Prolog

1.7K 119 7
                                    

- Min Hyeri! Min Hyeri!

Słyszałam wiwatowanie tłumów ludzi, którzy stali za barierkami przy szerokiej drodze. Zachowywali się w taki sposób jakby chcieli się przedostać przez barierę i zbliżyć do mnie. Biegłam truchtem pomiędzy dwoma innymi dziewczynami, które miały na twarzy wymalowane zmęczenie, lecz ja wydawałam się być bardziej skupiona na tym co robię, jakby nic poza tym się nie liczyło. Okrzyki były coraz głośniejsze, a już po chwili spostrzegłam kątem oka jak jedna z zawodniczek się poddaje i zatrzymuje w miejscu, opierając dłonie o kolana. Zostałyśmy we dwie z trzykrotną zwyciężczynią maratonów ostatnich lat z Japonii. Walczyłyśmy zawzięcie przyśpieszając na ostatnich metrach. Tak nie wiele zostało do końca mety. Słyszałam dokładnie swój oddech, próbując go uspokoić.

- „Oddychaj głęboko, oddychaj głęboko" – Powtarzałam słowa swojego trenera.

Zaprałam się w sobie i miałam wrażenie, że za chwile pokonam samą siebie. Przyspieszyłam wymijając przeciwniczkę. Poczułam napływ gorąca i szeroko uśmiechnęłam się przed siebie. Przez chwilę obejrzałam się wokół widząc jak dopingujący mnie ludzie mają na twarzach triumfalne miny. Słyszałam ich krzyki, które motywowały mnie, aby biec jeszcze szybciej. Miałam wrażenie jakby to wszystko działo się w zwolnionym tępię, dosłownie jakby ktoś spowolnił czas, żebym mogła dłużej cieszyć się tą chwilą. Widziałam dokładnie czerwoną linię zawieszoną między dwoma słupkami, tak nie wiele mi do niej brakowało. W jeden sekundzie poczułam, jakby coś mnie uderzyło. Ucisk w sercu, nagłe osłabienie, a nogi same zaczęły się trząść. Nie chciałam się zatrzymywać, ale to było jak rozkaz, na który nie miałam wpływu. Moje ciało zwalniało, aż do tego stopnia, że zaczęłam iść, coraz rzadziej stawiając kroki, a już po chwili chwiejąc się. Obraz przede mną rozmazał się. Mrugałam, aby go wyostrzyć, ale było coraz gorzej. Po pewnym czasie słyszałam jedynie swój załamujący się oddech, a jeszcze później była już tylko ciemność. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. W jednej chwili poczułam jak opadałam skulona na ziemie. Próbowałam walczyć i uchylić powieki, ale to było silniejsze ode mnie samej. Ostatnie co widziałam to jacyś ludzie nade mną z przerażonymi minami. Przymknęłam oczy słysząc dalej głosy tłumu, lecz nic z tego nie rozumiałam. To było, jakby te głosy chciały się przedostać przez jakąś barierę, ale nie mogły, bo ja odlatywałam do innego świata. Dalej już była tylko ciemność i głuchość.

Obudziłam się kompletnie zdezorientowana. Widziałam biały sufit i ściany, które dodatkowo mnie przygnębiły. Słyszałam charakterystyczne pikanie maszyny, do której byłam podłączona. Domyśliłam się, że jestem w szpitalu, bo jako sportowiec nie raz bywałam w takich miejscach przez kontuzje, czy bynajmniej zwykłe badania kontrolne. Lekko przekręciłam do boku głowę widząc nade mną młodą pielęgniarkę, która zapisywała coś.

- Już się pani obudziła, to dobrze. Za chwilę powiem doktorowi. Była pani nieprzytomna prawie dwie godziny. – Mówiła czułym głosem.

Chciałam jej odpowiedzieć, ale maska z tlenem na mojej buzi mi to nieco uniemożliwiła. Zachowałam spokój czekając na to jak dalej potoczy się ta sytuacja.

Gdy już nieco wydobrzałam dowiedziałam się, że zasłabłam na maratonie i nieźle wszystkich wystraszyłam. Byłam pewna, że zatrzymają mnie na kilka dni w tym miejscu, aby kontrolować mój stan zdrowia. W końcu nikomu się nie zdarza tak bez powodu zemdleć, jednakże miałam nadzieje, że to nic poważnego.

Wraz z rodzicami siedziałam w gabinecie u doktora, który musiał nam wszystko wytłumaczyć, co spowodowało taką reakcje mojego organizmu.

- Hyeri jest przemęczona, ma niedobór witaminy B12. – Mówił mężczyzna po czterdziestce, mało entuzjastycznym tonem. – Cierpi na niedokrwistość megaloblastyczną, czyli tak zwaną anemie. Często prowadzi ona do zaburzeń rytmu serca, co mogło spowodować omdlenie.

RUN: With Someone Like You ||BTS - VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz