*Wiktoria*
Po raz kolejny nerwowo poprawiłam się na przednim fotelu naszego opla. Strasznie stresowałam się tą wycieczką. Niby to tylko dwa tygodnie, jednak nigdy nie leciałam samolotem i nigdy nie byłam tak daleko od domu. Szczerze to tylko dwa razy byłam za granicą. I to w Czechach i Niemczech tak blisko Polski. W dodatku tylko z naszej szkoły jadą sami okropni ludzie. Czasami mam wrażenie, że tylko ja i Patrycja jesteśmy normalne. Swoją drogą, mam nadzieję, że ona stoi już pod szkołą i na mnie czeka.
- Denerwujesz się? - zapytała mama wyglądając zza kierownicy. Nawet nie zwróciłam uwagi, kiedy wjechałyśmy na ulicę prowadzącą pod moje liceum.
- Tak bardzo widać? - przełknęłam głośno ślinę zakrywając twarz brązowymi włosami.
- Oj nie przejmuj się, to ja się powinnam stresować i o ciebie martwić. W końcu nie często puszczam swoje jedyne dziecko na wycieczkę do Włoch. - zaśmiała się moja rodzicielka. - Patrycja już stoi ze swoim tatą, chodź przywitam się przy okazji z nauczycielami.
Wywróciłam teatralnie oczami i cicho zaśmiałam. Z naszej szkoły jechała tylko grupa licząca 26 osób. Znałam połowę z nich, jednak były to same rozdziewiczone na początku gimnazjum szmaciary, które pragną upokorzyć cię na każdym możliwym kroku. Wyłamałam kostki w palcach na samą myśl o tym, że będę musiała wytrzymać z nimi dwa tygodnie. DWA jebane TYGODNIE. Ale to była wycieczka moich marzeń. Cieszyłam się, że jedzie ze mną Patrycja. Przyjaciółka z którą znam się od 4 roku życia. Nie trudno było się zaprzyjaźnić, mieszkamy obok siebie od 13 lat.
Wysiadłam z naszego zielonego opla, kierując się do bagażnika. Wyciągnęłam z niego różową walizkę we flamingi i czarny plecak z nike, który zawsze trzymam przy sobie. Z uśmiechem na ustach i walizką w dłoni skierowałam się w stronę mojej przyjaciółki i jej taty.
- Heeeej kochana. - przytuliłyśmy się jak za każdym razem kiedy się widzimy. - Dzień dobry, co tam słychać? -skierowałam swoje słowa do taty Patrycji.
- Aaa bardzo dobrze, w końcu jednego dzieciaka mniej w domu. - teatralnie westchnął a cała nasza czwórka wybuchła śmiechem.
- Oj tatusiu, zobaczysz jak Nikola się za mną stęskni przez te dwa tygodnie! - zaśmiała się Patrycja, która była ode mnie o rok młodsza. Uczęszczała do 1 klasy Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku. Ja byłam już w drugiej klasie. Byłyśmy bardziej dojrzałe i nie zachowywałyśmy sie jak typowe hot 16 i 17 z naszej szkoły. To było baardzo żenujące, może dlatego zawsze każdy nas ignorował? Eh nieważne, to historia na inny czas.
- Hej Rysiek. - po dłuższej chwili moja mama odezwała się do taty Patrycji i przywitała się z nim.
- No witaj Asiu. Cieszysz się tak samo jak ja? - zaśmiał się zakładając ręce na piersi.
- Powiedzmy że trochę tak, jednak stresuje się chyba mocniej niż ona. - w tym miejscu wskazała na mnie.
Po kilku minutach rozmowy moja wychowawczyni pani Małgorzata zawołała wszystkich aby wygodnie usiedli w autokarze. Wraz z Pysią nie pchałyśmy na tyły, miałyśmy dość tych fejków na codzień, wolałyśmy ich unikać. Po dokładnym przeliczeniu naszej grupy bus ruszył a w całym pojeździe dało się słyszeć chore rapsy i śmiechy jak duszonej świnki morskiej z tyłu busa. Westchnęłam ciężko zakładając słuchawki na uszy i wybierając składankę z piosenkami Dawida Podsiadło. Ułożyłam głowę na ramieniu Patrycji i ciężko westchnęłam.
- Haha stara co jest? - zaśmiała się blondynka wyciągając słuchawkę z mojego ucha.
- Nie wiem... Mam wątpliwości co do tego całego wyjazdu. Pomijając już fakt, że będziesz musiała mnie siłą w klatce wprowadzić do tej okropnej maszyny ważącej kilkaset tysięcy kilogramów która cudem unosi się w powietrzu, to nie wiem czy wytrzymam psychicznie z nimi wszystkimi. - westchnęłam po moim monologu, który wycedziłam na jednym tchu. - Eh i jeszcze ta szkoła ze Śląska, pewnie oni będą tacy sami jak te chuje co siedzą z tyłu. - machnęłam głową, wskazując na naszych 'kolegów' ze szkoły.
- Nie przejmuj się! Ważne żebyśmy świetnie spędziły te wakacje a ze mną na pewno nie będziesz żałowała tego że pojechałaś! - zaśmiała się, co wymusiło na mojej twarzy delikatny uśmiech. - a jeszcze się zdziwisz jak poznasz na tej wycieczce jakiegoś przystojnego Włocha, lub chociaż kogoś z tego Śląska. - poruszyła zabawnie brwiami.
- Haha, nie wyobrażaj sobie za dużo.
***
Po 17 minutach jazdy bus zatrzymał się na lotnisku. Oczywiście szlachta z tyłu wyszła pierwsza od razu lecąc na odprawę. My na spokojnie wysiadłyśmy na końcu razem z panem Tomaszem, który był naszym nauczycielem od WDŻtu i historii. Był bardzo zabawny, dlatego dało się z nim pogadać. Ciągnąć za sobą różową walizkę zatrzymałyśmy się tam gdzie nauczyciele z dala od reszty grupy. Dało się zauważyć, że te idiotki z naszej szkoły już podleciały do chłopaków ze Śląska. Jedna z nauczycielek podeszła do naszych wychowawców i po krótkiej rozmowie zawołali nasze dwie grupy na zbiórkę. Ustawiliśmy się więc w dwuszeregu, a nauczyciele objaśnili nam co i jak.
***
Kurczowo trzymałam się ręki Patrycji, która prowadziła mnie na jedno z siedzeń w samolocie pasażerskim. Cholernie się bałam. Do tego miałam miejsce obok okna. Zdziwiona uniosłam wzrok na przyjaciółkę, która zajęła miejsce nie obok mnie a miejsce dalej. W czwórkowych fotelach każdy już zajął swoje miejsce. Tylko ja i Patrycja siedziałyśmy we dwie dalej od siebie, a dwa miejsca nadal pozostawały wolne.
- Dlaczego nie usiądziesz tutaj? - zapytałam smutnym głosem. Myśl, że moją pierwszą podróż samolotem będę musiała jakoś przetrwać praktycznie sama przyprawiała mnie o dreszcze. Tak zdecydowanie fotel dalej to już zbyt duża odległość między nami.
- Bo to chyba moje miejsce. - usłyszałam cichy, męski śmiech a moje oczy ujrzały wysokiego bruneta pakującego się na siedzenie obok mnie. Miejsce obok Pati to tkzw. 'na wylocie' także zostało zajęte. Jednak blondynce chyba to nie przeszkadzało. Mi wręcz przeciwnie.
"Zajebiście" mruknęłam do siebie lustrując wzrokiem chłopaka w czarnej bluzie i ciemnych okularach przeciwsłonecznych siedzącego obok mnie. Zagryzłam mocno wargę, za co w myślach się skarciłam. Opadłam głęboko w fotel, zaciskając oczy i głośno wzdychając.
*********
Yup, it's me. No i witam. Taaak wiem, że powinnam pisać coś na książki o Dezym i Karolu ale wena taka se, a to opowiadanie co właśnie zaczynam jest dla mnie bardzo ważne. Taki spóźniony o prawie cztery miesiące prezent urodzinowy dla pannaR :D Luźno pisane, jak moje wszystkie opwiadania.
Matiax i Multi?
Noom, tak jakoś wyszło xd
Gwiazdkujcie, komentujcie i ELOOO! <3
CZYTASZ
WYCIECZKA || m.r & m.j
FanfictionCo się stanie, kiedy po 14 dniach szkolnej wycieczki dziewczyny będą musiały pożegnać się z poznanymi osobami i wrócić do marnej rzeczywistości? Czy kilkaset kilometrów i myśl o tym, że spotkać mogą się dopiero w dalekiej przyszłości rozdzieli ich...