Wielka Sala. Ostatni miesiąc, ostatniej klasy. Do Hogwartu przyjechały uczennice Beautinbonx i uczniowie z Durmstrangu. Nie zmienili sie szczególnie, bo na tych "uczelniach" wojna nie zostawiła większych śladów. Goście wnieśli do szkoły magii, odrobine starej normalności. Na jakiś czas, wszystko wróciło do normy. Każdy chłopak wzdychał,do dam z fracuskiej szkoły, podczas gdy te wolały Bułgarów,(nie tracąc przy tym na swojej atrakcyjności)
Dumny posiadacz bląd czupryny (uważanej przez niektórych, za tlenioną), siedział przy swoim stole, z głową opartą na rękach i wpatrywał się w pewną grupe dziewczyn. Jego uwage przykuwała pewna brunetka. Uważnie obserwował każdy jej, pełny gracji ruch, z niecierpliwością wyczekiwał na jej twarzy tego uśmiechu, oraz tych iskierek radości. W jego głowie panowało zamieszanie, z którego można byłoby usłyszeć tylko pare urywków myśli typu: "piękna", "wyjątkowa", "czarująca"... "Wspaniała... Idealna... jedyna..". Kiedy ona zdążyła zawrócić mu w głowie? Kiedy to sie zaczęło? I jak?
Do niedawna, zamknięty w sobie, chłodny, uparty, wredny, pozbawiony nadzieji... A teraz? Gdy tylko ją zobaczy... To wszystko znika...
Że też nie dostrzegł jej, wtedy na balu bożonarodzeniowym... Może wszystko potoczyło by sie inaczej? Merlin jeden wie...Blaise Zabini, z chytrym uśmiechem, wpatrywał sie w Smoka. Doskonale wiedział co... A raczej.. Kto... Zaprząta głowe jego przyjaciela. Czemu tu sie dziwić? To po części jego wina... To on wpadł na pomysł z miedzyszkolnym graniem w butelke... A to co z tego wyszło... Cóż... Nie oszukujmy się... Od dawna sie tego spodziewał.
O co w tym wszystkim chodzi? Otóż, od 1,5 miesiąca w Hogwarcie mieszka pare uczniów z wspomnianych wczesniej szkół. Międzyszkolna wymiana uczniów na ostatnie 2 miesiące nauki-nowa hogwardzka tradycja, których od czasów Bitwy jest coraz więcej.
Wracając, w ramach interrakcji(i przy okazji "diabolicznego" planu) Blaise wpadł na pomysł zagrania w butelke. Swoje,niczego nie świadome ofiary, usadowił na przeciwko siebie i dla pewności, rzucił zaklęcie kontrolujące, na butelkę. Niestety chyba zrobił coś źle, bo w pierwszej kolejce urok nie zadziałał. Okazało się jednak, że los bierze udział w 'demonicznym' planie Ślizgona i para została zmuszona do wypełnienia wyzwania jakoś tak... w 3 kolejce. A jak miało ono wyglądać? Draco i dziewczyna o bursztynowych oczach, mieli przez 6 tygodni udawać pare zakochanych... Najpierw oczywiscie bronili sie tekstami typu- "my sie ledwo znamy", "Nic o sobie nie wiemy" ,"Nie chcemy" ,"To glupie", "Nic takiego nie zrobie"
Ale wkoncu... Zasady to zasady... Wspomniani wywiązali sie z umowy.
Przez ten czas Blaise z dnia na dzień cieszyl sie co raz bardziej.
Cóż... Od dawna podejrzewał, że Draco jest zainteresowany Hermioną.(bo to o nią właśnie chodzi) Żadna inna dziewczyna, nie działała mu tak mocno na nerwach... O żadnej tyle nie mówił... I choć wyglądało to jak odwieczna nienawiśc, Granger nigdy nie była obojętna Draconowi... Co do głębszych uczuć arystokraty, Zabini przekonał sie dopiero na powtórkowym 7 roku, po Bitwie. Jego przyjacielowi bardzo zależało na wybaczeniu ze strony Gryfonki. Po pewnym czasie zaprzyjaźnili sie, a po wcześniejszych kłótniach zostały tylko przyjacielskie docinki. Sprawa pogorszyła sie w początkowych dniach wyzwania.
Przez pierwszy tydzień, Draco wracał wieczorami bardzo wkurzony, nie raz trzaskając dzwiami... Podczas jednego z takich wieczorów, zaczą poważnie rozwarzać czy nie zrezynować z całej "zabawy", i pewnie by tak zrobił gdyby nie Diabeł z którym podzielił sie swoimi rozważaniami
(a byłoto tak: )
-Nie... Ja od początku wiedziałem, że ten cały układ jest chory! Rezygnuję! Mam ją gdzieś!-zaczą krzyczeć rozwcieczony Draco, dopiero co dostrzegając Blaisa w salonie wspólnym prefektów naczelnych(Draco i Hermiony)
-Co sie stało?
-Ona jest okropna. Robi mi afery o byle co, ucieka jak sie zbliżam... Zachowuje sie gorzej niż przed tym chorym zakładem!
-Co sie dziwisz, że ona tak od razu nie wpadła w twe ramiona? Smoku... To jest Hermiona... Nie jakaś zwykła laska. Ona nie zakocha sie w tobie od tak.
-Kto powiedział, że ja tego chce? Tu chodzi tylko o zadanie, z którego ona też powinna sie wywiązać! A jak na razie jest mało przekonująca...
-Czego ty od niej oczekujesz? Nagle zacznie sie migdalić do zwykłego kupla z którym dopiero co sie pogodziła?
-...
-No właśnie.
-Ale idzie dostać świra przy tym wszystkim! Zawsze jak ją obejmuje-ona sztywnieje, mówie jej coś miłego- odpowiada sztucznym uśmiechem, chce zacząć jakąś zwykłą rozmowe-mówi mi że idzie sie uczyć... To wszystko jest sztuczne i wymuszone... Trace w niej nawet przyjaciółke..-dodał szeptem
-Zależy ci na niej?-spytał Zabbini który doskonale znał prawde i spodziewał sie odpowiedzi
-Tak. Nie w taki sposób, jak podejrzewasz. Ale tak.-odpowiedział po chwili blądyn.
-Ta... Jaaasne...
-Diable, czy ty coś sugerujesz?
-Poza tym, ze Hermiona podoba ci sie od pierwszej klasy... I tym że zależy ci na niej od 2 lat... I tym, że radość rozsadzała cie od środka gdy zerwała z Rudym... To nic-powiedział złośliwie Blaise
-To że miałem wtedy dobry humor... Było spowodowane wygranym meczem z Puchonami...-powiedział pewny siebie Ślizgon
-A ten genialny humor przedłużał sie do kolejnego tygodnia gdy Mionka ci wybaczyła?
-Dokładnie tak...-dodał już mniejszą pewnością,Draco
-Czyli... nie ruszy cie, jak powiem, że widziałem dziś jak Hermiona sie z kimś całowała?
Ręce Draco mocno zacisnięły sie na oparciach fotela, tęczówki jego oczu zmniejszyły sie do wielkości dwóch małych kropek a sam chłopak gwałtownie sie spią.
-Z.kim.?-wysyczał z zaciśniętej szczęki.
-Ze mną, matole-odpowiedział z ironicznym uśmiechem Zabini. Malfoy nagle sie rozluźnił... To tylko żart... Nie ma sie czym martwić... -I CO? MIAŁEM RACJĘ!!!
-Nie drzyj sie Zabini! Wkurzyłem sie, bo przypomniało mi sie nasze zadanie... Mieliśmy nabrać całą szkołe... Wszystko poszłoby na-przerwał bo do środka weszła Hermiona
Blaise przyglądał sie arystokracie. Ten z kolei uważnie obserwował Gryfonkę. Dalej był w szoku po tym co usłyszał przez co, zachłannie pożerał ją wzrokiem, ciesząc sie jej obecnością. Przez kilka sekund czuł, jakby ją stracił... Merlin jeden wie, do czego byłby zdolny gdyby tamte słowa nie okazały żartem.
Gryfonka ciepło się uśmiechnęła do chłopaków i ruszyła do swojego dormitorium. Cisze po zamknięciu dzwi przerwał Zabini
-Słuchaj... Nie plujesz już ogniem we wszystkie strony-uczyniłem swoją powinność. Idz do niej i pogadaj... Razem ustalcie co z tym zakładem... I weź sie ogarnij bo ktoś na prawde weźmie ci ją z przed nosa-masz 1,5 miesiąca. Nie zmarnuj tego
CZYTASZ
Miniaturki Dramione
FanfictionNazwa mówi sama za siebie ;) Niektóre zainspirowane rysunkiem/giffem i.t.p. Wrzucam nieregularnie... Tylko jak coś chodzi mi po głowie i nie zamierza odejść (zapraszam też do innych książek mojego autorstwa) Z góry uprzedzam-jestem amatorką i piszę...