*3 lata później*
-Nie wierzę w to, że moja córeczka kończy szkołę!- krzyknęła mama gdy tylko podeszłam do rodziny po rozdaniu dyplomów
-Lucindo przesadzasz- westchnął mój tata za co oberwał torebką w ramię
-Mam prawo się cieszyć!- pokręciłam z rozbawieniem głową i dałam się zamknąć w grupowym uścisku
Właśnie skończyłam szkołę. Nie mogę uwierzyć, że te trzy lata minęły tak szybko, jak rzut beretem. Nawet się nie obejrzałam a tu proszę, dyplom ukończenia nauki!
Najgorsze w tym wszystkim był fakt, że przez te trzy lata musiałam wybrać, co chcę robić w życiu, bo przecież muszę iść na jakieś studia. Na całe szczęście ludzie z mojego otoczenia wspierali mnie w tych decyzjach i pomogli mi dojść do najbardziej pewnej opcji
Cała moja rodzina, która była na uroczystości, moi rodzice, starsza siostra, dziadkowie i najlepsi przyjaciele: Diego i Camila wsiedli do swoich samochodów i podjechali pod mój dom. Musiałam się przebrać i spakować, ponieważ na te wakacje ponownie lecę do Barcelony, ale tym razem nie sama. Z racji, że nie miałabym co tam zbytnio robić zabieram ze sobą przyjaciół i siostrę. Babcia sama podsunęła mi ten pomysł, a z racji, że dziadek nie protestował, zgodziłam się.
A ja, Isabella Sanchez jestem bardzo roztrzepaną osobą, więc zaczęłam się pakować dopiero kilka godzin przed odlotem. Razem z Camilą przeglądałyśmy moją szafę w poszukiwaniu odpowiednich ubrać na lato.
-Dziewczyno musisz wziąć tą sukienkę!- krzyknęła podekscytowana brunetka pokazując mi turkusową sukienkę z koronki
-Mówisz to za każdym razem kiedy jakąś wyciągasz- zaśmiałam się- Moja walizka wszystkiego nie pomieści
-Zawsze można przemycić coś do walizki Diego- uśmiechnęła się chytrze- On i tak ma w nich jeszcze dużo miejsca- w tym momencie drzwi od mojej sypialni się otworzyły a w progu stanął szatyn o którym właśnie mówiłyśmy
-Spakowane w końcu? Zaraz musimy jechać! Za godzinę mamy samolot!
Poprosiłyśmy go tylko o jeszcze chwilkę i wrzuciłyśmy ostatnie rzeczy do środka zapinając walizkę. Mój tata pomógł nam wszystko poznosić do auta, a gdy wszystko było gotowe pożegnałam się z mamą i ruszyliśmy w stronę lotniska, które znajdowało się w centrum Madrytu. Odprawa poszła wyjątkowo szybko w wyniku czego szybciej znaleźliśmy się w samolocie. Punktualnie o 20 wystartowaliśmy. Na miejscu mieliśmy być o wschodzie słońca, więc przez te kilka godzin utknęłam pomiędzy Diego a moją siostrą Carmen, która teraz smacznie spała na moim ramieniu. Po czterech godzinach zaczęłam się nudzić więc wyciągnęłam jedną słuchawkę z ucha przyjaciela i pogłośniłam muzykę, która leciała z jego Ipoda. Mamy taki sam gust muzyczny, więc nie miałam problemu z słuchaniem. W końcu udało mi się zmrużyć oczy. Nikt mnie nie budził aż do samego wylądowania. Sprawnie zabraliśmy nasze bagaże i niedługo później jechaliśmy już do domu. Patrząc za okno zdałam sobie sprawę, że mimo iż minęły trzy lata od mojego ostatniego pobytu w Barcelonie to dalej pamiętam drogę
Dom dziadków znajdował się blisko wybrzeża, nie różnił się zbytnio od reszty domków, był jednopiętrowy, pomalowany na beż, który wpadał w biel. Na zewnątrz wszystko otaczał dość spory ogródek gdzie swoje pole do popisu miała czteroletnia Saba. Ten labrador był istną składownią energii i mimo swoich lat potrafiła do później nocy biegać i szaleć. Gdy tylko przekroczyłam próg drzwi rzuciła się na mnie liżąc moją twarz
Jak ja za nią tęskniłam
-Mam nadzieję, że nie przeszkadza wam fakt, że będziecie spać wszystkie w jednym pokoju- dziadek zwrócił się do mnie, Cam i Carmen
CZYTASZ
summer love ➼ omar rudberg
Dragoste"[...]Odwróciłam się i zaczęłam iść w przeciwną stronę. Nie zaszłam daleko, podbiegł do mnie i jeszcze mocniej mnie przytulił. Wtedy już nie potrafiłam powstrzymać smutku i zaczęłam płakać w jego bluzę -Wszystko się ułoży, obiecuję- wyszeptał cału...