Czekałam na mój koniec, zresztą i tak nikt nie będzie za mną płakać, jedynie mama,bo tylko ją teraz mam. Samochód był coraz bliżej i nagle poczułam jak ktoś mnie odpycha.Upadłam na asfalt zdzierając sobie kolana. Chciałam zobaczyć kto mnie uratował.Kiedy mój wzrok skrzyżował się ze wzrokiem Justina. Naprawdę on mnie uratował?! Moje kolano zaczęło boleć, a z rany sączyła się krew. Nie mogłam wstać,bo kolana miałam jak z waty. Po chwili przedemną staną Justin wyciągając w moją stronę rękę, złapałam ją i wstałam lekko się chwiejac.
-Dziękuję -powiedziałam lekko się uśmiechając -Nie musiałeś mnie ratować
-Co ty gadasz?-popatrzył mi się prosto w oczy - Nie pozwoliłbym ci zginąć
-Może tego chciałam? Zakończyć to wszystko- spuściłam głowę
-Nawet tak nie mów -powiedział - Masz dopiero 17 lat i całe życie przed tobą
- Nie chcę takiego życia! -krzyknęłam, a w moich oczach pojawiły się łzy
Nie chciałam drugi raz płakać przy Justinie więc odeszłam. Gdy doszłam do domu mojej mamy nie było.Weszłam na górę i włączyłam muzykę. Położyłam się na moim łóżku i zaczęłam śpiewać
Była dopiero 16:25 , a nie miałam dużo nauki więc postanowiłam, że pójdę pobiegać. Ubrałam się w czarne leginsy
i białą bluzkę z napisami. Włosy związałam w wysokiego kucyka i ubrałam moje czarno-białe adidasy. Postanowiłam, że przebiegę się do parku. Po 20 min biegania postanowiłam, że odpocznę, więc usiadłam na ławkę obok fontanny. Obok mnie biegała grupka dzieci które bawiła się w berka. Mała dziewczynka potknęła się i wpadła do fontanny. Szybko wstałam i pomogłam dziewczynce wyjść z fontanny. Wszystkie dzieci zaczęły się śmiać, a dziewczynka płakać. Zrobiło mi się strasznie przykro dziewczynki, więc rozgoniłam śmiejące się osoby.
-Nie płacz -powiedziałam klikając przed dziewczynką -Nie przejmuj się nimi, nie warto.
-Wszyscy się ze mnie śmiali -załkała -Będą się teraz ze mnie wyśmiewać.
- Nie daj im się -westchnełam - Musisz pokazać im, że się tym nie przejmujesz, a oni wkrótce się odczepią.
-Tak myślisz? -popatrzyła na mnie
- Wiem to -uśmiechnęłam się.
- Dziękuję - powiedziała wtulając się we mnie
- Nie ma za co -powiedziałam -Jak masz na imię?
-Maja- odpowiedziała
-Ja mam na imię Katie, może lepiej już idź do domu, bo powoli zaczyna się ściemniać.
Dziewczynka przytaknęła ,przytuliła mnie i pobiegła w jakaś uliczkę,a ja nie czekając dłużej poszłam w stronę mojego domu. Kiedy szłam i byłam zaledwie jedną przecznicę od mojego domu zobaczyłam pięciu mężczyzn którzy szarpali się i kłócili o coś. Nie zauważyli mnie,a kiedy chciałam iść dalej jeden z nich wyciągną pistolet i wycelował w mężczyznę klęczącego przed nim.Mężczyzna błagał o życie, ale nic to nie pomagało.Kiedy przyciskał już spust pistoletu nie wytrzymałam i odezwałam się
-Nie!-krzyknęłam, a głowy wszystkich zwróciły się w moją stronę.
-Mała uciekaj stąd -odezwał się jeden z nich
-Nie za dużo widziała -odezwał się ten sam, który celował w tego mężczyznę
-Nic nikomu nie powiem tylko zostawcie go - powiedziałam
-Patrzcie,patrzcie mała ma odwagę -zaśmiał się -Łapać ją
Zaczęłam biec jak najszybciej tylko mogłam, naszczęście byłam bardzo szybka. Słyszałam jak ktoś biegnie za mną i jest nie daleko mnie. Kiedy miałam skręcić do parku ktoś złapał mnie za rękę i pociągną w swoją stronę.Zakrył mi usta swoją dłonią, tak abym nic nie mogła mówić.
-Ciii, chcę ci pomóc -powiedział
Po tych kilku słowach wiedziałam kim jest ta osoba,wszędzie bym rozpoznała ten głos to Justin. Dlaczego on? On jest jednym z nich!Oni chcieli zabić tego mężczyznę!
-Muszę cię stąd zabrać zanim tamci się tu zbiorą -powiedział ciągnąć mnie w jąkać ciemną uliczkę -proszę tylko nie krzycz
Czy to są jakieś żarty?!
Kiedy zabrał rękę z moich ust miałam szansę wołać o pomoc, ale dlaczego tego nie zrobiłam?
- Co teraz ze mną zrobisz? -spytałam niepewnie -Kim wy do cholery jesteście?!
-Uuu dziewczynka się wkurzyła -powiedział prychając - Nie martw się nic ci nie zrobię, chcę ci pomóc
-Chcesz mi pomóc?! -krzyknęłam
-Nie drzyj się -powiedział - A co wolisz żeby oni się tobą zajeli?
- Nie,ale jak ja teraz wrócę do domu? -spytałam, a co jeśli mama się martwi?
-Nie możesz wrócić do domu, to zbyt niebezpieczne pewnie będą pilnować tamtą ulicę,więc nie masz szans wrócić do domu. Prześpisz się u mnie, a jutro przed szkołą pojedziemy po twoje książki i pójdziemy do szkoły.
-Co?A co z moją mamą? Na pewno się martwi, a co sobie inni pomyślą? Twoi rodzice są w domu? -zadałam pytania
-Zadzwonisz do niej i powiesz, że zostajesz u nowo poznanej przyjaciółki na noc, nie martw się o to co inni myślą, a ja mieszkam sam. A teraz wsiadaj do auta.
Wsiadłam do czarnego bmw i pojechaliśmy do jego domu,a raczej willi która była ogromna. Weszliśmy do środka a moim oczom ujrzał się przytulny salon.
-Chodź będziesz spała w moim pokoju -powiedział prowadząc mnie na drugie piętro
Weszliśmy do jego sypialni,a ja od razu padłam na łóżko i odpłynełam.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam,że rozdział taki długi ...Pewnie nie będzie się wam chciało go czytać xd Piszecie jak oceniacie ten rozdział i ogólnie całe fanfiction 😉
CZYTASZ
Nie ufaj mi
Teen FictionMieliście kiedyś tak,że w waszym życiu pojawiła się jedna osoba i wywróciła wasz świat do góry nogami? Ja tak. Mam na imię Katie mam 17 lat i mieszkam z rodzicai w Kanadzie. Nie mam zbyt wielu przyjaciół, w sumie nie mam ich wcale oprucz Sama, któr...