Stiles Stilinski wszedł do swojego domu, nucąc pod nosem piosenkę. Uśmiechał się do siebie jak głupi, zaświecając światło w salonie. Jak się spodziewał, na kanapie siedział już jego chłopak - Derek Hale. Był cały zmoczony, włosy oklapły mu, zakrywając zielone oczy, a na jego kurtce widać było jeszcze kropelki deszczu. Był wściekły. Bardzo wściekły.
- Stiles - powiedział przez zaciśnięte zęby Derek.
- Siemano, króliczku - przywitał się Stilinski. Spojrzał prosto w oczy Hale'a nadal uśmiechnięty oraz niezniechęcony jego ostrym i chłodnym głosem.
- Nie nazywaj mnie króliczkiem, ty mały skurwielu. - Wstał i podszedł do chłopaka. Chwycił przód jego koszulki i przycisnął Stilesa do ściany. - Widzę, że masz się dobrze.
Nie wytrzymując dłużej, chłopak parsknął śmiechem.
- Co u ciebie, skarbie?
- Co u mnie? - zapytał wściekły mężczyzna. Ze złości jego oczy błysnęły czerwienią. - Ja ci powiem co u mnie. Przybiegłem parę minut temu do ciebie, ponieważ dostałem długiego smsa od twojej durnej i irytującej osoby, że stało się coś strasznego. Ktoś jest w twoim domu, a ty się boisz. Jestem teraz tak wściekły, że gdybym cię nie kochał, rozszarpałbym ci gardło. A u ciebie?
- U mnie oki.
Derek zrezygnował z przyciskania go do ściany i popchnął Stilesa na kanapę. Gdy chłopak wylądował na niej, wilkołak usiadł na nim okrakiem, wbijając mu do klatki piersiowej palec.
- Ty mały skurwibąku - powiedział. - Myślałem, że naprawdę ci się coś stało.
- Kochanie - zaczął, ale Hale mu przerwał.
- Myślałem, że ktoś próbował cię porwać.
- I co by mi zrobił? - zapytał kpiąco. - Przywiązał do słupa i zgwałcił?
Nie mogąc się powstrzymać, Derek uśmiechnął się.
- Uwierz, zrobię to samo - mruknął czując, jak cała złość z niego ulatuje. Pochylił się do krótkiego pocałunku.
- Możesz zrobić ze mną co chcesz. - Stiles przyłożył swoją dłoń do karku mężczyzny i zaczął go w tamtym miejscu powoli masować. - Ale dopiero za dwie godziny.
- Dlaczego?
- Bo musimy iść do twojego domu.
Derek podniósł brew, w pytającym geście. Nie wiedział co kombinował Stilinski, ale czuł, że mogło mu się to bardzo spodobać.
- A więc chodźmy - powiedział i wstał ze Stilesa.
- Nie zaczyna się zdania od "a więc".
- Och, zamknij się.
Chłopak zszedł z kanapy i razem z wilkołakiem wyszli z domu. Skierowali się do Jeepa Stilesa, ponieważ Derek w pośpiechu nie zabrał ze sobą auta.
Stilinski usiadł za kierownicą, a Derek na miejscu pasażera. Ruszyli spod domu młodszego i nie było już po nich śladu.
Dotarli na miejsce parę minut później w ciszy. Stiles był bardzo podekscytowany - nie mógł się doczekać miny swojego chłopaka, gdy zobaczy jaki zrobił mu prezent. Mimo iż Hale zapomniał, to i tak bardzo się cieszył. Przecież Derek nie musi zawsze o wszystkim pamiętać. No, chyba że o jego urodzinach.
Kiedy obydwoje byli już przy drzwiach domu Hale'ów, Stilinski zakrył wilkołakowi oczy, a potem otworzył nogą podwoję. Łokciem zaświecił światło i poprowadził Dereka do kuchni.
YOU ARE READING
#1 - Fluff
RandomPierwsza część konkursu - radosne, zabawne teksty użytkowników biorących udział w konkursie na stronie grupy Sterek Polska.