Rozdział 3

1.8K 175 24
                                    

~ Wybaczcie mi tą długą przerwę. Chyba zaczęłam cierpieć na brak weny. ;_; No nic. Oto i kolejny rozdział, który według mnie wyszedł beznadziejnie. Pojawią się tutaj myśli Itachiego napisane kursywą. Miłego czytania! I od razu przepraszam za równie beznadziejne opisy walki. :|


 Mierzyliście się z Itachim przez dłuższą chwilę wzrokiem; on z całkowicie obojętnym wyrazem twarzy, chociaż jego spojrzenie z aktywowanym sharinganem przeszywało człowieka na wskroś, a ty z miną wyrażającą wściekłość z ledwością powstrzymując się od sięgnięcia po kunai.
- Jesteście znajomymi pana Itachiego? W takim razie muszę się przedstawić. - Powiedział towarzysz Uchihy i od razu ściągnął taki sam kapelusz jak ten twojego byłego przyjaciela. Skierowałaś na niego wzrok mrużąc przy tym lekko powieki. Swoim wyglądem przywodził na myśl rekina, co było wręcz.. straszne. - Hoshigaki Kisame. Miło mi.
Tak naprawdę mało cię interesował ten drugi. Słyszałaś jak Asuma wraz z Kurenai coś mówią, jednakże obchodziło cię to szerokim łukiem. Twoją uwagę przykuwał przede wszystkim posiadacz sharingana.

- Itachi.. jak śmiesz.. Jak śmiesz pokazywać się tutaj po tym wszystkim co kiedyś zrobiłeś?! - Krzyknęłaś i w końcu wydobyłaś kunai przygotowana w każdej chwili do ataku. - Jeżeli przybyłeś do Konohy, aby zrobić coś Sasuke.. to wiedz, że w pierwszej kolejności będziesz musiał mnie zabić. - Powiedziałaś będąc jak najbardziej pewną wypowiedzianych przez siebie słów. Uchiha w dalszym ciągu patrzył na ciebie niewzruszonym wzrokiem, jednakże w pewnym momencie zmarszczył lekko brwi.
- Nie przyszliśmy tutaj walczyć, lecz jeżeli zajdzie takowa potrzeba.. nie pozostanie nam nic innego niż was zabić. - Słuchałaś tych słów czując jak nieprzyjemny dreszcz przechodzi przez twoje ciało. Zaczęłaś się zastanawiać, w którym momencie swojego życia ten niegdyś uśmiechnięty, co prawda nieco odosobniony, aczkolwiek przyjazny, idealny chłopak stał się tym kim jest teraz, bo przecież.. tak z dnia na dzień wybić cały swój klan? Najbliższą rodzinę i pozostawić o ładne kilka lat młodszego brata samemu sobie? Nie wierzyłaś w pogłoski, że niby chciał sprawdzić swoje umiejętności. Miałaś wręcz nieodparte przeczucie, iż za tym wszystkim kryje się coś więcej. Coś znacznie poważniejszego. Z rozmyślań wyrwał cię ruch przed oczami, którym okazało się ostrze ninja z Wioski Mgły robiące sporą dziurę w chodniku.
- Ci ludzie mnie denerwują. Zabić ich? - Zapytał Kisame nawet na chwilę nie spuszczając wzroku z waszej trójki. Czułaś, że to spotkanie nie zakończy się dobrze.
- Wygląda na to, że nie opuścimy tej wioski w spokoju. - Mruknął Itachi i krótką chwilę po tym odrzucił swój kapelusz gdzieś na bok. To był ostateczny sygnał, iż walka się rozpoczęła. Przygotowałaś się do ewentualnej obrony, a twój wzrok w dalszym ciągu spoczywał na członku klanu Uchiha, jednak nie traciłaś czujności; zerkałaś na niebieskoskórego mężczyznę, który najwidoczniej zaczynał być poirytowany czekaniem, gdyż zaatakował. W porę odskoczyłaś patrząc jak Asuma blokuje jego atak osłaniając sobą Kurenai; brunetka nie czekała i wykonała odpowiednie pieczęcie starając się złapać ich w genjutsu. Wiedziałaś chyba wszystko o mocy sharingana, dlatego też wiedziałaś, że na Uchihę będzie to daremne, jednakże mimo to postanowiłaś wykorzystać okazję; aktualnie znajdując się za Hoshigakim rzuciłaś w niego trzymanym wcześniej kunaiem jak i kilkoma shurikenami, lecz udało mu się wyrwać z techniki iluzji i odbił je w porę swoją Samehadą. Przygryzłaś nieco nerwowo dolną wargę i dochodząc do wniosku, że walka taką bronią z nim nie ma sensu wyciągnęłaś mały zwój, a sekundę później trzymałaś już w dłoni sporej długości katanę wpędzając w nią swoją czakrę. Niewiele się zastanawiając ruszyłaś w kierunku mężczyzny, który już wykonywał zamach, aby cię trafić, ale zatrzymałaś jego ostrze swoim. Był bardzo silny, lecz ty do słabeuszy nie należałaś. Wiele czasu w swym dotychczasowym życiu poświęciłaś na treningi tego typu bronią, a nawet przez pewien czas będąc trochę młodszą należałaś do ANBU i chociaż nie trwało to długo to dzięki temu posługiwanie się takim mieczem szło ci płynnie. Byłaś szybka i to jak najbardziej przeważało na twoją korzyść.
- No, niezła jesteś, ale wciąż wiele ci brakuje. - Ninja z Kiri powiedział to z tym swoim uśmieszkiem ukazując ostre jak u typowego rekina zęby i z niebywałą siłą odepchnął cię przez co wylądowałaś kilka metrów dalej wypuszczając z dłoni rękojeść katany. Zaklęłaś siarczyście pod nosem widząc jak osobnik zmierza szybko w twoim kierunku i gdyby nie nagłe pojawienie się Sarutobiego byłoby po tobie.
- Dziękuję, Asuma-san.. - Powiedziałaś cicho podnosząc się z lekkim grymasem z ziemi i sięgając po leżący kawałek dalej miecz.
- Nie ma za co, [imię]. Zajmę się nim. Idź pomóc Kurenai. - Powiedział skupiając teraz całą swoją uwagę na przeciwniku, a ty kiwnęłaś lekko głową i popędziłaś w kierunku brunetki oraz Itachiego, którzy znajdowali się właśnie na rzece. Chłopak stał mniej więcej dwa metry przed nią nie bardzo interesując się tym co dzieje się za jego plecami, dlatego też chcąc to wykorzystać zaatakowałaś, ale przed tobą nagle znikąd pojawił się Kopiujący Ninja.
- Cholera jasna, Hatake! O mały włos i nadziałbyś się na moją katanę zamiast tego gnoja. - Warknęłaś zatrzymując się w porę za plecami srebrnowłosego mężczyzny.
- Ach, wybacz, ale nie mogłem cię ostrzec, ponieważ zorientowałby się co jest grane. - Powiedział trzymając kunai blisko głowy Itachiego nie spuszczając z niego swojego wzroku. W pewnym momencie usłyszałaś, że coś się dzieje za wami, więc odwróciłaś głowę, by sprawdzić co dzieje się w miejscu walki Asumy z Kisame, gdzie ujrzałaś między nimi.. drugiego Kakashiego.
- Cienisty klon.. - Powiedziałaś cicho będąc pod ogromnym wrażeniem tego jak Kakashi szybko się pojawił robiąc to bez najmniejszego szmeru zwłaszcza, że tak naprawdę pierwszy raz miałaś okazję brać z nim udział w walce. Zaraz jednak odwróciłaś wzrok, aby przenieść go na stojącego przed tobą Hatake i Uchihę, który odwrócił się przodem do tego pierwszego; oboje patrzyli sobie prosto w oczy. Sharingan kontra sharingan. W pewnej chwili wywiązała się dyskusja między tym drugim Kakashim i Kisame, do której dołączył się zaś Itachi. Czegoś szukali. Ale czego? O co mogłoby im chodzić, co tak ważnego mogłoby znajdować się w Wiosce Liścia? Cała ta sytuacja zaczęła powoli cię irytować, to wszystko zaczynało zbyt długo trwać, ale postanowiłaś na razie trzymać się na boku i wkroczyć do akcji dopiero, kiedy zacznie się robić niebezpiecznie i życie, któregoś z shinobi Konohy zacznie być zagrożone. W pewnym momencie zaczęłaś mieć wrażenie, że coś jest nie tak i najlepiej znaleźć się jak najdalej i nie pomyliłaś się; parę sekund później spod wody wyskoczył Hatake i obejmując Kurenai zabrał ją stamtąd, ponieważ klon utworzony przez Uchihę wybuchł. Przez chwilę nic nie widziałaś z powodu wody, która poszła w górę pod wpływem eksplozji, aczkolwiek szybko zorientowałaś się gdzie znajdują się twoi towarzysze.
- Nie patrzcie w jego oczy! - Usłyszałaś Kakashiego powstrzymującego cię przed zaatakowaniem Uchihy; zamknęłaś oczy i jedynie wsłuchiwałaś się w to co się działo. Nagle srebrnowłosy upadł. Jako pierwsza uchyliłaś powieki pamiętając, by nie patrzeć Itachiemu w oczy, zatem od razu przeniosłaś wzrok na klęczącego mężczyznę.
- Kakashi-san, co się stało? - W jednej chwili znalazłaś się bliżej niego pomagając mu trochę się podnieść. Wyglądał na wykończonego, chociaż przecież nie odbyła się żadna walka. Oddychał ciężko jakby co najmniej przebiegł maraton. Dostrzegłaś kątem oka ruch, którym był Kisame pojawiający się obok Itachiego zwracając szczególną uwagę na jego słowa. Bez wątpienia wykorzystał na Kopiującym Ninja wcześniej wspomniane Tsukuyomi.
- To czego szukasz.. to Sasuke, prawda? - Zapytał Hatake patrząc na przeciwników. Niepewnie zerknęłaś w tym samym kierunku w dalszym ciągu unikając pary czerwonych oczu.
- Nie. To dziedzic Czwartego Hokage. - Usłyszałaś z jednej strony czując ogromną ulgę, iż nie chodzi mu o Sasuke, bo gdyby tak było to nie opuściłby żywy tej wioski, zaś z drugiej strony nie mogłaś pozwolić, aby zrobił krzywdę komukolwiek innemu. Wiedziałaś, że synem Czwartego był Naruto Uzumaki - jinchūriki Dziewięcioogoniastego, a zarazem.. no właśnie. Przyjaciel Sasuke. Gdybyś miała w tym momencie określić jak bardzo nienawidzisz tego człowieka to nie znalazłyby się żadne słowa na opisanie tego. Musiałaś w końcu zrobić jedną rzecz.
Wstałaś i spojrzałaś bez ogródek na Uchihę; nie złapał cię w żadną z technik iluzji, co oznaczało, że słowa posiadacza Samehady, które wcześniej wyłapałaś były prawdą i nie mógł zbytnio ich nadużywać. Obserwowałaś uważnie Itachiego, który z tym swoim wyrazem twarzy i powiewającymi pojedynczymi kosmykami ciemnych włosów na wietrze zawsze wiązanymi z tyłu w luźny kucyk wyglądał.. seksownie. Strzeliłaś sobie mentalnego liścia za taką myśl.
- Itachi.. jest coś co chcę z tobą wyjaśnić, ale w cztery oczy. - Powiedziałaś stanowczym głosem słysząc niemalże od razu sprzeciw ze strony Kakashiego, Asumy i Kurenai.
- Nie rób tego, [imię]. To zbyt niebezpieczne. - Mruknął Asuma zerkając na ciebie, ale kompletnie zignorowałaś wszelkie uwagi. Najwidoczniej nie docieniali ciebie oraz twoich możliwości w razie obrony.
- Itachi. - Powtórzyłaś już odrobinę zniecierpliwionym głosem imię chłopaka, a ten jakby od niechcenia spojrzał na ciebie i kiwnął głową na drugi brzeg rzeki w stronę, którego od razu się skierowałaś. Jeden skok i już praktycznie byliście na brzegu. Uchiha spojrzał na ciebie wzrokiem typu 'o co chodzi', ale nie chciałaś tutaj z nim rozmawiać, dlatego też kiwnęłaś głową w kierunku lasu. Już mieliście zniknąć między drzewami, kiedy usłyszałaś Hatake.
- Przyszliście po to co znajduje się wewnątrz Naruto. To Kyuubi, czyż nie tak? Ruszyliście do akcji, ale nie tylko wy wiedzieliście. Organizacja nazywa się.. Akatsuki, prawda? - Dostrzegłaś jak momentalnie chłopak się zatrzymał i odwrócił w kierunku pozostałych nadal znajdujących się na rzece.
- Kisame, pozbądź się pana Kakashiego. Ci ludzie muszą zniknąć. - Powiedział głośno, po czym przeniósł ponownie swój wzrok na ciebie. - Tobą zajmę się osobiście.
Uśmiechnęłaś się zawadiacko kładąc jedną z dłoni na biodrze, a tą drugą, w której wciąż trzymałaś swoją katanę uniosłaś i kierując ostrze w niego delikatnie przesunęłaś nim po jego policzku nie robiąc mu przy tym krzywdy. Przynajmniej na razie.
- Nawet nie wiesz ile na to czekałam.. Itachi-kun. - Powiedziałaś wręcz przesłodzonym głosem i jak gdyby nigdy nic ruszyłaś w głąb lasu dając mu do zrozumienia, aby ruszył za tobą co zrobił.
Zanim doszliście do niewielkiej wolnej przestrzeni co zajęło ze dwie minuty zastanawiałaś się dlaczego nie wykorzysta okazji i nie zaatakuje teraz, kiedy jesteś odwrócona do niego tyłem.
Będąc już na miejscu oparłaś się plecami o jedno z drzew robiąc to samo ze swoim mieczem, przy czym skrzyżowałaś ręce na klatce piersiowej, jednocześnie patrząc na stojącego kawałek dalej Itachiego, który nie spuszczał z ciebie wyczekującego wzroku.
- Będę na tyle łaskaw i zanim cię wykończę porozmawiam z tobą, choć z drugiej strony.. czy ma to sens skoro zdobyte informacje do nikogo nie dotrą? - Zapytał i już układał pieczęć do jednej ze swoich klanowych technik, gdy w błyskawicznym tempie znalazłaś się tuż za nim przystawiając ostrze do skóry na jego szyi.
- Nie radzę, bo inaczej już nigdy więcej nie pochwalisz się nikomu jak to ładnie posługujesz się ogniem. No chyba, że na tamtym świecie. - Odpowiedziałaś całkowicie swobodnie patrząc jak prawą rękę spuszcza wzdłuż ciała, a lewą znów trzyma na wysokości torsu jak to miał w zwyczaju. - A poza tym nie są te informacje dla osób trzecich, tylko dla mnie. I wiesz co? Ani trochę nie śpieszy mi się wąchać kwiatków od spodu. - Ostatnie zdanie wypowiedziałaś praktycznie ostrym tonem i stanęłaś naprzeciw niego.
- Jesteś nad wyraz pewna siebie.

I przy tym strasznie irytująca.

- Tak samo jak i ty. - Westchnęłaś mając teraz idealną okazję ku temu, żeby lepiej mu się przyjrzeć. Przemknęła ci przez głowę myśl z czasów, gdy byliście jeszcze przyjaciółmi niewiele przed tym jak zamordował swój klan, że kiedyś bez wątpienia będzie bardzo przystojny. I nie pomyliłaś się. Gdyby nie dopuścił się przestępstwa i nie uciekł, a mieszkałby teraz w wiosce to nie mógłby odpędzić się od dziewczyn.
- Mogłabyś się streścić w końcu? Im więcej zabierasz mi czasu tym wizja zabicie cię robi się coraz bardziej kusząca.

Chociaż wolałbym zrobić coś zupełnie innego.

Jeszcze chwilę temu byłaś zła na niego. Zła z powodu tego wszystkiego co zrobił, że sprawił ból Sasuke zostawiając go i zabijając całą swoją rodzinę, że uciekł również od ciebie i jeżeli miał jakiś problem nie przyszedł pogadać o tym z tobą. Miałaś wrażenie, iż gdyby tak zrobił to odciągnęłabyś go od tak drastycznego rozwiązania nie pozwalając na to, by stał się tym kim się stał.
- Itachi.. ja.. - Szepnęłaś i odrzuciłaś swoją broń na ziemię dając mu tym samym do zrozumienia, że nic mu nie zrobisz. Nie teraz. Było zbyt wiele rzeczy, których musiałaś się od niego dowiedzieć. - .. muszę wiedzieć dlaczego.. Dlaczego tamtej nocy zabiłeś wszystkich ze swojego klanu oprócz Sasuke? I nie odpowiadaj mi głupio, że miałeś taki kaprys, lub coś w ten deseń, bo nie uwierzę w to. Ktoś kazał ci to zrobić, prawda? - Zauważyłaś, że mężczyzna jakoś podejrzanie drgnął.
- Taka prawda. Chciałem przekonać się jak jestem silny, a to, że mój brat przeżył jest całkowitym przypadkiem, bo nie wiem czy wiesz, ale nie było go wtedy w domu. Zwykły fart. Jakby był w tamtej chwili to podzieliłby losy naszych rodziców. - Powiedział mrużąc powieki i patrząc na ciebie. Poczułaś jak nieprzyjemny dreszcz rozszedł się po twoim ciele pod wpływem jego zimnego spojrzenia.

[Imię].. gdybyś tylko wiedziała jak bardzo chciałbym ci powiedzieć prawdę.. Jak bardzo chciałbym w końcu wyrzucić to z siebie i zdjąć maskę, którą muszę nosić każdego dnia..

Itachi x Reader PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz