It's over

39 2 1
                                    

Szłam przed siebie w mrok nie rozumiejąc tego, co właśnie się stało. Przebyłam już dobrych parę kilometrów, a jedynym kompanem był mi Lou. Już nawet nie kulał, co było jakimś pocieszeniem. Cały mój świat się właśnie zawalił, a słowa Matta wciąż dźwięczały w mojej głowie :

- Nowa laska? Pfff nawet nie pamiętam jej imienia. To nie jest nic poważnego.

- Matt, co ty mówisz? - spytałam go wtedy zaskoczona.

- Przykro mi mała. Chcesz, możesz znaleźć u mnie pocieszenie, noc jeszcze się nie skończyła - odparł z szerokim uśmiechem Mark.

- Maaark - powiedział Matthew przeciągając litery.

- Taaa wiem. Nie mój typ. Wolę blondynki z fajnymi pupciami.

- Matthew, co tu się dzieje? - spojrzałam na niego błagalnie.

- Nie rozumiesz? To koniec. Nic dla mnie nie znaczysz. Chodziło tylko o sex.

Nie wiedziałam o co mu chodzi, bo nawet tego nie zrobiliśmy (chyba, że o czymś nie wiem), ale jego słowa i tak bolały. Tymczasem on mówił dalej, tym samym wbijając mi sztylety w serce :

- Serio jesteś taka naiwna? Myślałś, że to miłość na wieki? Haha. Już mi się znudziłaś skarbie. Serio wierzyłaś w te bzdury, które ci szeptałem do ucha? Że to cokolwiek znaczyło? To śmieszne. Radzę ci zapomnij o wszystkim. Zapomnij o mnie. Wracaj do tych swoich książek czy coś.

Obaj roześmiali się głośno.

- Wiesz, Allison już na mnie czeka...

- Zaliczyłeś Allison? - zapytał z podziwem Mark.

- Bo to raz? - odparł Matt z szerokim uśmiechem.

- Hoho nieźle! Spław już tą panienkę to pogadamy!

- Chcesz mogę cię podwieść pod dom - odparł Matt i spojrzał na mnie chłodno, jakby chciał żebym odmówiła. Tak też zrobiłam.

- Pieprz się - spojrzałam mu po raz ostatni w oczy i trzasnęłam drzwiami samochodu, zabrałam ze sobą psa i ruszyłam w ciemność.

Wszystko co się dzało między nami okazało się być kłamstwem. Czułam, że nie mam już po co żyć. Myślałam, że on mnie ocali, a okazał się być główną przyczyną mojego upadku. Czułam jakby ktoś odebrał mi kawałek duszy, część mnie bez której nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Kiedy zadzwoniłam do niego nazajutrz odparł tylko : " Kobieto, odczep się ode mnie. Nie dotarło? Nie chcę cię już! Nudzisz mnie." Kolejnych telefonów nie odbierał.

Potem poczułam jakby całkowicie zniknął. Albo jakby go nigdy nie było. Odszedł. I nie pozostawił mi nic oprócz złamanego serca. Jak mogłam być taka głupia!? Przez lata starałam się nikomu nie ufać. Wiedziałam jak to się skończy. Wiedziałam, że mnie to zrani, zniszczy. Ale nie wiedziałam, że będzie aż tak cholernie boleć. Jedyny obraz jaki przed sobą miałam to uśmiechnięte twarze Matta i Marka. Widzałam je za każdym razem, gdy otwierałam rano oczy albo kładłam się spać wieczorem. Nieustannie.

Po 2 tygodniach postanowiłam to z nim wyjaśnić i poszłam do jego domu. Byłam jakieś 300 metrów od drzwi wejściowych, kiedy zauważyłam dwie postacie przy wejściu : Matta i Marka.

-...ale mówiłem ci, że nie chcę pakować się w to gówno! Powiedz szczerze, na cholerę tu przyjechałeś?! Jak mnie znalazłeś? - słyszałam stłumiony głos Matta.

- Myślałeś, że tak łatwo dam ci odejść? Jesteś mi potrzebny - odparł Mark.

- Gówno mnie to obchodzi! Już kiedyś ci pomogłem. Tym razem radź sobie sa... - w tym momencie zauważył mnie i zamarł. Mark odwrócił się w moją stronę:

- No proszę, proszę. To miał być przecież jednorazowy numerek.

- I był. Sophie, co ty tu robisz?! - naskoczył na mnie Matt, gdy się zbliżyłam.

- Oho czyli jednak znasz jej imię co? - zdziwił się Mark.

- Matthew pogadajmy. Ja...

- Czego ty kurwa nie rozumiesz w słowach "odczep się ode mnie"? - spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy jakby wcale nie chciał tego powiedzieć. Ale powiedział.

- Ja.. ja... Nieważne - odwróciłam się i poszłam w stronę domu czując łzy na policzkach.

- Papa kochanie! - Dotarł do mnie jeszcze rozbawiony głos Marka.

* * * * * * *

Siedziałam w domu z siostrą, obie byłyśmy wymalowane, i wykręciłam pierwszy numer jaki przyszedł mi do głowy.

- Halo? - odezwał się damski głos w słuchawce.

- Nie często to mówię, alę za 5 minut widzę cię tu z taką ilością alkoholu, że przez tydzień będziemy leżeć.

- Kryzys?

- Kryzys - odparłam.

- Za 3 minuty jestem.

* * * * * * *

Chwilę później ja Julia, Aileen i jej chłopak jechaliśmy czarnym BMW trzymając kieliszki w dłoniach (oczywiście oprócz kierowcy).

- Za wolność Sophie! A ten chuj Matthias, czy jak mu tam, niech się pieprzy! - krzyczała Aileen.

- Za wolność - szepnęłam cicho.

- Gdzie nas wywozisz? - zapytała Jules zerkając na chłopaka Aileen - Connora.

- Do kumpli. Mają więcej alko. I twój Will też tam będzie.

- Awww super! - odparła Julia.

Taaa super - pomyślałam. Każda z nich zajmie się swoim chłopakiem i zostanę sama.

Kiedy dotarłyśmy na miejsce od razu wypiłyśmy po cztery kiliszki. Znajdowaliśmy się na podwórku jakiegoś Sama. Było około 15 osób. Obok mnie siedział Will i Jules na jego kolanach. Całowali się. Aileen też gdzieś tam była ze swoim. Dokładnie tak jak się spodziewałam. Z drugiej strony siedział dość miły brunet, który co chwilę nam polewał. Opowiadał jakieś historyjki, ale nawet go nie słuchałam. Wydawał się trochę nieśmiały i wypił tylko jednego kieliszka. Chłopak co chwilę na mnie zerkał, a ja uśmiechałam się do niego. Kiedy reszta towarzystwa zajęła się rozmową on przysunął się bliżej. Zaczął opowiadać o sobie, pytać mnie o różne rzeczy i żartować. Tak naprawdę wypiłam tyle, że większości z tego co mówił nie rozumiałam. Myślałam tylko o tym, żeby zapomnieć o niebieskich oczach, o tych miękkich ustach, o potarganych czarnych włosach. Zapomnieć o Macie. Dlatego też niekontrolowanie wstałam ze swojego siedzenia i usiadłam brunetowi na kolanach. Złapałam go za tył głowy i pocałowałam, co zmusiło go, żeby w końcu się zamknął. Na trzeźwo w życiu bym się tak nie zachowała. Ale teraz nie byłam trzeźwa. W tym pocałunku było coś dziwnego. Innego. Czułam, że w ogóle nie powinien mieć miejsca. Ale Matt dokonał wyboru, a ja tylko tak mogę zapomnieć.

I'm Nothing Without YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz