-Koni!Wstawaj! - zawołała mama z salonu- za 5 minut widzę cie na dole.
-O boże- pomyślałam- dzisiaj piątek więc mam na 8:50. Niewiem po co to wszystko.
Powolnym krokiem zaszłam na dół. Zobaczyłam matke stojącą z talerzem w ręku. Talerz był potłuczony.
-Co jest?- spytałam
-Słuchaj- powiedziała nerwowo- To już 6 talerz. Mogłabyś zrobić coś z tym psem?
-Teraz nie mogę. Śpiesze się do szkoły- skłamałam.
Wzięłam plecak do ręki i wyszłam. Po drodze skoczyłam do piekarni po drożdżówke.
-Koni!
Usłyszałam jak ktoś mnie woła.
Odwróciłam się i ujrzałam Yuko biegnącą w moją stronę.
-Poczekaj- zawołała
Nie pozostawało mi nic innego, więc musiałam poczekać na przyjaciółkę.
-Mogę iść z tobą?!- zapytała zdyszana z uśmiechem na twarzy.
-I tylko po to wrzeszczałaś na pół miasta, aby iść ze mną? Nie mogłaś napisać sms'a?
-Tak w zasadzie to mogłam, ale nie wpadło mi to do głowy- zaczerwieniła się.
-Dobra, chodź- powiedziałam.
Szliśmy w milczeniu. Nagle zadzwonił telefon Yuko
-Halo?
-Cześć skarbie - odezwał się v- chciałabyś dzisiaj gdzieś pójść?
-No pewnie, z tobą pójdę wszędzie- odrzekła
- To czekam na ciebie przed szkołą.
Przyjaciółka przyspieszyła.
-Co tak pędzisz?
-V czeka na mnie przed szkołą- wykrzyknęła
-Kim jest ten cały V?
-To ty jeszcze nie wiesz?-zapytała -Tae to mój chłopak. Jesteśmy ze sobą od 3 tygodni. Fajny jest.
-Aha- opuściłam głowę- Myślałam że pójdziesz ze mną
-Jasne że pójdę, ale dzisiaj nie mogę
-OK- odparłam
Szesnastolatka pobiegła, zostałam sama.
CZYTASZ
Przypadek
Fanfiction*Jestem Koni mam 16 lat. Od niedawna mieszkam w Seulu. Chodzę do szkoły, w której są sami wariaci, oprócz niektórych osób. Mam przyjaciółkę Yuko i chłopaka, którego poznałam przypadkiem.