Pierwsze spotkanie

46 3 0
                                    

-Żaden sukinkot nie ma takiego szczęścia jak my!- krzyknął Jack gdy razem z Fabrizio byli juz na pokładzie.
-Oooo to prawda.-zaśmiał się Fabrizio.
-G60...-głośno myślał Jack szukając swojej kabiny.
-To tu!-powiedział Jack gdy weszli do środka. Przywitali się z współlokatorami.
-Kto powiedział, że śpisz na górze?-Krzyknął żartobliwie Jack do swego przyjaciela i lekko uderzył go w ramię gdy ten położył się na górnym piętrze łóżka.
-A gdzie jest Sven?-spytał cicho jeden ze współlokatorów drugiego.
Tymczasem Rose znowu siedziała w towarzystwie tych samych ludzi, piła herbatę i tak naprawdę matka decydowała za nią o wszystkim. Nie miała ani trochę swobody i musiała poddawać się wszystkim zachciankom swojej matki i narzeczonego w sprawach ubierania się, makijażu i stylu życia. Było jej z tym ciężko, nie wytrzymała presji i gdy wszyscy z jej grona byli zajęci, ona chciała skoczyć z dzioba statku.
Widział to właśnie Jack.
-Nie rób tego.-powiedział wyraźnie zaniepokojony,ponieważ zakochał się w Rose od pierwszego wejrzenia.
-Nie podchodź do mnie. Nawet nie próbuj! Bo skoczę!-zawołała Rose poddenerwowana. Jack podszedł trochę bliżej i tylko wyrzucił papierosa.
-Jeśli skoczysz będę musiał skoczyć za tobą ponieważ jestem świadkiem zdarzenia.-zaczął zdejmować buty i kurtkę.
-Nie przeżyjesz tego.-Rose była niespokojna.
-Nie martw się. Dobrze pływam.-oznajmił jej Jack.
-Zabije cię siła upadku. -Rose go ostrzegła.
-Nie skoczysz.-zawołał widocznie pewny swego słowa.
-Skąd wiesz? Nie znasz mnie. Nie wiesz co mogę zrobić zaraz!-odpowiedziała Rose.
-Gdybyś naprawdę chciała się zabić, to już byś to zrobiła.-Jack dalej był pewny siebie.
-Daj mi rękę. Wciągnę cię-zaproponował Jack po czym Rose się zgodziła i podała mu dłoń.
-Dobrze.-Jack się uśmiechnął, a Rose odwróciła wzrok na niego. Miała piękne zielone oczy i kasztanowe, kręcone włosy co jeszcze bardziej przekonało Jacka do niej.
-Jestem Jack. Jack Dawson.-przedstawił się.
-Rose DeWitt Bukater.-przedstawiła się również.
-Musisz mi to zapisać-wtedy zaśmiali się oboje. Rose miała już być ocalona gdy nagle butem zaczepiła o materiał swej sukni i prawie spadła. Zaczęła krzyczeć i wołać o pomoc. Załoga która słyszała krzyki Rose ,przybiegła akurat wtedy kiedy Jack ją uratował. Wylądowali na sobie w dwuznacznej pozycji. Załoga zastała tam Jacka prawie położonego na Rose bez butów i kurtki, a Rose z przerwaną sukienką.
-Odsuń się od niej i dwa kroki w tył!-krzyknął bardzo głośno jeden z załogi.
Jack był wtedy bardzo spokojny,ponieważ on tylko uratował Rose i nic więcej między nimi nie zaszło.
-Zawolać oficera!-krzyknął również jeden z ludzi załogi. Na miejsce trafił on z Calem, narzeczonym Rose,a sam podawał jej gorącą herbatę.
-Śmiałeś tknąć moją narzeczoną?!-Cal był bardzo zły.
Patrz na mnie śmieciu!-krzyknął do Jacka gdy ten odwrócił od niego wzrok.
-Cal!-zawołała Rose do niego.
-To był wypadek, nie tak jak myślisz.
-No więc wytłumacz mi ten wypadek,Rose.-Cal mówiąc to był trochę niepewny tego co robi.
-Wychyliłam się aby zobaczyć te...eeee...eeeee...aaaaa...
-Śruby?-zaczął zgadywać Cal.
-Tak właśnie!-Rose była zdezorientowana.
-Wychyliłam się żeby zobaczyć śruby. Poślizgnęłam się i wypadłam ale p.Dawson mnie ocalił. Sam omal nie wypadł-zmyśliła Rose.
-Aha! Wychyliła się żeby zobaczyć śruby! -Cal nie wiedział czy ma jej uwierzyć...

TitanicWhere stories live. Discover now