Rozdział 7

701 77 2
                                    

- Co tu się dzieje? – Spytała już mniej przyjemnie matka licealistki. – Min Hyeri, kim jest ten mężczyzna? – Wskazała dłonią prosto na mnie.

Nie wiedziałem czy się odezwać, czy milczeć, ale nerwowo spojrzałem na moją koleżankę, która stała na schodach z ogłupiałym wyrazem twarzy.

- Mamo to... - Zaczęła powoli oraz niepewnie na chwilę milknąc. Każdy ze zgromadzonych patrzył w jej stronę czekając aż się wytłumaczy. – Mamo, to Kim Taehyung, mój korepetytor.

Kobieta gwałtownie skierowała wzrok na mnie nie zmieniając swojego nieco groźnego spojrzenia, a ja w tym samym czasie też utkwiłem na niej wzrok. Byłem gotów na każdy komentarz nastolatki, byle tylko obeszło się bez problemów. Nawet przez chwilę zacząłem żałować, że zgodziłem się tam nocować.

- Korepetytor? Przecież już masz korepetytora, którego ci sama załatwiłam. – Matka Hyeri mówiła bardzo poważnym tonem.

- Tak, wiem, tamten korepetytor dobrze tłumaczy, ale Taehyung jest przyjacielem mojej koleżanki ze szkoły i był tak miły, że zgodził się mi pomagać w weekendy w nauce dopóki nie napiszę końcowych testów. – Mówiła bardzo spokojnie, z takim przekonaniem w głosie, że jej słowa brzmiały jakby ani trochę nie skłamała.

- Skoro chciałaś kogoś do pomocy w weekendy, mogłaś po prostu powiedzieć, znalazłabym kogoś. – Odpowiedziała już spokojniej.

- Wiem, ale Taehyung był pod ręką i naprawdę doskonale tłumaczy. – Uśmiechnęła się do rodziców. – A dlaczego tak wcześnie wróciliście? Mieliście być w niedziele.

- Uznaliśmy, że nie ma sensu dłużej zostać w Busan, więc kupiliśmy wcześniejsze bilety powrotne. Nie mówiliśmy nic, bo chcieliśmy zrobić ci niespodziankę, ale nie spodziewaliśmy się, że ktoś jeszcze będzie w naszym domu.

- Rozumiem, a teraz wybaczcie, mieliśmy chwilową przerwę w nauce i chyba powinniśmy przerobić dalszy materiał. Nauczycielu, idziemy?

- Tak, oczywiście. – Pozytywnie odpowiedziałem w tym samym momencie zrywając się z miejsca. Szybkimi krokami poszedłem za dziewczyną na górę.

- Zabierz swoje rzeczy z pokoju gościnnego i przyjdź do mnie. – Szepnęła, gdy byliśmy na piętrze.

W pośpiechu zabrałem swoje ostatnie rzeczy do plecaka, poprawiłem łóżko, aby wyglądało jak nienaruszone. Kiedy już miałem za chwilę wchodzić do sypialni brunetki, usłyszałem na korytarzu jak na dole jej rodzice o czymś rozmawiają.

- Jutro Hyeri ma urodziny. – Mówiła kobieta. – Kupiłeś to o co cię prosiłam?

- Oczywiście, nie zapomniałem o tym...

Byłem zdziwiony tym, że następnego dnia miały być urodziny Hyeri, a ja nic o tym nie wiem. Niespodziewanie zza drzwi wyjrzała dziewczyna wyrywając mnie z zamyślenia.

- Idziesz, czy nie? – Spytała szeptem, a ja ruszyłem się z miejsca.

Wszedłem do środka, a licealista zaraz za mną zamknęła z hukiem drzwi.

- Myślałam, że serce mi wyskoczy z piersi, aish... - Usiadła na łóżku, kładąc dłoń na klatce piersiowej. – Ledwo udało mi się ich przekonać. Nie są łatwowierni.

- Nawet nie wiesz jak się wystraszyłem, gdy ich zobaczyłem. – Zasiadłem na krześle, wachlując się dłońmi, ponieważ do tej pory czułem napływ gorąca od stresu.

- Nie ważne... przynajmniej chyba uwierzyli. – Spojrzała na bok wzdychając. – Najwyżej jeszcze chwilę tu posiedzisz, a potem skończymy „naszą naukę".

RUN: With Someone Like You ||BTS - VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz