Początek końca

24 4 2
                                    

INFO!

Musiałam usunąć poprzednią wersję, bo nie zgadzało mi się z moimi pomysłami, a po drugie miałam świetny sen i musiałam go użyć do mojego opowiadania. I tak była bez sensu xD Mam nadzieję, że nowa wersja wam się bardziej spodoba :D Miłego czytania :3

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zapadła północ w niewielkim miasteczku Poldam. Wszyscy już spali. Wszyscy, oprócz szesnastoletniej Kalisty. Sieroty z długimi do ramion, kruczo czarnymi włosami i jaskrawo zielonymi oczami pełnymi łez. Siedziała na parapecie, głowę miała opartą o zimne okno, wpatrywała się w gwiazdy. Zastanawiała się, co jest po śmierci. Czy ludzie spotykają się w niebie, a może jednak po śmierci pochłania ich ciemność zapomnienia? To pytanie krąży po jej głowie już od ośmiu lat.

Mruuu, usłyszała i momentalnie podskoczyła. Spojrzała na miejsce, gdzie wydobył się dźwięk i zobaczyła małą, czarną kotkę, która patrzyła się na nią swoimi małymi, żółtymi ślepiami.

-Hannah, jeszcze nie śpisz? - Zapytała szeptem Kalista wycierając twarz z łez.

Kotka wskoczyła jej na kolana i zaczęła się łasić. W jakiś sposób Kalista wiedziała, że kotka chce ją w ten sposób pocieszyć, więc uśmiechnęła się.

-Dzięki. - Mruknęła. W tym samym momencie kotka zwróciła się w stronę drzwi, napięła grzbiet i zasyczała.

Kalista wstała, trzymając kotkę w ramionach. Powolnym i niepewnym krokiem skierowała się w stronę drzwi. Zanim jednak dotarła, usłyszała kobiecy krzyk. Wszyscy momentalnie się zbudzili, Kalista wraz z domownikami zbiegła na dół. Widok martwej dyrektorki domu dziecka przeraził każdego. Kobieta leżała w kałuży własnej krwi, a jej martwe spojrzenie skierowane było w ich stronę, jakby błagała o pomoc.

-O boże! - Pisnęła jedna z opiekunek.

Nad dyrektorką stał mężczyzna oświetlony blaskiem księżyca. Ubrany był w czarną koszulkę na którą zarzucony był męski, beżowy płaszcz z dużym kołnierzem, ubrany był również w spodnie o kolorze błękitu królewskiego, a także czarne buty. Miał krótkie, rozczochrane włosy o kolorze morelowym. Kalistę najbardziej przerażały jego oczy. Zimne i fioletowe z czerwonym błyskiem, które wydawały się patrzeć w ludzką duszę.

-Kim jesteś? Dlaczego to zrobiłeś? Czego chcesz? - Zapytała druga opiekunka zasłaniając jak największą liczbę sierot.

-Kalista chyba mnie pamięta i to wystarczy, i na pewno domyśla się czego chcę. - Odpowiedział zimnym tonem patrząc prosto na Kalistę, która stała na samym końcu przy ścianie.

Kalista wyszła z tłumu dzieci i dorosłych. Stanęła niedaleko mężczyzny i popatrzyła mu prosto w oczy.

-Wynoś się stąd, Seth! - Krzyknęła. Niestety pamiętała go, bo jak można zapomnieć faceta, który na jej oczach zabił jej rodzinę i przyjaciół, a to wszystko przez jego pożądanie władzy.

-HA! Mała dziewczynka rozkazuje starszemu... Chyba zapomniałaś ile osób tutaj jest. Nie było by za miło, gdyby przez ciebie zginęli. - Seth uśmiechnął się złowieszczo.

Kalista spojrzała na przerażonych współmieszkańców i westchnęła.

-Dobrze... Ale masz ich nie krzywdzić. - Podeszła do Seth'a i od razu została przez niego objęta, jakby była jego dobrą przyjaciółką.

-Wspaniale! Widzę, że zmądrzałaś. - Powiedział Seth, kładąc rękę na jej lewym ramieniu i wyprowadzając ją z budynku.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Co się stanie potem? Co Seth planuje z nią zrobić? Czemu tak bardzo pragnie ją mieć? I dlaczego przeżyła? Tego dowiecie się już wkrótce. Proszę komentujcie i oceniajcie, bo chce wiedzieć czy wam się spodoba czy nie. Każdy rodzaj krytyki (oprócz naprawdę obraźliwej) jest mile widziany, bo dzięki temu wiem w czym mam się poprawić (ale piszczcie jakie robię błędy). 

Dziedziczka CiemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz