Była nowa w stadzie. Nie wiedziała jak się zachować, nie lubiła tłumów. Musiała jednak wytrzymać jeszcze chwilę.
-Oto Yume, pochodzi z południowo- wschodniej watahy. Ze względu na swój wiek została przysłana przez swojego byłego alfę by znaleźć swojego przeznaczonego- słyszała jak przez całe stado przeszły różne pomruki, niektóre wyrażały aprobatę, jeszcze inne zniecierpliwienie. Doskonale rozumiała te drugie. Sama najchętniej już by sobie stąd poszła i zaszyła się gdzieś, jednak najwyraźniej jej obecny alfa nie skończył jeszcze przemowy. - Jest alfą, więc oczekuję, że okażecie jej należyty szacunek- po tych słowach skierował swoje kroki ku głównemu budynku watahy.
Niepewnie podążyła za nim, w końcu nie znała jeszcze miejsca swojego zakwaterowania. Cedric- bo tak miał na imię ów alfa- wszedł spokojnie na pierwsze piętro i skierował się do pierwszego pokoju na lewo. Od razu usiadł za biurkiem i z kąta pokoju przywołał mężczyznę, którego wcześniej nie zauważyła. Był bardzo wysoki, jego postawa zdradzała urodzonego wojownika. Był ubrany na czarno ale nie to zwróciło jej uwagę. Praktycznie nie wyczuwała jego obecności.
-To jest Matthew. Jest jednym z moich najlepiej wyszkolonych ludzi. Należy do specjalnego oddziału złożonego tylko z gamm.- Niespecjalnie ją to obchodziło, chociaż sporo rzeczy o tym słyszała. Niekoniecznie przychylnych.-Niestety ich przywódca Kende jeszcze nie wrócił ale jak tylko wykona zadanie przyślę go do ciebie. Wiesz, on też nie znalazł jeszcze swojej mate. Nigdy nie narzeka ale martwię się o niego- Cedric uśmiechnął się ciepło.
Trochę ją wkurzało ich podejście względem jej. Chociaż nie uwłaczało jej myślenie Cedrica, że jej mate mógł być kimś niższym rangą to mimo wszystko zachowanie alfy było niestosowne. Szczególnie przy innym członku stada, jej też należał się szacunek. Owszem, miała 24 lata i to był wręcz starczy wiek do znalezienia partnera dla wilkołaka ale nie musieli jej tego na każdym kroku udowadniać. Chciała go znaleźć. Bardzo chciała. Ale to nie powinno się wiązać z przedstawianiem jej miliona potencjalnych partnerów, którzy tylko myśleli o dobraniu się do jej majtek. Skrzywiła się na samo wspomnienie. Miała dość.
- Dziękuję za twoją pomoc alfo. Jestem trochę zmęczona, czy mogłabym już dostać zakwaterowanie?- zmusiła się do uśmiechu. Nie pierwszy i ostatni raz.
- Oczywiście. Matthew zaprowadź ją do czternastki.- Po tych słowach gamma skłonił głowę ku alfie w geście szacunku i wyprowadził ją z gabinetu. Nie odzywała się do niego, nie zamierzała się zbytnio spoufalać. Wyszli z głównego domu i skierowali swoje kroki na prawo. Czternastka okazała się numerem domu. Była to przytulna chatka z drewna, bardzo się jej podobała. Przed nią znajdował się mały ogród. Ucieszyła się na samą myśl, kochała kwiaty. Matthew bez słowa wręczył jej klucz i odszedł. Po chwili wachania otworzyła skrzypiące drzwi. W myślach zanotowała, że w najbliżym czasie będzie musiała je naoliwić. Weszła do środka i jej oczom ukazał się skromny przedpokój. Stała tam jej walizka, którą całkiem niedawno spakowała. Na jej twarzy wykwitł grymas niezadowolenia. Wszędzie był kurz. Zdjęła buty i weszła głębiej. Na parterze znajdowała się kuchnia,łazienka,jadalnia i pralnia, zaś na pierwszym piętrze trzy sypialnie,każda z oddzielną łazienką. Poszukała środków czystości i zaczęła lawirować pomiędzy pomieszczeniami. Po trzech godzinach padła bez sił na łóżko w swoim pokoju. Wybrała go dlatego,że kochała słońce, a tu było go pod dostatkiem. Był też dosyć jasny, więc nie będzie się za mocno nagrzewał. Zaczęła zastanawiać się nad swoją sytuacją. Nie była ona zbyt ciekawa. Wiedziała, że musi czekać, tylko cierpliwością mogła coś zdziałać.
I chodzeniem- dodała jej wilczyca.
Uśmiechnęła się ciepło do niej. Bardzo dobrze dogadywała się ze swoim wilkiem.
Dobrze,będę chodzić po terenie watahy calutki dzień. Na pewno go znajdziemy-wysłała jej w myślach.
Po tym wilczyca położyła swój pysk na łapach i już więcej się nie odezwała.
Dziewczyna postanowiła sprawdzić co ma w lodówce i rozejrzeć się po terenie watahy. Zanotowała z uśmieszkiem, że urządzenie jest po brzegi wypchane pysznościami. Odetchnęła z ulgą bo nie chciało jej się jechać do miasta po zakupy. Wiedziała, że główne posiłki są spożywane w domu watahy ale wychodziła z założenia, że lepiej zawsze mieć coś na ząb. Zadowolona wyszła przed dom i zaczęła się rozglądać dookoła.
Wszędzie kręciły się jakieś wilki, każdy coś robił. Patrzyła z zaciekawieniem na krzątaninę nóg i przeczesywała wzrokiem coraz większe powierzchnie. Gdy nie zauważyła tego co chciała westchnęła z ledwo zauważalną rezygnacją i ruszyła przed siebie. Wszedzie dookoła były domki, przydzielane zgodnie z rangami posiadanymi w stadzie. Bliżej głównego domu zakwaterowane były alfy i bety, a oddalając się trochę widziała już miejsca zamieszkania gamm i omeg. Im dalej się zapędzała tym więcej wilków mijała na swej drodze. Z każdym krokiem czuła niewysłowioną ulgę. Wiedziała, że tu może być sobą. Będąc alfą musiała grać, być marionetką w teatrzyku lalek. Ale wiedziała, że to jest jej przeznaczenie. Nie mogła go uniknąć.♤♡◇♧♤♡◇♧♤♡◇♧♤♡◇♧
Oto przedsmak mojej powieści, coś w stylu prologu. Mam nadzieję, że wam się podobało i miło spędziliście czas :). Miałam dużo zabawy pisząc ten wstęp, myślałam już trochę nad akcją, którą chcę wprowadzić ale muszę wam przyznać szczerze, że najgorszy problem miałam z imionami. Ale wszystko jeszcze przed nami! Przygody nadszedł czas...
Do zobaczenia w następnym rodziale, tym razem już pierwszym 🤗
CZYTASZ
Daj mi chwilę by żyć
WerewolfOboje nie spodziewają się tego co ich czeka. Jak letnia burza przychodzą niepochamowane uczucia. Różnica charakterów uwydatnia się z każdym spotkaniem. Czemu wszystko jest tak skomplikowane, kiedy powinno być tak proste?