Przebudził mnie trzask drzwi i głosy dobiegające za nich. Kobieta krzyczała przeraźliwie, co chwila szlochajac. Cichy męski głos uciszył kobietę i po chwili było tylko słychać oddalajace się kroki wgłąb korytarza. Próbowałam otworzyć oczy, ale byly jakby przyklejone i pomimo starań nie dałam rady. Chciałam poruszyć się, ale nawet najmniejszy ruch sprawiał mi ogromny ból na całym ciele. Czy to możliwe, że ja żyje? Jeśli tak to gdzie ja do cholery jestem. Ponownie starałam sie delikatnie otworzyc oczy, udalo mi sie lekko powieki podnieść ku górze lecz jasność jaka była w pokoju zniweczyła moj plan, powoli zaczęłam starać się przyzwyczaić oczy do światła ,po paru minutach byłam w stanie rozejrzeć się dokładnie po pomieszczeniu a raczej klatce, bo to miejsce bardziej było do tego podobne, za oknem znajdowaly sie grube, solidnie wykonane kraty, chyba specjalnie wykonane dla przestępców znajdujących się w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Klatka była cala biala, żadnych kolorów, obrazów, nic z tych rzeczy. Pod ścianą znajdowało sie łóżko na którym leżałam, obok biała szafka, na której stała butelka wody. Zboku znajdowały się białe drzwi a co dziwniejsze bez klamki, coraz bardziej to miejsce mi sie nie podobało.
Usłyszałam otwierający się zamek w drzwiach, zesztywnialam ze strachu, w drzwiach pojawił się wysoki brunet , w średnim wieku o poważnym spojrzeniu skierowanym wprost na mnie, ubrany był w biały kitel, domyslilam sie ze musiał to byc lekarz tego psychiatryka, czy jakowe to miejsce się nazywa. Wkroczył pewnie do klatki i podszedł do mojego łóżka. Poczułam sie bardzo mała i bezbronna.
- Jak się czujesz Panno Ross?
Okropnie, gdzie mnie znowu zamkneliscie, nie macie żadnego prawa mnie tu więzić, nic nie zrobiłam, nic i tak nie zrozumiesz zapatrzony w siebie doktorku.
- Całkiem nieźle. Trochę mnie boli reka, ale jest naprawde wporzadku. Odpowiedziałam zdecydowanym tonem.
- Miałaś dużo szczęścia, ledwo co cie uratowaliśmy.
Spojrzal na mnie i lekko uniósł kącik wargi.
Spuściłam wzrok i nie odpowiedzialam nic. Niech sobię nie myśli że tu zostanę. Musialam za wszelką cenę pokazać mu że jestem bardzo zrównoważona osoba choć to może okazać sie bardzo trudne.
- Zostałaś poddana pewnym badaniom i wychodzi na to, że jesteś poważnie chora, masz poważna anemię i prawdopodobnie zaburzenia odżywiania. Twoi rodzice przywieźli cię tutaj z nadzieja że zdołamy ci tutaj pomoc. I myślę ze jest to bardzo możliwe dzieki wspólnej pracy.
Jasne, jasne doktorku, wy chcecie mi pomóc a ja pragnę się z tąd wydostać, troszkę odmiennego poglądy na ten temat mamy. Chyba się nie dogadamy jednak.
W pokoju nagle pojawili się moja matka i jej kochas zwany moim ojczymem.
-I co z moja córka? Zapytała z ogromnym udawanym zatroskaniem. Była ona swietna aktorką uwielbiała zgrywać przy publicznosci kochaną i przykładną matkę. - Spokojnie Pani Ross, córka zostanie u nas na jakiś czas i zostanie poddana badaniom i terapii, które z pewnością przyniosą oczekiwany efekt.
Oho juz to widzę, oni są śmieszni, nie dam się tak łatwo ,nie poddaje się bez walki.
- Niech moja córka zostanie tu tak długo ile będzie potrzeba.
Kobieta spojrzała na mnie,oczekując ze zrobię aferę i pokaże wszystkim że jestem niezrownowazona i pozbędzie się mnie raz na zawszę, ale nic z tych rzeczy, muszę się z tad wydostać.
- tak, mamo masz rację, powinnam rozpocząć leczenie, gdyż moja choroba mnie przerosła.
*******
