Mój tata, wiele lat temu, kiedy przychodził do mojej mamy miał do pokonania łącznie ok. 5km. W trasę wchodził odcinek ok.2km ''Olszynek''. Zamieszkałe w okolicy osoby nazwały tak odcinek lasu przez który przechodzi nie oświetlona droga.
Wracając do tematu, była wtedy zima ( padał śnieg, wiał wiatr). Tata był mega grubo ubrany. Więc było to ok. godziny 2-3 w nocy. Gdy wracał już do domu usłyszał jakby kroki, odwrócił się i nikogo ani nic nie ujrzał. Szedł dalej i usłyszał trąbiący samochód, ponownie się odwrócił i nic nie zobaczył – ogólnie to było słychać tylko spadający śnieg.
Nic sobie z tego nie zrobił i odkręcił się z zamiarem dalszej drogi, lecz przed sobą zobaczył mężczyznę o czarnych włosach. Nie byłoby to dziwne lecz był w samych slipkach. Patrzył na niego z niedowierzaniem. Przeszli obok siebie bez słowa i mój tata od razu się do niego odkręcił i nagle zapadła głucha cisza i tajemniczy mężczyzna zniknął.
Ten przypadek powtarzał się wiele razy także u innych osób. Ja, wraz z moją przyjaciółką zaczęłyśmy się w tą sprawę zagłębiać i w starych kronikach policyjnych z lat 1980-1990 znalazłyśmy informację o wypadku, w którym zginął 36- letni mężczyzna.
CZYTASZ
Zjawiska Niewyjaśnione
ParanormalWierzysz w duchy? Opiszę tu wszystkie moje spotkania z postaciami zza światów.