Rozdział 1

8 1 0
                                    

Leżała otulona kołdrą w łóżku Davida. Promienie słońca przebijające się przez rolety delikatnie muskały jej twarz. Podniosła delikatnie głowę i rozejrzała się. Nigdzie go nie widziała. Wstała z łóżka i powoli się ubrała. Domyśliła się, że jest w kuchni. Po mieszkaniu roznosił się zapach świeżo parzonej kawy oraz tostów i jajecznicy. Weszła cicho do kuchni i usiadła przy stole.
- Dzień dobry - wypowiedziała z uśmiechem.
- Cześć kotku - nachylił się i musnął ją w czubek głowy.
- Obudziły mnie te piękne aromaty. - Clair cicho się zaśmiała.
- Staram się dla Ciebie - oczy Davida zabłysły.
Posłała mu tylko uśmiech. Fałszywy uśmiech.
Bała się go zranić. Był taki kruchy. Wiele przeszedł. Stracił rodziców gdy miał zaledwie 20 lat. Jeszcze nie znał życia. A ono często kopało go tyłek.
Clair była córeczką tatusia. Zawsze miała to czego chciała. Była najpopularniejsza w szkole, teraz miała dobrą, bardzo dochodową pracę w firmie kolegi jej ojca. Niczego jej nie brakowało. Ale czy aby na pewno? Jednego naprawdę jej brakowało. Adrenaliny w łóżku. Lubiła się pieprzyć, a nawet pierdolić. Często zmieniała kochanków, nie lubiła się przywiązywać. Nie umiała wytłumaczyć, co sprawiło, że nadal spotyka się z Davidem. Może to litość, może wygoda, on nigdy o nic nie pytał. Więc miała wolną rękę do spotkań z Nim. Pablo, kierownik działu marketingu w jej firmie. 37latek o ognistym temperamencie. Nawet nie przeszkadzało jej to, że miał żonę i trójkę dzieci. Łączył ich tylko seks. Dziki, brutalny, ostry seks.
Spoglądała na Davida znad kubka. Krzątał się po kuchni, wyglądał uroczo.
- W weekend mnie nie ma. Pamiętasz? - zapytał.
- Tak tak. Trochę mi przykro. Zostawiasz mnie samą. - spoglądała na niego.
- To ważny dla mnie kontrakt. Jest bardzo zyskowny. - złapał ją za dłoń.
- Więc skoro nie będzie Cię cały weekend to może wezmę wolne dziś? - to pytanie padło z jej ust bez żadnej kontroli.
Sama była zdziwiona. Przecież Clair nigdy tak nie robiła. Starała się ukryć zdziwienie.
- Poważnie? - David świdrował ją wzrokiem.
- No tak. Zadzwonię zaraz do Melanie i poproszę o wolny dzień. - delikatnie się uśmiechnęła.
- To miło z twojej strony. - jego oczy błyszczały.
Wstała od stołu i poszła do salonu szukać telefonu. Teraz dopadły ją wątpliwości. Usiadła na kanapie i wyciągnęła telefon z torebki i wybrała numer swojej asystentki Melanie.
- Cześć. Chciałam prosić o dzień wolnego na dziś. To ważne. - powiedziała Clair.
- Hej. Właśnie miałam dzwonić. Musisz dziś być. Zebranie zarządu jest o 10:30.
- Ale jak to? Zebranie miało być w poniedziałek rano. - Clair zaostrzyła swój ton.
- Wiem. Sama dopiero się dowiedziałam. - Melanie wyczuła zły nastrój swojej przełożonej.
- Zrobimy tak. Będę tylko na zebraniu. Potem nic mnie to nie obchodzi nie będzie mnie. - Clair wstała i zaczęła chodzić po pokoju.
- Jakoś to załatwię. - posłusznie powiedziała Melanie.
- Dziękuję. Do zobaczenia w firmie. - rozłączyła się.
Spojrzała na zegarek. Wskazywał 8:15. Opadła ciężko na kanapę.
Po chwili w drzwiach stanął David.
- Kotku wszystko ok? - zapytał ciepło.
- Właśnie nie. Mam zebranie wpół do jedenastej. Potem wrócę tutaj. - odpowiedziała.
- Będę czekał. - posłał jej uśmiech.
- Idę pod prysznic. - odłożyła telefon na stolik i wstała z kanapy.
Poszła do łazienki. Oparła się o umywalkę i spojrzała w lustro.

W Matni Błędów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz