Dyrektor Lucas Scale nie miał w zwyczaju czekać na nikogo, wyjątkiem były wizyty z organizacji która finansowała jego eksperyment.Nie wiedział o nich zbyt wiele ,właściwie prawie nic , za to oni wiedzieli o nim wszystko ,o nim i jego Proteuszu.Niepokoiło go to odrobinę, czasem obawiał się ,że zrezygnują z projektu gdy posunie się o krok za daleko , że uznają go za zbyteczny albo co gorsza nie etyczny , na razie wciąż byli mu przychylni bo czy w innym razie powierzyli by mu TO? Czas dłużył mu się niemiłosiernie. Poprawił mankiet koszuli tak by wystawała dokładnie centymetr za rękaw eleganckiego grafitowego garnituru, nie porządku nie znosił jeszcze bardziej niż ludzi którzy byli na bakier z czasem , wszystko co robił musiało być idealne i taki był Proteusz - tak przynajmniej mu się wydawało. Uniósł powoli rękę i jakby od niechcenia spojrzał na tarczę drogiego zegarka ,robił to już chyba po raz setny tego wieczoru.Kolejny raz kazali mu na siebie czekać i to dłużej niż zwykle, Scale zastanawiał się czy powodem jest tajemnicza przesyłka o której wspominał zarząd agencji, nie lubił o tym myśleć chodź przez ostatnie dni robił to niemal bez przerwy , o pomyłce nie było mowy.Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to dzisiejszej nocy on, Dyrektor Lucas Scale stanie się posiadaczem najpotężniejszego artefaktu na Ziemi. Cichy ledwie słyszalny krzyk wyrwał go z zamyślenia, mężczyzna uśmiechnął się jak aligator na widok topiącej się w wodzie antylopy.Przyjrzał się swojemu blademu odbiciu w szybie , przygładził ulizane na gładko popielate włosy i przeszedł kilka kroków nie spuszczając wzroku z znajdującego się tuż za szybą podjazdu.
Długie cienie rosnących za ogrodzeniem placówki drzew wkrótce zlały się z panującym w okół półmrokiem. Lucas nie był już w stanie zobaczyć ani wysypanego żwirem podjazdu ani znajdującego się dalej wysokiego na pięć metrów ogrodzenia , było zwieńczone pasmami pordzewiałego drutu kolczastego którego sploty były jedynym elementem chaosu który akceptował w swoim projekcie. Nie zdawał sobie sprawy ,a może nie przyjmował do wiadomości tego że rdza nie jest jedynym a już na pewno nie największym nieładem. Projekt Proteusz był kwintesencją chaosu, to co działo się pięć pięter pod budynkiem w którego holu spacerował dyrektor było istnym pandemonium którego nikt nie nazwał by ładem.
Te sterylne białe korytarze zalane ostrym światłem i odgrodzone pancernymi szybami cele wraz z miotającymi się w nich Istotami Scale zwykł nazywać swoim największym dziełem. Inni widzieli tam tylko i wyłącznie piekło na Ziemi-piekło wymyślone i stworzone przez szaleńców na zlecenie innych szaleńców.
Wściekłe mruganie lampy stroboskopowej umieszczonej na słupie przy automatycznej bramie zawiadomiło dyrektora o przyjeździe oczekiwanego gościa. Koła czarnego BMW zachrzęściły na wysypanym żwirem podjeździe. Scale strzepnął z garnituru nieistniejące pyłki splótł okryte białymi rękawiczkami dłonie i rozciągnął je jak pianista przed przystąpieniem do gry. Z samochodu wysiadł postawny mężczyzna w czarnym garniturze , rozejrzał się nieufnie po ogrodzonym placu wciąż oświetlonym mrugającą żarówką na bramie.Palce lewej ręki zaciskał na rączce sporej srebrnej walizki.W środku musiało być to, obserwujący go mężczyzna rozciągnął blade wargi w iście wężowym uśmiechu.Agent Hunt przekroczył próg nieświadomie wnosząc na szarą wykładzinę drobinki żwiru. Scale zmierzył go zimnym wzrokiem blado niebieskich oczu.Hunt pochwycił spojrzenie gospodarza.
-Scale Lucas - stwierdził agent poprawiając ciemne okulary by lepiej widzieć wyświetlające się na szkłach linijki tekstu.
Blondyn chrząknął zaskoczony a jednocześnie oburzony takim traktowaniem. Jeszcze raz przyjrzał się przybyszowi. Ciemny garnitur i zasłaniające pół twarzy ciemne okulary , trudno było mu określić jego wiek jednak patrząc na niepoznaczone siwizną krótkie brązowe włosy i pełne brzoskwiniowe usta uznał że człowiek ten nie może mieć więcej niż dwadzieścia kilka lat. Nie widział go nigdy wcześniej.Widział za to podobne garnitury i okulary a nawet malutkie białe przypinki z czymś co Lucas brał za ośmiorniczkę, u wszystkich poprzednich agentów.