2. Nicholas Carter

10 0 0
                                    

-Hejka Emlly- powiedziała odwzajemniając uśmiech.

 Odwiedziła mnie Victoria Stevens, szpitalna pani psycholog. Odkąd tutaj trafiłam i z powodu, że jestem z sierocińca, często mnie odwiedza. Dobrze się dogadujemy, ponieważ nie jest ode mnie dużo starsza, ma zaledwie 20 lat. Ma czarne kręte włosy oraz tajemnicze brązowe oczy.

- Zobacz jak ty wyglądasz- powiedziała podając mi małe lustereczko- Ale spokojnie zaraz pomogę ci  się  "ogarnąć"- dodała z ironicznym uśmieszkiem.

Nienawidzę patrzeć w lustro, ponieważ widzę tam siebie. Nędzną dziewczynę, słabą, wyczerpaną przez chorobę. Dziewczynę, która ma podkrążone oczy, bo nie sypia dobrze od lat. Dziewczynę, która jest blada, bo rzadko widzi słońce. Dziewczynę, której poliki są nieustannie mokre od słonych łez, bo od dawna nie była szczęśliwa. Dziewczynę, której szklane oczy miały zobaczyć każdy kąt świata, lecz nie mają siły uchylić powiek. Dziewczynę, która straciła wszystko. Dziewczynę pragnącą miłości.

 Vic zaczyna czesać moje kruche blond włosy. Zaplątuje je w warkocz.

-Po co to robisz?-zapytałam.

-Chcę ci jakoś pomóc, a zresztą za chwile przychodzi Pan Carter- odpowiedziała swoim dość piskliwym głosem.

Uniosłam brwi z zastanowieniem. Pan Nicholas Carter odwiedza mnie co środę, by jak on to mówi: "Przekazać mi swój nieposkromiony zakres wiedzy". Nie wiem czy można to nazwać odwiedzinami, bardziej męczarnią przez 2h. Nie rozumiem po co mi to, ponieważ  zostało mi około pół roku życia. Wątpię, by te lekcje postawiły mnie na nogi.

Z chwilą gdy Victoria skończyła moja fryzurę i zrobiła mi delikatny mike-up, do pokoju spokojnym i harmonijnym krokiem wkroczył Pan Nicholas. Wysoki, szczupły 50-letek i jak zawsze ubrany w swoją ciemno-brązową marynarkę oraz spodnie. Nie może też zabraknąć granatowego krawata.

-Dzień dobry- powiedziałam prawie szeptem.                                                                                                                     

-Dzień dobry panno Park- odpowiedział poważnym tonem.                                                                                         

Kiwną głową w stronę Vic, która opuściła pomieszczenie. Przez następne godziny wsłuchiwałam się w tykanie zegara, oczekiwałam dzwonka, choć i tak nie zadzwoni. Czas nauki dobiegał końca.

- W następną środę przyprowadzę ci gościa- odparł tajemniczo nauczyciel.

-Jakiego?- zapytałam z niewyraźną minom.

-Mojego syna, opowiadałem mu o tobie i bardzo nalegał by się z tobą spotkać- powoli wstał, wpatrując się w mnie- Do widzenia.

Wyszedł. Miałam w głowie wiele pytań:"Po co?", "Dlaczego?". Nawet nie wiem jak ma na imię ten chłopak, czy jest ode mnie starszy, a może młodszy. Ja nic o nim nie wiem. Nic. Jedynie należy mieć nadzieje, że będzie w miarę normalny. Proszę, by nie był gburowaty jak ojciec.

Gdy wyrwałam się z kłębku myśli zauważyłam przez okienko na korytarz, że Pan Carter rozmawia z Victorią. On jest poważny, lecz ona się szczerzy. Kiedy zauważam, że ich pogawędka się kończy i mój nauczyciel odchodzi, rozweselona Victoria wbiega do mnie do pokoju i siada na łóżku.

- Zaraz wszystko ci opowiem...-prawie piszczy z zachwytu.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 11, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pół roku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz