Znudzony wyszedłem z budynku. Wczoraj skończyła się pierwsza „tura” trasy koncertowej. Teraz mamy wakacje. Paul mówił, że „potrzebujemy porządnego odpoczynku przed drugą, bombową turą. BOMBOWĄ!”. Prawdę mówiąc, nie miałem większej ochoty przestać koncertować. Tylko ten zabiegany tryb życia odciągał mnie od myśli o Holmes Chapel, które miewałem coraz częściej. Rocznica, no tak. Od trzech lat nawet nie rozmawialiśmy na skype z Lodo. Zżerała mnie tęsknota. Serio.
Nawet nie zauważyłem, gdy autobus zatrzymał się przy najbliższym przystanku w Londynie. Pośpiesznie wyszedłem. Jakie dziwne. Nikt mnie nawet nie poprosił o autograf czy coś podobnego.
Powolnym krokiem zmierzałem w stronę domu. Nie był jakiś ogromny – średniej wielkości nowoczesny, dwupiętrowy budynek, z ładnym ogrodem, basenem, żywopłotem i atlanką. Nic ciekawego, szczególnie, że byłem otoczony przez wille wysokości kamienicy.
Otworzyłem bramę i drzwi do domu. Zamknąłem się na łucznik i usiadłem na kanapie. Co ja będę robił przez te dwa miesiące? Rozejrzałem się. Była już 8.34 p.m, nie miałem wprawdzie wiele czasu do rozpoczęcia następnego dnia. Może dwa filmy na DVD i pójdę spać. Odkąd Modest! zdecydował, że każdy z nas będzie miał własny dom, moje życie poza pracą stało się naprawdę nudne. Wstałem i poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie popcorn i wyjąłem z szafki paczkę chipsów oraz butelkę coli. Wszystko to ustawiłem na stoliku przed telewizorem. Ruszyłem do półki z filmami na DVD. Może obejrzę „Igrzyska Śmierci”? Nagle w ręce wpadło mi białe, cieniutkie opakowanie. Na okładce pisało „09.07.09 rok”. Mój stary charakter pisma. Zaciekawiony włożyłem płytkę do odtwarzacza. Usiadłem i otworzyłem chipsy. Na ekranie pojawił się ogród mojej mamy w rodzinnym mieście. Ustawione były tam stoły, panował ogólny chaos. Orkiestra ustawiała swoje instrumenty na podeście. Operator kamery chichotał. Nagle ujrzałem twarz Lodo.
- Cześć Harry! – krzyknęła. – No więc tak… Dziś jest dziewiąty lipca, dokładnie 7.20 p. m. Tak! Dobrze myślisz. Zaraz będzie wesele Cristy. Jeszcze na ciebie czekamy z Magdalene…
W kadr weszła twarz Dalene. Rude, proste włosy spływały jej swobodnie po ramieniu. Za plecami Lodo stroiła różne miny. Wystawiała język, zezowała i robiła Lodovice „króliczka”. Mimowolnie się zaśmiałem. Czarnowłosa odwróciła się i dała kuksańca w bok przyjaciółce. Roześmiała się głośno i zaczęła iść z kamerą.
- No więc już jesteś.
- Ja chcę teraz! – krzyknęła ze śmiechem Dalene. Kamera upadła na trawę. Cięcie.
- No hej, mówi teraz Magda. Wygrałam bitwę pod… No, tym polskim miastem! – zachichotała. – Coś na G, ale no… O tym to się wygadamy z profesor Ceusere. Po co tym sobie zawracać głowę! No i tak. Wesele już się zaczęło.
Kamera z twarzy Dalene przeniosła się na wesele. Goście tańczyli i jedli. Zauważyłem piętnastoletniego siebie tańczącego z Lodo. Ślicznie wyglądała. Włosy miała upięte czerwoną opaską z kokardką i kręcone lokówką. Włożyła na siebie bladokarmazynową sukienkę do kolan z biustem w kształcie serca.
- Nie ma to jak mała relacja prosto dla ciebie z wesela, nie? Jestem ciekawa, który jest rok, kiedy to oglądasz. Ja kończę. Pa! – ekran zrobił się czarny. Poczułem straszną pustkę. Wtedy zadecydowałem. Wyjąłem komórkę i wybrałem numer do Paula.
- Zarezerwuj mi bilet na pociąg do Holmes Chapel.
Perspektywa Lodo
Spojrzałam na Dalene z ukosa.
- Wyłącz to – powiedziałam, spuszczając wzrok.
- Czemu? Harry ładnie śpiewa.
- Gówno mnie to obchodzi, powiedziałam wyłącz – warknęłam. Dal naprawdę nie wybrała dobrego momentu na posłuchanie One Direction na MTV.
- Boże, znowu to przeżywasz? Rocznica jak rocznica. Też był moim przyjacielem, ale cieszę się, że spełnia marzenia – odpowiedziała niewzruszona. – A ta piosenka jest fajna.
- Tak fajna, że aż zaraz rzygnę – skłamałam. Tak naprawdę nie była zła, ale nienawidzę wszystkiego, co z Harrym związane. Tak po prostu. Już dwa lata temu doszłam do wniosku, że to żałosne, ale jestem uparta.
- Kłamczucha – zaśmiała się Dalene i wstała z kanapy. Ruszyłam w stronę części kuchennej. Wyjęłam kurczaka, którego mama rano zrobiła. Dzisiaj ma nocną zmianę w szpitalu. – Lepiej zjedz snicersa. Głodna nie jesteś sobą. – uśmiechnęła się, siadając na blacie.
- Miło wiedzieć.
Dzwonek do drzwi.
- Otworzysz? Te drzwi są tak daleko – mruknęła Dalene, wyciągając rękę i poruszając palcami. Po raz pierwszy od rana się uśmiechnęłam. Wyszłam z kuchni i otworzyłam drzwi.
- Słucha…
- HARRY STYLES POWRACA, BEJBE!
Bardzo przepraszam za długość, nudę i całą resztę czynników.
CZYTASZ
Serce do wynajęcia
FanfictionDwóch przyjaciół z dzieciństwa. X-Factor i wyjazd, który wszystko zniszczył. Zaczyna się układać. Świat Lodovici wraca do normalności. Ma chłopaka. Dobrą szkołę. Przyjaciół. Ale on musiał wrócić i się w niej zakochać.