Drugie miejsce (K.B)

373 24 0
                                    

- Nawet nie udawaj, że już się zmęczyłeś.. Znasz umowę Stiles, przebiegniesz ze mną 5 kilometrów bez zbędnego narzekania a ja w zamian zrobię Ci super niespodziankę wieczorem.- powiedział lekko się uśmiechając, ale nie zwalniając tempa.

- Gdybyś nie wyglądał tak idealnie z tymi roztarganymi włosami i przepoconej koszulce, już dawno dostałbyś w twarz. Ale zapamiętaj sobie Dereku Hale. Nazywam się Stiles Stilinski, a Stilinski nigdy się nie poddaje!- krzyknąłem i jednocześnie wyrównując oddech wyprzedziłem Dereka o kilka metrów.

Biegliśmy tak przez około kilometr i czasami Hale rzucał jakimś tekstem na temat mojej kondycji. Wiem, że sprawiało mu to ogromną radochę i równie dobrze mogłem wybuchnąć i przestać biec a on i tak przygotowałby dla mnie tę niespodziankę. Kiedy wreszcie dobiegliśmy do domu, Derek podbiegł na ganek, żeby otworzyć drzwi. Muszę przyznać, że ten skurwiel był tak cholernie pociągający w praktycznie każdym momencie dnia. Jego pulsujące od zmęczenia mięśnie, roztargane czarne włosy z grzywką lekko zarzuconą na czoło i te piękne niebieskie oczy, które w świetle słonecznym wyglądały jak małe diamenciki.

-Wchodzisz..? Czy dalej będziesz tak stał wpatrując się w moje piękne smukłe umięśnione ciało. Wiem, że Cię pociągam i pewnie zdjąłbyś ze mnie ubrania w tym momencie, ale o tym możesz zapomnieć. Marsz do mycia albo nici z przytulania aż do odwołania.- wtrącił z sarkastycznym chichotem na końcu.

-Jak pan sobie życzy panie Hale, ale żeby nie było, że tylko ty mi stawiasz warunki, jeśli do końca dnia nie zobaczę na stoliku różowego Carlo Rossi, możesz pożegnać się ze spaniem w jednym łóżku.- powiedziałem z równie sarkastycznym śmiechem. A teraz możesz przesunąć swoje krągłe pośladeczki i mnie przepuścić, bo chcę wywiązać się ze swojej części.

- Ale to nie fair! Wiesz, że ja go nienawidzę! Jesteś okropnym człowiekiem Stili!!

- A wiesz, że ja Ciebie też nienawidzę? Śmiejesz się ciągle z mojego wyglądu, więc skoro ja mam cierpieć to ty też. A za to, że się tak przejąłeś, możesz jeszcze ubrania strój jakiegoś dzikiego zwierzaczka, tygrysku. Raaawr!- powiedziałem jednocześnie wchodząc do łazienki i zatrzaskując Derekowi drzwi przed nosem.

-Jesteś niemożliwy, chyba tylko dlatego Cię kocham.- wtrącił jednocześnie się śmiejąc.

Po chwili usłyszałem tylko dźwięk poruszanych kluczyków i głos Derek, który mówił, że o 20 mam być gotowy. W sumie trochę się przejąłem, bo to jednak Derek... Po nim można było spodziewać się orkiestry w ogrodzie, wielkiego białego namiotu i miliona lampek, które w nim świeciły. Jakiejś ogromnie drogiej i wykwintnej kolacji, przejażdżki najdroższym samochodem świata. Ale sądząc po jego szampańskim humorze, mogłem spodziewać się pizzy i 6 paku piwa. Milion myśli i scenariuszy przepłynęło przez moją głowę.

- Trzeba się przygotować, mam tylko dwie godziny a tyle rzeczy do zrobienia.- pomyślałem i jednocześnie jednym zgrabnym ruchem znalazłem się w wannie. Szybko się umyłem i postanowiłem jak najszybciej wybrać jakieś ubranie z szafy. "Hola, hola Stiles. Umyj zęby, nie możesz tak iść i zabić go oddechem." Szybko chwyciłem za szczoteczkę i żwawo umyłem zęby.

- Stilinski ty przystojniaku! Nie dziwię się, że Hale na Ciebie leci!- powiedziałem sam do siebie przeglądają się w lustrze. Podniesienie sobie samooceny zawsze pomaga. Pobiegłem szybko do pokoju na piętrze i otworzyłem szafę. Przeglądałem wszystkie ubrania i w tym momencie wydawało mi się, że żadne do siebie nie pasują... Jedyną rzeczą jaka przyszła mi do głowy było zadzwonienie do Lydii, przecież jest dziewczyną i zna się na takich sprawach. Bez opamiętania wybrałem numer Lyds i czekałem aż odbierze. Nagle usłyszałem w słuchawce ciche i delikatne "Halo?"

#1 - FluffWhere stories live. Discover now