Kristopher szedł ulicami miasteczka. Było już późno. Panowała ciemność. Smutny kroczył ku domowi. Był ubrany w stare przetarte jeansy i biały t-shirt. Zarzucił skórzana kurtkę na ramiona i wędrował. Padał deszcz i szalała burza, a on przechodził obok lasu, w którym zginąć to miała przed laty Lara. Kristopher przypominiał sobie opowiadania starej wdowy Sheppershon. Zbliżał się coraz bliżej aż w końcu znalazł się w lesie. Panowała tu ciemność. Dookoła rosły wysokie sosny. Mężczyzna nie wiedział co robi. Położył się pod jednym z drzew i usnął. Śnił jak zwykle o swojej ukochanej Annemarie. Tym razem sen był trochę inny, bo oprócz jego i dziewczyny był jeszcze ktoś inny. Ten ktoś to była mała dziewczynka. Miała długie blond włosy splecione w dwa warkoczyki. Coś mówiła, po czym zaczęła krzyczeć. W tym momencie Kristopher obudził się, a krzyk dziecka był jakby rzeczywisty. Wstał, przetarł oczy, otrzepał się.. i coś zobaczył. W głębi lasu stała dziewczynka, która mu się śniła. Był co prawda upity, ale pamiętał opis Lary, który przedstawiała wodowa. Były identyczne!
- Chodź ze mną! - szeptała dziewczynka.
Przestraszony chłopak zaczął biec. Mijał kolejne drzewa. Lara nadal wołała, a on oddalał się od niej. W końcu wydostał się z lasu i pobiegł do swojego domu.
W salonie zastał Merry. Podeszła do niego, ale on odrzucił jej zaloty. Dziewczyna próbowała rozweselić go, ale bez skutku. Kristopher wygonił ją ze swojego domu. Jednak ona nie poczuła się urażona. Była bardzo w niego wpatrzona. Nawet nie zauważyła, że był pijany. Poszła do domu. Zmęczony mężczyzna położył się na swojej kanapie i zasnął. Teraz dręczyły go sny z udziałem nie tylko Annemarie, ale także z Larą. Obudził się. Wytrzeźwiał już, więc mógł zebrać myśli.
- Skoro byłem pijany to pewnie mogło mi się coś wydawać - myślał. - A może to była jakaś inna dziewczynka..
Nie dopuszczał do siebie myśli, że to mógł być duch. Postanowił, że pójdzie do lasu jeszcze raz, ale tym razem w dzień.
Wziął kurtkę i wyszedł z domu. Był przerażony, bo nie wiedział co zasta w lesie. Jego dom od lasu dzieliły dwa kilometry. Szedł niezbyt szybko. Nie spieszyło mu się.Doszedł.
Był już w lesie. Stanął pod sosną, przy której przespał zeszłą noc. Leżało tam kilka butelek po piwie, dlatego rozpoznał to miejsce. Spojrzał w miejsce gdzie ukazał mu się dziewczynka. Nic nie widział, ale podszedł dalej. Zbliżał się aż w końcu zobaczył coś okropnego.
Na trawie leżała dziewczynka.. Była martwa. Jej twarz była cała we krwi. Kristopher nachylił się nad ciałem i zaczął gorzko płakać. Nagle coś drgnęło.- Stać. Policja. Proszę wstać! Ręce do góry!
Zapłakany Kristopher nie wiedział co ma robić. Policjanci zabrali ciało i aresztowali go pod zarzutem zabójstwa. Był w podwójnym szoku. Pierwszy raz widział kogoś martwego i pierwszy raz był aresztowany.
Nastał wieczór. Smutny siedział sam w celi w areszcie śledczym. Czuł się niewinny, bo przecież nic nie zrobił. Raz czuł smutek, a innym razem złość.
- Co ja kurwa tu robie! - zaczął walić pięścią w ścianę. - Przecież tu siedzą sami bandyci, mordercy! Ja jestem niewinny!
W nocy nawet nie zasnął. Nie chciał spać, bo w nocy męczyły go sny. Jego pobyt tutaj miał tylko jeden plus - nie myślał o Annemarie. Około godziny dziesiątej do celi Kristophera przyszedł jakiś policjant.
- Zapraszam pana na przesłuchanie.
Kristopher westchnął z niechęcią.
- Proszę za mną. No dalej!
Strażnik zaprowadził go do sali przesłuchań. Było to małe ciasne pomieszczenie. Na środku stało biurko przy, którym siedział policjant. Kristopher po chwili usiadł. Zaczęło się przesłuchanie.
- Dzień dobry. Nazywam się John Muller. Czy przyznaje się pan do zamordowania Larry Dennis?
- Larry? - zawiesił mu się głos. - Larry Dennis?! Przecież ona nie żyje od dawna! Bardzo dawna!
Bronił się długo , ale na marne. Odpowiadał jeszcze na wiele pytań. Wiele z nich było bezsensownych. Wreszcie policjant powiedział:
- Czy doda pan jeszcze coś od siebie?
- Miałem sen. Ta dziewczynka coś do mnie mówiła. Coś żebym szedł za nią. Ja się przestraszyłem i uciekłem.
- Haha to wszystko?
- Nie. Kiedy byłem mały w naszym miasteczku panowało przekonanie, że w tym lesie przed wieloma latami zaginęła dziewczynka. Mówiono na nią Leśna Lara. Jeśli pan mi nie wieży to proszę, mam światków.
- Hmm.. kogo?
- Pani Sally Sheppershon.
Policjant odesłał Kristophera do celi mówiąc, że jutro przesłuchania zostanie pani Sheppershon. Mężczyzna uspokoiła ta wiadomość. Tej nocy spał. Tym razem śnił o wdowie Sally. Umierała ona w męczarniach. Kristopher obudził się w środku nocy spocony i wystraszony. Spał dalej. Rano obudzili go strażnicy.
- Niestety mamy dla pana złe wieści.
- Dzień dobry, słucham? - odpowiedział zaspany Kristopher. - O co chodzi?
- Dziś rano znaleziono zwłoki w domu pani Sheppershon. Niestety była to ona. Brutalne morderstwo - powiedzieli funkcjonariusze. - Na obrazie lasu, który wisiał nad zwłokami zapisano liczby 23 i 32. - dodali.
- Jak to, co? Jak to możliwe - krzyczał zaaferowany mężczyzna. - Przecież to niemożliwe.. Wiadomo coś więcej? Przecież to nie mogą być przypadkowe liczby.
- Nie możemy nic panu ujawniać z uwagi na dobro postępowania.
CZYTASZ
Dolina Charlotty
Mystery / ThrillerTajemnicze i paranormalne wydarzenia w Ponever zmieniają życie Kristophera, ale i całego miasteczka. Zjawa zaprasza go do tak zwanej Doliny Charlotty.