Rozdział 1

196 20 4
                                    

Leżałem pod kołdrą, a w oczach miałem łzy. Poduszka jak i prześcieradło było mokre, a policzki czerwone.

Nagle do pokoju wszedł mój brat, Joe. Jak byliśmy młodsi spędzaliśmy każdą wolną chwilę razem, bawiąc się albo wymyślając różne historie. Mimo że jest ode mnie o 3 lata młodszy rozumieliśmy się bez słów.

- Dan? Na dole zaraz zaczniemy oglądać film, może byś się do nas przyłączył? No wiesz, jak kiedyś?

- Nie, ale dzięki za propozycje.

- Dan... - słyszałem jak podchodzi do mojego łóżka - czy wszystko okej?

- Tak. Czemu pytasz? - odpowiedziałem ukrywając się nadal pod kołdrą.

- Sam nie wiem... - powiedział Joe ironicznie - może dlatego że nie wychodzisz z domu od miesiąca, a na dół schodzisz tylko do lodówki?

- Nie twoja sprawa.

- Właśnie że także moja. - odpowiedział bardzo spokojnym, nienaturalnym głosem

- Nie, po prostu mnie zostaw.

- Okej... ale pamiętaj, że nadal jesteśmy braćmi. Po prostu się martwię.

- Tak, teraz wyjdź. I zamknij drzwi.

Joe wyszedł, zamknął drzwi i zbiegł ze schodów. Mogłem mu powiedzieć, nawet chciałem, ale nie mogłem. Bo tak naprawdę co mu miałem powiedzieć?

Zasnąłem po jakiś 20 minutach ze zmęczenia.

Nie wiem ile spałem ale obudziłem się cały spocony i nie mogłem złapać oddechu. Głowa pulsowała mi tak mocno że miałem problem by oprzeć się na rękach. Po trzech minutach udało mi się wstać i zobaczyć która godzina. Spojrzałem na zegarek na którym widniała godzina 3 am. I tak długo spałem licząc kilka nieprzespanych nocy. Sprawdziłem telefon i zobaczyłem wiadomość od Joe'ego

" Dan jeżeli znowu to zrobisz powiem rodzicom"

Przez chwilę nie mogłem sobie przypomnieć o co chodzi, ale po chwili uświadomiłem sobie że 3 miesiące temu gdy rodzice wyjechali na tydzień do ciotki na pogrzeb, czego nam chcieli oszczędzić, Joe znalazł mnie w łazience z podciętymi żyłami w wielkiej kałuży krwi, obiecał mi że nie powie nic rodzicom pod warunkiem że już nigdy tego nie zrobię. Straciłem wtedy przytomność i obudziłem się rano w swoim łóżku z czego Joe leżał obok mnie. Nie mogłem się ruszyć, tak jakby moje ciało było sparaliżowane, a prawą rękę miałem owiniętą bandażem, z czego przeciekła krew. Gdy to zauważyłem Joe się obudził więc żeby mnie o nic nie pytał, udałem że śpię. Słyszałem że zaczął płakać, bardzo cicho, ale ze względu na ciszę w domu, można było usłyszeć nawet chodzącą lodówkę z dołu. Uroniła mi się łza, ale leżałem odwrócony od niego więc jej nie zauważył. Joe wstał i przykrył mnie kołdrą. Gdy zszedł na dół otworzyłem oczy. Nadal nie mogłem się ruszyć, więc postanowiłem zawołać młodszego brata.

- Joe... - ledwo co powiedziałem bo nie mogłem wydobyć głosu - Joe! - krzyknąłem, a tak naprawdę powiedziałem.

Joe natychmiast wybiegł na górę

- O boże Dan! Nic ci nie jest? Jak się czujesz?

- Joe... -mruknąłem próbując podnieść się do pozycji siedzącej

- Dan... może lepiej odpocznij, byłeś nieprzytomny przez 4 dni, martwiłem się...

Zamarłem. 4 dni?

- Jak to? - powoli odzyskiwałem głos

- Pamiętasz w ogóle co się stało? - jego zielono niebieskie oczy wpatrywały się we mnie.

To Nie Wystarczy  || Dan HowellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz