Prolog

89 11 3
                                    



  Już dawno Londyn nie pamiętał takiej burzy jak tamtego późnego wieczoru, który miał duże znaczenie w życiu pewnej dwójki. Od tamtego bowiem czasu, niejaki drugoklasista zaczął inaczej myśleć o dziewczynie, klasę wyżej niż on. Wydarzenie na pozór mało przełomowe czy jakkolwiek interesujące, zbyt zwykłe, by ktoś zwracał na nie większą uwagę.

Uporczywy deszcz walił o okna domów i kamienic, budząc mieszkańców, którzy swoją drogą woleli spać. Była jednak ta siła wyższa, która spędzała im sen z powiek. Noc przepełniona była dźwiękiem zawieruchy. Harry lubił deszcz. Kiedy mokre krople moczyły jego włosy i policzki, osiadały na jego długich, gęstych rzęsach, kochał słuchać osiadającej mżawki na planie miasta. 

Przetarł zaspane oczy i podszedł do okna.Rozsunął ciężkie zasłony i patrzył na mgłę, widoczną pod światłem ulicznej latarni. Widział, że światło paliło się też w domu naprzeciwko, którego mieszkańców kojarzył jedynie z porannego mijania się na dworze. Dokładnie na wprost jego okna na parapecie siedziała skulona dziewczyna. Paliła papierosa, wodząc wzrokiem za unoszącymi się kłębkami dymu. Spojrzenie jej brązowych oczu  skierowane  było na chłopaka. Styles oblizał usta, gdy zobaczył, że brunetka jest w samej bieliźnie. Gdzieś po jej ustach błąkał się blady uśmiech, którego nie umiała powstrzymać. To taki słodki subtelny uśmiech, który jest w stanie złamać serce, gdy będziesz za długo zerkać.

Chłopak był w nią zapatrzony jak w obrazek i wodził wzrokiem za każdym jej najmniejszym ruchem, gdy schyliła się po butelkę wódki. Przechyliła ją, upijając zapewne spory łyk. Świetnie zdawało sobie sprawę, że alkohol nie był rozwiązaniem, lecz woda jakoś też nim nie była. Czując nagły przypływ odwagi, spowodowany spotęgowaniem trunku we krwi, włączyła muzykę, której Harry i tak nie mógł usłyszeć. Bujała się lekko w rytmie, starając się nawiązać kontakt wzrokowy z obserwatorem. 

Pociągało go to.  


Patrzyłby na nią dalej, lecz jego telefon zaczął dzwonić. Spojrzał na ekran, na którym ukazało się imię jego byłej. Sięgnął po komórkę i wrócił posępnym wzrokiem za szybę, lecz już nie było tam dziewczyny. Nie wiedział, lecz czuła, że za chwilę łzy popłynęłyby po jej policzkach i choć starała się do tego nie dopuścić, było to silniejsze od niej, odeszła od okna. Znał ją ze szkoły, była z tych popularnych, szkolnej, prestiżowej elity.  On nie wyróżniał się z tłumu, otaczając się kręgiem znajomych i przyjaciół. Ona wolała huczne imprezy i drogie alkohole, on ... był jej przeciwieństwem.

Zignorował przychodzące połączenie i wlepił wzrok przed siebie. Oczekiwał, że obiekt jego westchnień   pojawi się jeszcze w oknie i było to największą torturą, gdy światła w jej pokoju zgasły. Wrócił ze zmieszaną miną z powrotem do łóżka i naciągnął kołdrę na głowę. Ponieważ jednak nie mógł zasnąć,wiercił się niespokojnie i zaczął się zastawiać, co myślał o dziewczynie. Zdawał sobie sprawę, że nie miał jej za wiele do zaoferowania. Był tylko przeciętnym chłopakiem, klasę niżej niż ona.

Lecz zapragnął znajomości z nią. Czy powinien czuć się winny, że chciał niemożliwej relacji?

Nienienie. Przestań o niej myśleć, powtarzał sobie jak zaklęcie. Przestań o niej myśleć, to kompletnie bez sensu. Beznadziejna sprawa, idź spać. Jak u licha mógł czegoś chcieć i nie chcieć równocześnie?

Bad girls don't cry || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz