Byliśmy po najlepszym koncercie w życiu. Postanowiliśmy to uczcić. Zaszliśmy do najbliższego klubu w Miami. Było około 23. Bawiliśmy się naprawdę świetnie. Ja, Joe, Jack i Cole dawno tak się nie upiliśmy. Jack wraz z Cole'em tańczyli gdzieś z jakimiś laskami. Siedząc przy jednym ze stolików przy wyjściu nie mogłam dostrzec Joe. Podszedł do mnie jakiś chłopak, którego spławiłam. Już dawno mam kogoś na oku i nie mam zamiaru kręcić z nikim innym. Po chwili jakby znikąd zjawił się nasz wokalista.
-Wszystko ok?- zapytał się siadając naprzeciwko.
-Tak, nie przejmuj się mną, idź się dalej bawić...- odpowiedziałam patrząc mu w oczy. Zaśmiał się a ja nie rozumiałam dlaczego. Może to przez alkohol...
-Jutro z rana wyjeżdżamy. Nie będzie okazji aby pójść na plażę, idziesz ze mną?- chciałam mu odpowiedzieć, ale on już złapał mnie za rękę i wyciągnął z budynku.
Plaża była tuż obok. Przechadzaliśmy się (bardziej wygłupialiśmy) z pół godziny. Potem Joe usiadł na piasku i się zamyślił, po czym zapytał coś jak: "Masz może ochotę na ciasto nad oceanem?"
CZYTASZ
|| daddy Joe || ·Joe Jonas x JinJoo Lee·
Fanfiction××× Wspólny zespół ××× Wspólna pasja ××× Wspólne dziecko? ×××