Rozdział 2

7 0 0
                                    

Spoglądała na swoje odbicie. Znalazła na półce gumkę do włosów i uwiązała luźny kok na czubku głowy. Rozebrała się, ustawiła odpowiednią temperaturę wody i weszła do kabiny. Gorący prysznic zawsze poprawiał jej nastrój. Wylała na rękę żel i delikatnie wmasowała w ciało. Spłukała pianę i jeszcze chwilę stała pod strumieniem ciepłej wody. Po chwili wyszła z kabiny i otuliła się białym puchatym ręcznikiem. W mieszkaniu Davida miała kilka swoich rzeczy. Wyszła z łazienki i skierowała się do sypialni. Z szafy wyjęła obcisłą, czarną ołówkową spódnice. Do tego dobrała błękitną koszulę i czarny żakiet. Z szuflady wyjęła komplet białej gładkiej bielizny i cieliste pończochy samonośne. Zrzuciła z siebie ręcznik i zaczęła się ubierać.
Nawet nie zauważyła kiedy do sypialni wszedł David. Zdradził go jego oddech na jej szyi.
- Piękne widoki. - musnął ustami jej kark.
- Ej. Muszę się spieszyć. Wywalą mnie jak się spóźnię. - zaśmiała się.
- Tak. Gospodarka całego świata się zawali jeśli Panna Knox nie dotrze na czas. - objął ją w talii.
- David proszę. - zaczęła się wyrywać.
Przyniosło to odwrotny skutek. David mocno ją trzymał, ssał płatek jej ucha. Zmiękły jej kolana.
- David do cholery! Puść mnie! - wykrzyknęła.
Odsunął się od niej. Pierwszy raz się tak zachowała. Był w szoku.
- Dziękuję. - zaczęła się ubierać.
Ubrała stanik, stringi i pończochy. Przejrzała się w lustrze. Narzuciła koszulę na ramiona i powoli zapinała guziki.
W tym czasie David siedział w salonie i patrzył w okno. Był nadal w szoku. Clair była miłością jego życia. Dawno nie czuł się tak dobrze przy jakiejś kobiecie. Był w stanie zabić każdego kto zbyt zbliżał się do jego ukochanej. Jego przemyślenia przerwało wejście Clair. Była ubrana i miała delikatny makijaż.
Spojrzał na nią. Jej oczy były chłodne, beznamiętny wyraz twarzy. Wolał ją uśmiechnięta, radosną.
- Zadzwonię jak skończę zebranie. O ile tego chcesz. - powiedziała nakładając czarne szpilki.
- Oczywiście, że chcę. - podszedł do niej i złapał ją za dłoń.
Delikatnie położyła dłoń na jego policzku. Wtulił się w jej dłoń. Delikatnie musnął jej usta. Ona pogłębiła pocałunek.
- Idź już, bo się spóźnisz. - odezwał się od niej i pomógł jej ubrać płaszcz.
- Do zobaczenia. - posłała mu delikatny uśmiech.
Wyszła z mieszkania Davida i skierowała się ku windzie. Wcisnęła przycisk i po chwili drzwi windy rozsunęły się. Clair weszła i wybrała parter. Po chwili wyszła z budynku i skierowała sie na parking do swojego auta.
Wsiadła i rzuciła torebkę na siedzenie pasażera. Odpaliła i ruszyła w stronę biurowca. Zegarek wskazywał 9:50.
W tym samym czasie David sprzątał swój apartament. Myślał cały czas o dziwnym zachowaniu Clair. Raz była pełna ciepła aby za chwilę stać się zimną i pełną gniewu. Nie potrafił tego zrozumieć.
Po kilku minutach samochód Clair zatrzymał się pod biurowce. Zaparkowała na swoim miejscu. Zegar wskazywał 10:10. Złapała swoją torebkę i wysiadła z auta. Zamknęła samochód i ruszyła so wejścia. Portier Jack jak zwykle powitał ją uśmiechem.
- Dzień dobry. - powiedział otwierając jej drzwi.
- Dzień dobry. - odpowiedziała i skierowała się ku windom. Nacisnęła guzik przywołujący windę.
- Dzień dobry Pani Knox. - usłyszała za plecami głos swojego szefa
- Dzień dobry prezesie. - posłała mu delikatny uśmiech.
- Słyszałem, że pokrzyżowałem Ci plany. - weszli razem do windy.
- Po prostu chciałam iść do lekarza. Ostatnio nie czuję się najlpiej. - skłamała.
- Mówiłaś rodzicom? - zapytał.
- Nie chce ich martwić. Proszę nie mów im. To pewnie chwilowy spadek formy. - spojrzała na Marka Smith'a.
- Sam zacząłem się martwić. - powiedział.
- Będzie dobrze. Do zobaczenia na zebraniu. - posłała mu delikatny uśmiech.
Weszła do swojego gabinetu. Zastała w nim Melanie.
- Cześć. - rzuciła.
- Hej. Ogarnęłam ci raporty. Napisałam sprawozdanie. Kawa czeka. - wyrecytowała.
- Napijesz się ze mną? - zapytała Clair.
- Masz dziesięć minut. Zdążymy? - Mel posłała jej delikatny uśmiech.
- No jasne. - Clair posłała jej szeroki uśmiech.
Siedziały, rozmawiały i piły kawę. Po chwili Clair wyszła na zebranie. Przed salą konferencyjną spotkała Pablo.
- Po zebraniu u mnie w biurze. To ważne. - warknął jej do ucha przepuszczając ją w drzwiach.
Lubiła kiedy taki był. Zimny i władczy. Zrobiła się mokra na wspomnienie seksu z nim.
Potrząsnęła głową i zajęła swoje miejsce. Nie lubiła zebrań z zarządem. Było sztywno i długo. Kiedy zebranie było tylko z szefem, wszyscy bawili się świetnie.
Zebranie trwało już półtorej godziny. Oddała swój raport i przedstawiła zestawienia. Kątem oka obserwowała Pablo. Coś go męczyło. Znała go dobrze. Zdążyła go poznać.
W końcu zebranie się skończyło i wszyscy zaczęli wychodzić. Clair poszła najpierw do swojego gabinetu zostawiła papiery i skierowała się do pokoju Pablo.
Zapukała i weszła.
- Chciałeś pogadać. Jestem więc. - usiadła na skraju jego biurka jak miała to w zwyczaju.
Bez słowa podszedł, złapał ją za włosy i wpił się w jej usta. Podgryzał jej wargę i próbował wedrzeć się językiem w jej usta. Pozwoliła mu na to. Jeszcze nigdy się tak nie czuła. Nie wiedziała jeszcze co czeka ją za chwilę. Po chwili odsunął się od niej.
- Muszę powiedzieć ci coś ważnego. - zaczął.
Clair podniosła brew i słuchała go.
- Odchodzę z pracy. Wyjeżdżam do Las Vegas. Postanowiliśmy ratować nasz związek z Agnes. Dla dobra dzieci. - wyrzucił z siebie.
Clair siedziała i próbowała ogarnąć to co właśnie usłyszała. Była zszokowana. Zeskoczyła z biurka i wymierzyła Pablo siarczysty policzek. Wyszła z jego biura trzaskając drzwiami.
Poczuła na sobie spojrzenia kilku osób. Była zła. Nie. Była wkurwiona. Weszła do swojego biura. Mel spojrzała na nią ze strachem.
- Załatwiłam Ci wolne na resztę dnia. - powiedziała cicho.
- Dziękuję. Jestem ci cholernie wdzięczna. - zaczęła ubierać płaszcz.
- Nie ma sprawy. - posłała jej delikatny uśmiech.
- Do zobaczenia w poniedziałek. - rzuciła i wyszła z biura. Idąc do windy spotkała Pablo. Minęła go bez słowa.
Była zła. Ledwo powstrzymywała łzy.
Wyszła z budynku i wsiadła do auta. Oparła głowę o kierownicę. Oddychała ciężko.
Po chwili odpaliła samochód i odjechała w stronę apartamentowca. Chciała spędzić chwilę w spokoju. Dobry charakter Davida działał na nią uspakajająco. Chciała tylko przytulić się do niego i milczeć.
Z tych nerwów zapomniała zadzwonić, że już wraca.

W Matni Błędów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz