15- Wild Wolf

7.5K 408 54
                                    

WILD WOLF

Można powiedzieć, że jestem typem podróżnika. Byłem w wielu krajach i w wielu miastach. Żadne nie potrafiło mnie przytrzymać na dłużej. No może oprócz jednego. Jednego z najcudowniejszych miast jakie widziałem. Nie jestem pewny, czy moje zdanie o tej wiosce, było spowodowane tymi pięknymi widokami, dużą ilością lamp i świateł, długimi ulicami, które tak lubiłem, czy tą dziewczyną o pięknych, niespotykanych, szkarłatnych oczach. Na pewno wszystko odgrywało w tym duża rolę. Jednak, gdy jej przy mnie nie było, czułem, że nic mnie tam już nie trzymało. Musiałem opuścić jedyne miejsce, które pokochałem. Nadal wszędzie widzę jej twarz. Jej uśmiech, którym mnie tak często obdarowywała. Jej ciemne, prawie czarne jak noc, włosy. Kochałem w niej wszystko. Kochałem ją całą. Czasem sobie myślę, że nasze spotkanie nie było przypadkowe, było nam to pisane od samych narodzin. Tylko czy musiało się to tak skończyć?
Pamiętam, gdy pod swoją drugą, zwierzęcą postacią, przemierzałem nowe, dla mnie, miejsca. Rozglądałem się i patrzyłem na każdy możliwy zaułek. To było coś niezwykłego. Przeznaczenie dało mi moc. Dało mi siłę, dzięki której, mogłem robić rzeczy niemożliwe dla normalnego człowieka. Ofiarowało mi Miraculum oraz mojego wiernego Kwami, Louppa. Tak powstał Wild Wolf, heroiczny i odważny wilczek, który niestety, pod maską, był zwykłym, nieprzeciętnym, trzymającym się na uboczu chłopakiem. Nie oszukując samego siebie, było to najlepszą, jak też i najgorszą rzeczą, którą mogłem dostać od losu. Wiele dzięki temu zyskałem oraz.. straciłem. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jakie skutki mogą wywołać moje czyny...
Nowe miasto, nowa okolica. 'Nowe życie' pomyślałem wtedy, chociaż wiedziałem, że i tak szybko ucieknę. Można powiedzieć, że co miesiąc, byłem w nowym miejscu. Lubiłem ten dreszczyk emocji, gdy poznawałem więcej zakamarków i zaułków. Raz na jakiś czas broniłem słabszych. Byłem niczym spiderman, wyłaniający się z cienia. Wiodłem normalne, no prawie normalne, życie. Kto by pomyślał, że jednego dnia, wszystko może się zmienić? To był piątek. Tak, idealnie pamiętam ten dzień. Skończyłem wtedy moją zmianę w pobliskiej knajpce. Zarobione tam pieniądze wystarczały mi na opłacenie pokoju i kupienie jakiegoś jedzenia. Nie narzekałem. Wychodząc, zauważyłem jak pewien pijaczek, zaciąga młodą dziewczynę w jakaś uliczkę. Wyglądało na to, że nie była na to chętna, jednak jej drobne ciałko, nie dawało rady wyrwać się z objęć mężczyzny. Miała na sobie jakiś drogi, licealny mundurek, chociaż sam nie chodziłem do szkoły i nie byłem pewny, więc obstawiałem, że była jeszcze niepełnoletnia. Zastanawiałem się, co robiła w takiej dzielnicy. Od razu było widać, że jest bogatą, młodą damulką. Spojrzała na mnie, czułem jak na patrzy w moim kierunku, czułem jak prosi o pomoc. Po dziś dzień, śni się ten jej wzrok. Błagalny wzrok. Patrząc na zaułek, w którym chwile wcześniej zniknęła, ciągnięta przez obcego faceta, dziewczyna, usłyszałem krzyk. Rozejrzałem się i zauważyłem, że ludzie nic sobie z tego nie robią. Tak jakby takie wrzaski, były tu codziennością. Nie czekając dłużej, wbiegłem do pierwszej lepszej uliczki i odpiąłem swoją szarą bluzę, wyciągając swojego Kwami.

-Czas pokazać kły Loupp - powiedziałem

Nie patrząc na nic, wyskoczyłem czym prędzej w kierunku tamtego zaułka. Miałem nadzieję, że tej licealistce nic się nie stało. Pognałem przed siebie, ile sił w nogach. Ludzie, których mijałem odskakiwali zdziwieni lub wyzywali od psychicznych. 'No tak, nigdy nie widzieli bohatera' pomyślałem. Wyciągnąłem swój miecz z pochwy, widząc w oddali, ciało tego pijaczka. Zwalniałem tempa, by ostatecznie stanąć tuż się nim. Wyciągnąłem ku niemu swoją broń, którą zatrzymałem na jego szyi. Nie czekając długo powiedziałem:

-Radzę Ci ją zostawić. Chyba, że chcesz skończyć z podciętym gardłem - podszedłem bliżej, by wyszeptać, nadal opierając miecz na jego szyi - I tak nikt nie zauważy, że nie żyjesz.

Miraculum: Biedronka i Czarny Kot OdkrycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz