Czy jest coś gorszego niż zepsuty samochód w poniedziałek rano? Harry starał się jakoś przemówić swojemu skarbu do rozsądku, lecz ten widocznie nie chciał go słuchać. Pierwszy raz był tak zirytowany zachowaniem swojego pojazdu, który dotychczas działał bez zastrzeżeń. Po kategorycznym zakazie matki na wypożyczenie jej wozu zdesperowany chłopak udał się w stronę przystanku autobusowego, bo niestety musiał znaleźć się w szkole. Był już spóźniony na pierwszą lekcję, lecz nie był prymusem i za bardzo się tym nie przejął. Szedł z wolna nie zastanawiając się, czy będzie miał czym dotrzeć do znienawidzonej placówki.
Jego osiedle było dzielnicą spokojną. Nie działo się tu nic większego niż domówka licealistów pod nieobecność rodziców. Idąc na przystanek mijał równo przystrzyżone trawniki, małych chłopców roznoszących gazety i staruszki wyprowadzające swoje małe pieski na spacer. Nie chciał iść do szkoły, rozważał nawet zawrócenie do domu, lecz nie zdążył się na tym dłużej zastanowić, gdyż usłyszał swoje imię. Zwodzony słodkim głosem odwrócił się za siebie, by tam ujrzeć brunetkę opartą o maskę czerwonego samochodu. Tę samą dziewczynę, która była jego sąsiadką. Gestem dłoni kazała mu zaczekać, po czym wsiadła do auta i po chwili była już koło niego.
Opuściła szybę, uśmiechając się niebiańsko. Prowokująco żuła gumę, wystukując o kierownicę rytm piosenki, lecącej w radiu. Gdy Harry przypomniał sobie sytuację sprzed kilku dni, gdy paradowała, tak jakby przed nim, w samej bieliźnie zrobiło mu się gorąco i wyobraził ją sobie bez tych spodni i zwyczajnej czarnej koszulki. Patrzył chyba zbyt długo na jej pełne, malinowe usta, bo pomachała ręką, zwracając jego uwagę a gdy się ocknął zaśmiała się melodyjnie.
-Wsiadaj.-Rzuciła krótko po czym wygrzebała spod siedzenia okulary przeciwsłoneczne i nasunęła je na nos. Słońce było niemal niewidoczne, lecz świetnie w nich wyglądała, więc nie pytał. Po prostu usiadł na siedzeniu pasażera, rzucając torbę gdzieś na tył. -Jestem Rose.
Popatrzył na nią jak na wariatkę. Każdy znał jej imię, lecz chcąc nie chcąc, również się jej przedstawił, na co kiwnęła głową. Rozmawiali jeszcze chwilę, o głupotach, takich by tylko podtrzymać rozmowę. Zaczęła szukać czegoś w torebce, skupiając się na prowadzeniu samochodu tylko w pięćdziesięciu procentach. Gdy wydostała z niej telefon, oparła rękę na łokietniku, dotykając dużej, gładkiej dłoni Stylesa. I sam nie wiedział co go napadło, lecz złapał jej dłoń, przejeżdżając palcami po widocznych żyłach na jej nadgarstku. Tylko na chwilę intensywnie popatrzyła mu w oczy, jakby próbując odgadnąć jego niezrozumiałe intencje, by potem na powrót skupić się na drodze.
Uśmiechnęła się i prowadziła dalej. Więcej nic nie mówili, droga szybko minęła w ciszy. Zaparkowała na swoim stałym miejscu, które było zarezerwowane tylko dla niej, niedaleko wejścia. Na dziedzińcu było sporo osób, niektórzy zgromadzili się zaraz obok samochodu Rosalie. Harry'emu wydawało się, że jeden z chłopaków był byłym dziewczyny. Kojarzył ich razem i za to go znienawidził. Popatrzyła na blondyna, którego Styles zdążył nie polubić, a później na Harry'ego niego, on na nią i wydawało mu się, że przejrzała go na wylot, że dokładnie wiedziała, co zaczynał do niej czuć. Lecz ona tylko trochę zbyt nerwowo przełknęła ślinę i wysiadła na chwiejnych nogach.
-Rose, jakie Ty masz znajomości. - Powiedział z ironią blondyn, zaciskając zęby. Brunetka uśmiechnęła się, podeszła do Harry'ego i dotknęła jego policzka. Ten nie wiedział na początku jak powinien się zachować, lecz gdy zaczęła zbliżać swoją twarz do jego, schylił się i pocałował ją. Jej idealnie wykrojone wargi były jak stworzone dla niego. Pocałunek był krótki, lecz idealnie zapamiętał jej ciepłe usta. W towarzystwie gwizdów, śmiechów i lekkiej złości odeszli do szkoły, by tam zaraz po przekroczeniu progu puścić swoje ręce i rozejść się, każdy w inną stronę. I nie wiedzieli, czy jeszcze kiedyś się spotkają.***
Wróciła do domu i rzuciła się na łóżko. Harry wydawał się jej słodki, trochę za mało przebojowy, jak dla takiej dziewczyny jak ona, lecz zastanawiała się czy do niego nie napisać. Niczego nie traciła, ale bała się, że pomyśli coś w stylu ''o nie, to ona'' i nie odpisze. Może ktoś na niego czekał w domu, może był wtedy z kimś umówiony? Eh, może pójdzie dziś z kimś do łóżka, nie wiedziała, lecz chciała wiedzieć. Irytowało ją to, że nie wiedziała co właśnie robił. Po prostu podeszła do okna i rozsunęła zasłony. Jednak w pokoju na przeciwko nie zobaczyła tego, co chciała widzieć.
Było w nim coś, czego nie potrafiła określić. Nie był szczególnie mądry, przypuszczała, że nie miał też żadnych wyjątkowych talentów, czy pasji. Nie wiedziała, nie miała bladego pojęcia, co sprawiało, że chciała spędzać z nim czas i być dla niego ważną. Zdawała sobie sprawę, że on mógł nie myśleć o niej w ten sposób, w który ona o nim. Zastanawiała się, czy nie wyszedł wtedy z kumplami i nie zamierzał wrócić późną nocą, nie zaprzątając sobie nią myśli ani przez sekundę. Była dla niego taką dziewczyną jak każda inna mijana na ulicy.
Wzdychając, wygrzebała książkę z plecaka i usiadła z powrotem na łóżku, by odciąć od czegoś myśli. Próbowała się uczyć, lecz po przeczytaniu kilku linijek podręcznika już miała dość. Zależało jej na dobrych stopniach i na wykształceniu, czego oczywiście nikt by się nie spodziewał. I w tamtym momencie stwierdziła, że jej dotychczasowe życie nie było tym, czego naprawdę chciała.
Zeszła na dół i poczłapała w swoich śmiesznych kapciach-kotkach do kuchni. Wyciągnęła z lodówki jogurt i usiadła przy stole. Nie była głodna, lecz nie wiedziała co ze sobą zrobić. Bezceremonialnie patrzyła w ścianę, obracając w dłoni telefon. Miała kilka nieodebranych połączeń, lecz to nie było ważne. Szuka wzrokiem jakiegoś punktu zaczepienia, czegoś co mogła by robić i wtedy jej spojrzenie padło na listy, leżące na blacie. Ze znudzeniem stwierdziła, że nic nie było adresowane do niej, lecz było coś innego w tej korespondencji. Rozpromieniła się, gdy zobaczyła nazwisko Styles. Oczy jej rozbłysły, wsunęła trampki na stopy i pokierowała się do domu obok.
CZYTASZ
Bad girls don't cry || h.s
Fanfiction,,Pewnego dnia, Pocałowała go po raz ostatni, Nie zdając sobie z tego sprawy.''