Rozdział 2

124 11 6
                                    

Obudziłam się ze strasznym bólem kręgosłupa i pleców. Z resztą, nie tylko ja. Razem z siostrą wstałyśmy z podłogi. Ona jako pierwsza zajęła łazienkę więc ja postanowiłam obudzić przyjaciółkę, która spała jak zabita. Leniwie doszłam do okna i jednym sprawnym ruchem odsłoniłam zasłony a do pokoju wpadły jasne promienie słoneczne. Camila jęknęła w poduszkę i chwilę później stała już na nogach. We dwie zeszłyśmy na dół do kuchni chcąc zjeść śniadanie. Przy stole siedział już dziadek czytając gazetę, a babcia krzątała się przy szafkach

-Dzień dobry- powiedziałyśmy siadając na swoich miejscach

-Ach dzień dobry! Na co macie ochotę?- zapytała nas staruszka. Szczerze, było mi to obojętne więc decyzję zostawiłam Cam, która wybrała gofry. Zjadłam tylko dwa i gdy chciałam odejść od stołu dziadek się odezwał

-Macie jakieś plany na dzisiaj?- pokręciłyśmy przecząco głowami- To dobrze, bo państwo Gonzales zapraszają nas wszystkich na grilla- próbowałam znaleźć w mojej pamięci kim była ta rodzina, gdy już sobie przypomniałam zgodziłam się. Powiedzieli nam żebyśmy byli gotowi za godzinę więc szybko popędziłyśmy do pokoju, by zacząć się szykować. Dzisiaj miało być chłodniej niż wczoraj, więc ubrałam na siebie czarne rurki z dziurami na kolanach, szarą koszulkę z logiem BMTH* i czarne vansy. W pasie przewiesiłam sobie koszulę w kratę i lekko pokręciłam włosy. Wszyscy byli już gotowi i mogliśmy iść

Dom, a raczej willa państwa Gonzales była tylko dwie ulice dalej. Gdy tylko dotarliśmy na miejsce przywitała nas pani domu, Beatrice i zaprosiła nas do środka. Dziadek poszedł za dom, by pomóc smażyć jedzenie, Diego poleciał za jakąś ładną sąsiadką, Carmen zajęła się zabawą z psami a ja, babcia i Camila udałyśmy się do kuchni chcąc pomóc z resztą dań. Podśpiewując piosenkę 7 years, która leciała w radiu kroiłam sernik. Ułożyłam go na talerz i wyszłam na taras chcąc położyć go obok reszty wypieków. Wracając zderzyłam się z kimś lekko tracąc równowagę, całe szczęście nie przewróciłam się. Spojrzałam na tą osobę i rozpoznałam w niej blondynkę, która znalazła wczoraj Sabę.

-To ty!- powiedziała z uśmiechem- Wczoraj nie miałam okazji się przedstawić. Jestem Olivia Rodriguez

-Isabell Sanchez- wyciągnęłam w jej stronę rękę, którą dziewczyna od razu uścisnęła

Przez jakiś czas siedziałyśmy razem i rozmawiałyśmy. Polubiłam ją. Dowiedziałam się, że jest ode mnie młodsza o dwa miesiące i przeprowadziła się do Barcelony dwa lata temu a od roku jest w szczęśliwym związku. Naprawdę dobrze nam się rozmawiało, póki nie przyszedł do nas Diego oznajmiając, że jedzenie jest już gotowe. Nie miałam zbytniej ochoty na cokolwiek pieczonego więc nałożyłam sobie trochę sałatki. Gdy skończyłam jeść odłożyłam naczynie na swoje miejsce i poszłam się przejść po ogrodzie.

-Bella!- usłyszałam za swoimi plecami. Nawet nie musiałam się odwracać by wiedzieć, że to Olivia, ponieważ tylko ona tak na mnie mówiła

-Tutaj!- odkrzyknęłam by wiedziała gdzie jestem

-Jesteś! Zgubiłam cię- zaśmiała się cicho- Chciałam ci kogoś przedstawić- posłałam jej zaciekawione spojrzenie. Dosłownie chwilę później doszedł do nas chłopak, którego niestety doskonale znałam. Nie spojrzał na mnie tylko pocałował blondynkę w policzek- Isabell to jest mój chłopak Omar. Omar, to jest moja nowa przyjaciółka Isabell Sanchez- dopiero teraz zareagował, gdy usłyszał moje imię i nazwisko

Mogłam śmiało powiedzieć, że się zmienił, cóż, z wyglądu na pewno. Ma dłuższe włosy, które teraz są postawione do góry i mają na przodzie czerwone pasemka. Jego styl ubierania się także się zmienił, swoją ulubioną kolorową koszulkę zamienił na czarne rurki i bordową bluzę. O mój boże on ma przekłute uszy!

-H-hej- wyjąkałam, ale szybko się poprawiłam- Hej

-Cześć- odpowiedział trochę oschle. Przez chwilę nikt nic nie mówił, najwidoczniej Liv poczuła napiętą atmosferę pomiędzy nami

-Znacie się?- zapytała przeskakując po nas wzrokiem

-Nie- wyprzedził mnie z odpowiedzią- Idziemy?- tym razem zwrócił się do swojej dziewczyny i odeszli do reszty

Nie wierzę, jak on mógł się tak zachować? Rozumiem, zerwaliśmy, ale przez całe wakacje byliśmy idealną parą. A teraz? On udaje że mnie nie zna. Zabolały mnie jego słowa

Chciałam się stąd jak najszybciej urwać, pójść posiedzieć w samotności i pomyśleć. Po cichu ominęłam gości i poszłam w dół ulicy. Szłam tak długo póki nie znalazłam się przy starej, zamkniętej części plaży. Bez problemu przeskoczyłam przez ogrodzenie i skręciłam w lewo. Moim oczom ukazało się duże molo ze spróchniałych już desek. Pomimo tego, że niektóre nie były zbytnio stabilne zaszłam na sam koniec i usiadłam zwisając nogami nad taflą wody. Nie wiem ile tu siedziałam, nie wzięłam ze sobą telefonu, ale nie czułam potrzeby żeby wrócić do domu

Niedaleko usłyszałam huk towarzyszący przeskakiwaniu przez płot. W tym momencie niespecjalnie przejmowałam się tym, kto to może być. Niewzruszona siedziałam dalej póki kroki nie zaczęły robić się głośniejsze i tajemnicza postać nie usiadła kilka metrów dalej. Moja ciekawość wzięła górę i spojrzałam w tamtym kierunku. Strzeliłam sobie wyimaginowanego facepalma gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Błagam tylko nie on jęknęłam w duchu. Bez słowa wstałam ze swojego miejsca z zamiarem powrotu do domu. Ten idiota nawet nie pofatygował się żeby za mną pójść. Kto wie, może to i lepiej

-Gdzieś ty była?- krzyknął mój przyjaciel gdy tylko otworzyłam drzwi- Wiesz jak się martwiliśmy?

-Musiałam pobyć sama

-Ale wszystko dobrze?- zapytał już łagodniej

-Tak- skłamałam i szybkim krokiem skierowałam się do siebie. W środku czekały na mnie dziewczyny. Zalały mnie falą pytań, więc byłam zmuszona na nie odpowiedzieć. Opowiedziałam im wszystko, zaczynając od poznania Olivii a kończąc na sytuacji na molo

-Palant- skwitowała moją wypowiedź Camila- Jednak dobrze zrobiłaś Carmen- zwróciła się do mojej siostry a ja spojrzałam na nie dziwnie

-Co zrobiłaś?- zapytałam podejrzliwie na co dziewczyna podrapała się nerwowo po karku

-Spotkałam go na tym grillu i widziałam jak całował się z tą blondynką

-I?- dopytywałam się a Carmen jeszcze bardziej się zestresowała

-No powiedz jej jak wymierzyłaś mu prawego sierpowego prosto w nos gdy byliście sami- wtrąciła się przyjaciółka a ja zaczęłam kaszleć

-Co zrobiłaś?

-Zdenerwował mnie!- próbowała się bronić. Byłam na nią trochę zła, ale mimo wszystko zaśmiałam się

Reszta dnia minęła mi raczej spokojnie. Chciałam spędzić wieczór z moimi przyjaciółmi, więc gdy dziadkowie zasnęli zebraliśmy się w pokoju szatyna. Wcześniej przygotowaliśmy sobie jakieś jedzenie, ponieważ mieliśmy w planach nie spać całą noc i oglądać filmy. Najpierw obejrzeliśmy dwie komedie, później ostatnią część Step Up a na koniec trzy pierwsze części Piły. I udało nam się, nie zmrużyliśmy oka przez całą noc, ale za to zasnęliśmy około 6 nad ranem. Mimo to i tak nie spaliśmy długo bo niespełna pół godziny później musieliśmy zerwać się z łóżek. Babcia z dziadkiem chcieli zabrać nas na zwiedzanie Barcelony co po nieprzespanej nocy będzie dosyć ciężkie. Gdy tylko weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro przeraziłam się. Wyglądałam jak zombie w dodatku z rozmazanym makijażem. Jakimś cudem doprowadziłam się do porządku.

To będzie długi dzień

****

*Bring Me The Horizon

summer love ➼ omar rudberg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz