1. Wypadek, rozpacz...

20 1 2
                                    


Budzę się. Sny znikły. Znów czuję ból. Słyszę dźwięki szpitalnych maszyn. Chcę wrócić do baśniowego świata, bez cierpienia i trosk. To nie możliwe. Kolejny dzień wśród pielęgniarek, lekarzy i patrzących z litością ludzi. Nienawidzę tego. Moje dni są policzone. Nie zostało mi wiele.

Zawsze pragnęłam nierutynowego życia. Miałam podróżować, zwiedzać świat. A to co mam to szpitalne łóżko, leki. Choruje na raka płuc. Nie palę, po prostu mam to w genach.

Siadam powoli. Nie mam ochoty, by z kimkolwiek rozmawiać. Jak co rano energicznie wchodzi do mojego pokoju radosna pielęgniarka. Jej uśmiech mnie irytuje.

-,,Przyniosłam ci lekarstwa, skarbie,,- mówi z troską- ,,Jak się czujesz?,,

-,,Dobrze,,-burknęłam pod nosem.

-,,Rozchmurz się, Emilly. Zobacz jaka piękna pogoda,,-odparła szeroko rozwijając rolety.

Smaku tych leków nigdy nie zapomnę. Jest gorzki, a może bardzo słodki. Nie wiem. Kładę się ponownie odwrócona do ściany. Słyszę trzask drzwiami. Zostałam sama. Jak zawsze.

Kiedy miałam 9 lat straciłam mamę i starszą siostrę. Była senna, mroźna zima. Miałam wtedy ospę i całe dnie oglądałam bajki i leżałam w swoim łóżku. Mój tata, z którym nie zawsze się dogadywałam,  wyjechał z samego rana do pracy. Był zatrudniony jako bankowiec, czyli dokumenty, rachunki itp. Moja siostra Kate miała 15 lat. W tym dniu zaspała do szkoły. O wielu rzeczach często zapominała np. o włączonym żelazku, bądź nieustawionym budziku. Obudziła w panice mamę i ubierała się w pośpiechu. Robiła to tak głośno, że ja też się obudziłam. Wcisnęła na siebie za małe jeansy, założyła swój ulubiony biały T-Shirt i długi,czarny sweter. Pobiegła do łazienki. Zajrzała do mnie zaspana mama, o dziwo była już gotowa do wyjścia. Miała na sobie bordową bluzę (jej ulubioną) oraz czarne, obcisłe spodnie. Patrzyła na mnie swoimi błękitnymi, rozświetlonymi oczami pełnymi miłości. Jej uśmiech za każdym razem wszystkich rozweselał. Podeszła do mnie bez słowa ucałowała mnie i przytuliła. Po czym wyszła z pokoju do kuchni zrobić śniadanie Kat. Ona zaś potykając się wypadła z łazienki. Spięła swoje lśniące, złote włosy w niechlujny kok. Na twarzy miała lekki mike-up, moim zdanie był jej nie potrzebny. Kate miała delikatne rysy, nie co zadarty nos i oczy takie same jak u mamy niebieskie, pełne blasku. W pośpiechu zajrzała do mnie.

-Hej śliczna, wstałaś? Pośpij jeszcze bo później ci tego zabraknie- zagadała rozpromieniona.

-Tak jak tobie?- odparłam, lecz ona schodziła już po schodach.

Po paru minutach usłyszałam je wołające:

- Idziemy Em!-krzyknęły równo.

-Będę za jakieś 10min, nie rozrabiaj- dodała jeszcze mama.

Po czym wyszły. Już nie wróciły. Od tego czasu wszystko się zaczęło. Do dziś czekam, aż mama przyjedzie, Kate wróci ze szkoły. Liczę na to, że mnie odnajdą wśród szpitalnych łóżek i zabiorą ze sobą.  Chcę, żeby przy mnie były tu i teraz. Ścisnęły moją dłoń, ucałowały albo po prostu obdarowały mnie swoim nie powtarzalnym uśmiechem.

Mój tata po ich śmierci wpadł w depresje. Zniszczył nasze wspólne zdjęcia, pamiątki, wszystko co przypominało mu Kat i mamie. Po czym zapominając o mnie, zapominając, że jeszcze ma mnie popełnił samobójstwo. Tak samobójstwo. Wyjechał na ruchliwe skrzyżowanie puszczając kierownice.

Nie został mi nikt, trafiłam do sierocińca w Londynie- moim rodzinnym mieście. W wieku jedenastu lat pani z ośrodka wyjawiła mi w jaki sposób straciłam moją najdroższą mamę i Kat. Jadąc pośpiesznie do szkoły wpadły w poślizg na zlodowaciałej ulicy. Uderzyły w drzewo. Oby dwie siedziały na przednich fotelach naszego nie dużego srebrnego samochodu. Zginęły na miejscu.

Gdy skończyłam 15lat, aktualnie mam 16 i pół, wylądowałam w szpitalu. I od tej pory się z nim nie rozstaje. Ciągle czekam, aż ktoś z bliskich mnie odwiedzi w tym londyńskim szpitalu. Czekam, czekam, słyszę otwierające się drzwi. Odwracam się. Zerkam nie pewnie.

- Cześć- oparłam  z niewyraźnym uśmiechem.


Pół roku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz