jedzenie zawsze jest czas...
- Nie teraz - popatrzyłem na niego ostro - Plagg wyciągaj pazury!

*Marinette*

Przypięłam broszkę do sukienki i stanęłam przed lustrem. Nie pasowała zbytnio do mojego stroju jak i do mnie. Była zbyt... Zbyt... Nie wiem, jaka po prostu stanowczo nie moja. Byłam prawie pewna, ze Adrien dał mi ją z litości i inna dziewczyna miała ją otrzymać, na samą myśl o tym do oczu cisnęły mi sie łzy. Kilka tygodni temu uświadomiłam sobie, ze nie mam u niego szans, a teraz on ma czelność przychodzić i znów robić mi nadzieję.

- Marinette? - Usłyszałam cichy głos mojej zatroskanej kwami - wszytko dobrze?

- Co?

- Nagle posmutniałaś....

- To wszytko przez Adriena - westchnęłam i popatrzyłam przygnębiona na Tikki - Gdy sobie uświadomiłam, że nie mam u niego szans - "ale i tak sie jąkałam, bo go przecież kocham" dodałam w myślach - on przychodzi tu i wszytko niszczy....

- Chodzi o ten prezent? - Wskazuje na broszkę na mojej piersi

- Dokładnie - popatrzyłam w lustro - sadze, ze...

Niedane mi było dokończyć wypowiedzi, gdy ziemia się zatrzęsła a ja opadłam na kolana. Gdy trzęsienie ziemi się uspokoiło usłyszałam miauczenie.

- Co do cholery... - Szepnęłam, gdy spojrzałam przez okno.

W pierwszej chwili zaczęłam sie zastanawiać czy to nie kolejny poziom Anti-Bug jednak osoba ukryta pod maską posiadała ogniście rude włosy i cierpiała na wyraźną heterochronię. Gdyby nie wykonanie stroju mogłabym pomyśleć, ze to marny cosplay usiłujący połączyć Kota i moje alter ego jednak zdałam sobie smutną prawdę, ze to akuma.

- Tikki kropkuj! - Krzyknęłam zanim zdążyłam pomyśleć, przemiana była juz dla mnie odruchem.

Chwile potem zeskoczyłam na ulicę kręcąc swoim jo-jo z uśmiechem. Kotka-Biedronka nawet mnie nie zauważyła, gdy przyglądałam się sie jej od tyłu z rozbawieniem. Pewnie gdyby nie fakt, ze ów dziewczyna miała zamiar zniszczyć Paryż i odebrać mi miraculum padła bym ze śmiechu, ale teraz musiałam kupić czas uciekającym mieszkańcom i doczekać się łaskawego przybycia Czarnego kota z odsieczą. Zamachnęłam sie jo-jo, gdy akuma zaatakowała kogoś swoim kici kijem.

- Nie ładnie kiciu - cmoknęłam unikając jej ciosu

- Miło cię widzieć lateksowa biedronciu - koci uśmiech u tej dziewczyny trochę mnie przeraził, ale byłam teraz Biedronką. Nie mogłam się bać.

*Adrien*

- Jak to nie masz siły na przemianę?! - Krzyknąłem zirytowany. Ten głupi kocur doprowadzał mnie już do szału.

- Normalnie - miauknął - jestem głodny.

Załamany szybko przeszukiwałem plecak. Jak na złość ani grama tego przeklętego camembertu. Nagły krzyk i dźwięk łamanych kości zwrócił moją uwagę. Kilka kroków ode mnie leżała Biedronka z grymasem bólu wypisanym na twarzy, Plagg chyba wyczul sytuację, bo schował się w mojej torbie, gdy podbiegłem do księżniczki.

- Nic ci nie jest Biedronko? - Popatrzyła na mnie szklistymi oczyma. Widziałem w nich tyle cierpienia i bólu jednak to, co w nich kochałem nie znikło. W oczach zamaskowanej dziewczyny nadal błyszczała determinacja, której ja sam nigdy nie miałem.

- Gdzie jest Czarny Kot? - Szepnęła i syknęła z bólu, gdy usiłowała podnieść się na jednej ręce

- Nie wiem - skłamałem

- Nie dam sama rady - w jej oczach pojawiły się sie łzy - ChatBug jest zbyt silna nie dam sama rady... Ona.. Wygra - to ostatnie dodała szeptem

- Nie mów tak - moja wściekłość gwałtownie sie podniosła nie mogłem dać jej przegrać, musiałem szybko się przemienić, ale wtedy ona złapała moją rękę.

- Jeśli go zobaczysz... Jeśli zobaczysz Kota nie pozwól mu tu przyjść... Nie może narażać swojego miraculum - rezygnacja w jej głosie mnie dobiła - Jeśli ja je strącę to pół biedy, bo będzie drugi bohater...

- Nie mów tak - szepnąłem i nagle zrobiłem coś, czego pewnie nigdy bym nie zrobił.

Pocałowałem Biedronkę. Szybko i delikatnie jednak to wystarczyło, aby wróciła na ziemię. Odetchnąłem z ulgą, ze nie oberwałem w twarz i szybko odbiegłem, a gdy na końcu ulicy spojrzałem w stronę obu dziewczyn pogrążonych w morderczym tańcu. Uśmiechnąłem się sie na myśl, że Biedronka znów walczy.

- Teraz już ci nie daruje - powiedziałem do Plagga po kilku minutach - Wyciągaj pazury.

*Marinette*

Jeśli kiedyś zdarzyło wam sie walczyć lub robić coś, co wymaga od was dużego wysiłku fizycznego e złamaną ręką bez usztywnienia to pewnie wiecie jak się teraz czułam. Lewa ręka była praktycznie bezużyteczna, a każdy ruch nią bolał nieubłaganie i modliłam się sie tylko, a by Kotka nie zerwała mi kolczyków.

- Walczycie o mnie piękne niewiasty? - Usłyszałam ironiczny głos Czarnego Kota.

Jeśli pomyślałam, ze jest moim zbawieniem znalazłam sie w błędzie w jednej chwili ChatBug rozdzieliła sie w dwie osoby, a każda z nich była w stroju jednego z nas, a walka z kimś równym sobie nie była łatwo. Ból otępiał mi zmysły, a wir walki zabrał poczucie czasu, a gdy szaleńczo biegnące minuty zwolniły i zostałyśmy tylko we dwie. Trzymałam mocno naszyjnik ChatBug, a ona miała palce na moich kolczykach.

- Oko za oko kochana? - Zapytała

- Ząb za ząb - radość zabłysła w jej oczach - ale po moim trupie - wytrącając ja z równowagi zyskałam cenne sekundy.

Odepchnęłam kotkę zrywając naszyjnik, a upadając rzuciłam go do Chata. Pierwszy raz od dawna nie użyłam Szczęśliwego Trafu, a wygrana bez niego dotychczas wydawała sie niemożliwa... Gdy naszyjnik został zniszczony czarny motyl ukazał sie naszym oczom.

- Koniec twoich żadów mała akumo - wstałam z trudem - pora wypędzić złe moce.

Tym razem, gdy odlatywał, jako dobra istota nie pożegnałam go... Zamiast tego powiedziałam tylko dwa słowa. "Miraculous Ladybug". Miliony małych Biedronek poleciały w Paryż, a gdy wszytko sie zakończył i moja ręka była zdrowa.

- To jak koniec roboty na dziś? Chyba musze sobie uciąć drzemkę w blasku mojej zajebistiości - na te słowa Kota zaśmiałam się cicho.

- Do zobaczenia kotku - tym razem żadne z nas sie nie śpieszyło. Czarny Kot zasalutował mi i leniwie odszedł ulicą, a ja poczekałam aż zniknie i wróciłam do domu. Zbyt zmęczona na rozmyślania zapomniałam o tym, co zrobił Adrien i pozwoliłam sobie uciec w objęcia hypnosa.


Zamknij Oczy Biedronsiu || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz