Shiver

228 35 17
                                    

Głośny grzmot wyrywa mnie z zamyślenia. Unoszę wzrok znad telefonu i spoglądam w kierunku okna, zaskoczony tą nagłą zmianą pogody. Deszcz ostrzeliwuje szyby gradem szumnych kropli, które rozbijają się o powierzchnię szkła, drążąc wodne koryta. Dostrzegam w nich migotliwe refleksy ciepłego światła, bijącego od kominka. Przez chwilę obserwuję, jak nocne niebo raz po raz rozcinają majestatyczne ostrza błyskawic, tak niebezpieczne w swoim szalonym pięknie, tak odległe, a jednocześnie wyraźnie widoczne przez szkło malowanych ulewą szyb.

Kolejny donośny grzmot sprawia, że z westchnieniem odwracam głowę od tchnącego chłodem krajobrazu za oknem i pocieram wrażliwą na przeciąg skórę. Dopiero po chwili wędruję wzrokiem w kierunku drugiego końca kanapy, i mimowolnie uśmiecham się z rozczuleniem.

Siedzisz z głową przekrzywioną na bok i otwartą książką na piersi. Miarowy oddech i zamknięte powieki mówią same za siebie. Kręcę głową z niedowierzaniem. Czy to lektura okazała się być na tyle nudna? Czy to może szum deszczu wywołał tę nagłą senność? Cicho wzdycham, mimo wszystko nieco ci zazdroszcząc. Ja nie potrafię spać w noce, takie jak ta. Nie, kiedy burzowa orkiestra próbuje przygrywać mojemu spokojnemu oddechowi; nie, kiedy rozjarzony i pełen napięcia spektakl za oknem odbija się nawet na moich przymkniętych powiekach.

W paru ruchach przybliżam się do ciebie, ostrożnie ściągam twoje dłonie z okładki wciąż przeczytanej jedynie w połowie książki, i odkładam ją na stolik. Szum deszczu za oknem zdaje się nasilać, kiedy znów spoglądam w twoim kierunku. Podkulam nogi, obejmując je ramionami i wspierając brodę na kolanach.

I tak oto po raz tysięczny rozpoczynam wędrówkę wzrokiem po twojej twarzy. Jej uśpiony wyraz nadaje każdemu najdrobniejszemu elementowi szczególnie czarującego wyglądu. Przyglądam się zdecydowanemu kształtowi nosa, który czasem tak psotnie lubisz zatapiać w moich świeżo umytych włosach, ciesząc się ich zapachem. Kontempluję urzekający kształt ust, który zdarza mi się delikatnie zarysowywać palcami, ale tylko w momentach wyjątkowej odwagi, kiedy nie boję się peszącego spojrzenia, jakie mi w reakcji posyłasz. Rozmyślam o śmiałej linii podbródka, który masz w zwyczaju wspierać na moim ramieniu, zawsze kiedy najdzie cię ochota na przeszkodzenie mi w aktualnie wykonywanej czynności. Podziwiam piękno twojej twarzy, zastanawiając się, jakim cudem to wszystko należy tylko i wyłącznie do mnie.

Nie mogąc się powstrzymać, czule odgarniam kosmyk ciemnych, ale przyprószonych złotem kominka włosów z twojego czoła. Zamieram jednak w połowie ruchu, pod wpływem nagłej refleksji. Kiedy nauczyłem się tego typu gestów? Ja, ten wiecznie zdystansowany chłopak, który nawet szczery uśmiech uważnie kalkuluje w głowie, który każdy dotyk dozuje w najmniejszych możliwych dawkach, który każde słowo waży przed wypowiedzeniem. Skąd we mnie ta czułość, ta beztroska? Ta potrzeba bliskości, którą niegdyś miałem za absurdalną?

Przekrzywiam głowę i pozwalam mojej dłoni powoli zsunąć się po malowanym szaro-złotą burzą policzku. Kiedy jednak próbuję ją zabrać, czuję nagły, silny uścisk na nadgarstku.

- Czemu nie śpisz, Taeminnie? - Twój senny głos idealnie komponuje się z grającym nocną kołysankę deszczem, swoją ciepłą barwą przepędzając chłód tej dziwnej pory. Pozwalam ci spleść palce naszych dłoni, jednocześnie obserwując ten proces uważnie.

- Myślę - stwierdzam zgodnie z prawdą, czując przyjemne ciepło, rozchodzące się po ciele wraz z twoim dotykiem. W dalszym ciągu nie wiem, jak to robisz, że jeden twój gest, potrafi wpłynąć na cały mój organizm.

- O czym? - pytasz z nieco większym ożywieniem, jednocześnie masując moje zmarznięte dłonie kciukami, przez co znów zaczynam odczuwać tę jedyną w swoim rodzaju sensację, która nieodmiennie wiąże się z twoją obecnością. Wraz z kolejnym grzmotem za oknem unosisz wzrok i spoglądasz mi w oczy.

Shiver // 2minOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz