"Psychole"

23 1 0
                                    

    Bolała mnie głowa. Szumy, śmiechy i to irytujące dudnienie w uszach. Zaraz... Śmiechy? Otworzyłem oczy i nie poruszając się zlustrowałem pole mojego widzenia. Było ciemno, ale kątem oka widziałem złoty błysk, zapewne od świecy. Po suficie wywnioskowałem, że znajduję się w jakimś drewnianym domku. Zamknąłem oczy  i policzyłem do dziesięciu. Osiem... Dziewięć. TRZASK! Podniosłem się gwałtownie i szybko rozejrzałem. Przy stole siedział chłopak, widać, że trochę speszony. Pewnie próbował być cicho i zrzucił filiżankę.

 - Wybacz. Ale przynajmniej wreszcie się obudziłeś. I osiwiałeś - powiedział rozbawiony.

 - Gdzie ja jestem? Kim ty jesteś? I co... Ahhh! - podniosłem się trochę bardziej i poczułem palący ból w okolicy żeber. Szybko do mnie podszedł i delikatnie ułożył na poduszce.

 - Nie podnoś się. Masz całkiem poważne rany, a jakoś nie specjalnie mamy ochotę znowu cię składać.

 - Składać? Co mi się stało? Nic nie pamiętam, tylko tyle, że spadałem w wodę, potem w ogień...

 -Nie wiem skąd sobie ubzdurałeś wodę, ale gorąco to tam było. Masz cholerne szczęście - położył mi rękę na czole. - Idź spać, gorączka ci wraca. Zrobię ci okład i przyjdę rano.

 - Najpierw powiedz mi co się dzieje i co to za głosy słyszałem. I czy naprawdę je słyszałem czy to znowu mój wymysł.

 - Za długo by opowiadać. I nie ja cię znalazłem. A głosami zaraz się zajmę, mówiłem, żeby byli cicho. Idź spać.

- Czekaj, wytłumacz mi...

-Upierdliwy jesteś - zgasił świeczkę, podszedł do mnie i wstrzyknął mi coś w ramię. Nienawidzę zastrzyków, ale zaraz ogarnęła mnie błoga senność. I ciemność.

- Myślisz, że umarł?

- Głupia, zamknij się. Działanie eteru już dawno powinno minąć. Gorączka przeszła, jest dobrze.

- Ładny taki...

- A ty tylko jedno. Ale patrzcie jak osiwiał, wcześniej czarny jak kominiarz, a teraz wygląda trochę jak skunks.

Słyszałem śmiechy. Rozróżniłem trzy głosy. 2 męskie i jeden damski.

-C-cooo... - poruszyłem się, ale całe ciało miałem jak sparaliżowane, powoli otworzyłem oczy.

- O w morde... Oczy też ma niezłe - tak, to na pewno dziewczyna.

- Ale wczoraj tego nie miał. Odsuńcie się trochę, bo jest ledwo przytomny, jeszcze zawału przez was dostanie. Ej, młody, słyszysz nas?

-T-ta... chyba... - obróciłem głowę, przy moim łóżku stały trzy osoby o oczach czarnych jak smoła. Blondyn, szatynka i brunet. Podniosłem się i zauważyłem, że jestem bez koszulki i mam cały obandażowany brzuch. Zakryłem się kołdrą skrępowany, a dziewczyna wybuchnęła śmiechem.

- Jaki śmieszny! Hahahahha! Przygarniemy go? - powiedziała tarzając się po podłodze.

- Uspokój się, idiotko! - brunet zdzielił ją w tył głowy, wydała przesadne jęknięcie bólu i skrzywiła się. Zabawne. Zacząłem się śmiać co wywołało niemały ból.

- Nie szalej na starcie, bo znowu światło zobaczysz. - Tym razem odezwał się blondyn.

- Chyba cię nie lubię - zawsze byłem bezpośredni, ale tym przeszedłem sam siebie.

- No i nie ty jeden haha!

Spróbowałem się podnieść, brunet mi pomógł i po chwili siedziałem. Dokładnie widziałem ich twarze. Dziewczyna o ciemno brązowych włosach, delikatnych rysach twarzy  i kruczych oczach

- Wnioskuję, że trzymacie mnie tu już jakiś czas, więc poproszę o wyjaśnienia. - powiedziałem zniecierpliwiony.

- Może trochę wdzięczności? Uratowaliśmy cię.

- Najpierw powiedzcie mi z czego mnie ratowaliście i kim jesteście.

- Ta nadpobudliwa z ADHD to Daiko, ja jestem Jekyll, ten który cię leczył to Will - wytłumaczył blondyn.

-Miło poznać...  Adrian jestem... - podałem nieśmiało trzęsącą się dłoń, a oni po kolei uścisnęli, ale chyba ten zwyczaj jest dla nich dziwny.

- Dobra, pasożyty. Teraz wyjazd mi stąd, muszę sprawdzić jego rany.

Daiko zrobiła zawiedzioną minę, ale chyba po to, żeby mnie rozśmieszyć. Prawie jej się udało. Wzięła blondyna za rękę i wyszli.

- To w zasadzie ile byłem nieprzytomny?

- Przez sześć dni po wypadku ledwo kontaktowałeś ze światem. Wrzeszczałeś cały czas, że ogień cię pali. I nie dziwię się. Miałeś gorączkę i to nie byle jaką, a trzeciego dnia twoja temperatura doszła prawie 50°C. Nie wiem jakim cudem przeżyłeś. Podejrzewam, że siedziałeś śmierci na kolanach. Później ci przeszło, spałeś w miarę spokojnie 3 dni, wczoraj się obudziłeś, ale musiałem cię uśpić. No i teraz się całkiem nieźle trzymasz, za parę dni staniesz na nogi... Może.

-Może?

-Może. - odkrył moje nogi i zaczął odwijać bandaże. Przeraziłem się. Od stóp do kolan miałem zwęgloną skórę, a gdzieniegdzie przepaloną jeszcze bardziej. - Spróbuj poruszyć nogą.

Z bólem, ale udało się.

- Jest dobrze. Spaleniu uległa tylko skóra i trochę tkanek położonych dalej, ale myślę, że wszystko się zagoi. Blizny pozostaną. Teraz zobaczmy te twoje żebra. Zostałeś nieźle przygnieciony przez drzewo i leżałeś bokiem także to będzie ci się długo "odnawiało"

Odwinął mi bandaże z brzucha i kazał się położyć. Dziwnie się czułem, ale w końcu on się na tym znał.

- Poleżysz jeszcze trochę, ale będzie dobrze - powiedział z pocieszającym uśmiechem i założył nowe bandaże. Zawołał tamtą dwójkę żeby przyszli i przynieśli coś do jedzenia.

- To powiecie mi wreszcie kim jesteście? Jak narazie myślę, że pomieszkuję w domu zbiegłych z psychiatryka.

Daiko i Will zaczęli się głośno śmiać, a ja z nich, bo zabawnie wyglądali. Nawet Jekyll się uśmiechnął.

A wtedy zaczęli opowiadać.

__________

Pierwsza część opowiadania. Nadal nie wiem jaki nadać tytuł i chyba co jakiś czas to się będzie zmieniać xd.

-



















To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 28, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kamień FilozoficznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz