-Możesz mi wyjaśnić co tu się dzieje?- ktoś warknął prosto w jej ucho. Miał cholernie seksowny głos. Jego aura wręcz przytłaczała. Sprawiał, że drżała.
- Zaatakował mnie, a ja się broniłam- powiedziałam czując, że wokół nas robi się coraz większa grupka ludzi. Głos o dziwo miała spokojny, chociaż nie odpowiadało to jej aktualnemu wewnętrznemu stanowi. Wilczyca wyła ze szczęścia, a ja stałam skamieniała. Bała się odwrócić, szukałam go tyle czasu. W końcu uprzednio biorąc olbrzymi wdech stanęła przed nim twarzą w twarz. Był bardzo wysokim mężczyzną. Z tłumu niewątpilwie wyróżniała go atletyczna budowa i surowe rysy twarzy. Włosy miał koloru czarnego. Twarz kanciasta,z lekkim zarostem, pełne usta i niebieskie oczy. Na sam widok oblizała wargi. Nigdy nie widziała tak apetycznego faceta. Gdy tylko spojrzała w te surowe oczy (na których sam widok robiło się jej gorąco) zobaczyła irytację. W tym samym czasie ich oczy zmieniły barwę na złotą. Właśnie się w siebie wpoili. I o ile ona była szczęśliwa to jego twarz nie drgnęła ani trochę, nie ukazywała żadnej innej emocji prócz zniecierpliwienia. Bardzo się zdziwiła, była pewna, że wszystko odbędzie się trochę inaczej. Chciała rzucić się mu w ramiona i chociaż łaknęła jego ciepła i aprobaty to nie miała zamiaru się kompromitować. Mężczyzna szarpnął ją mocno za ramię i zaczął iść w stronę z której przyszła. Będąc bardzo zdezorientowaną spojrzała się jeszcze przez ramię. Dwóch facetów stało nad ciałem i kręciło głowami. To oznaczało, że go zabiła. Chociaż tyle dobrego. Dalej wpatrywałaby się w ten obrazek gdyby nie to, że poczuła mocniejszy ucisk na ramieniu. Odwróciła się w stronę swojego przeznaczonego i bezwstydnie zaczęła się w niego wpatrywać. On mimo wszystko patrzył ciągle przed siebie. Zupełnie nie rozumiała zachowania tego faceta. W szybkim tempie minęli zarówno dzielnicę bet i alf. Ujrzała przed sobą jego cel. Bez problemu weszli do głównego domu watahy. Wiedziała gdzie ją prowadzi ale nadal nie rozumiała jego zamiarów. Bez zbędnych ceregieli wtargnął do gabinetu Cedrica przy jednoczesnym wypchnięciu jej do przodu i puszczeniu jej ramienia. Odwróciła się w jego stronę zdziwiona ale ten jedynie stanął w miejscu i skrzyżował ręce. Postanowiła wrócić wzrokiem do alfy. Ten jedynie przyglądał się całej sytuacji w oczekiwaniu.
- Ta przeklęta kobieta zabiła mojego człowieka!- stwierdził oskarżycielskim głosem sam bóg seksu. Miała ochotę położyć mu rękę na torsie by się uspokoił. Chociaż zdawała sobie sprawę z tego, iż w tym momencie przyniosłoby to raczej odwrotny efekt. Brew Cedrica powędrowała ku górze.
- O czym ty mówisz Kende?- zapytał z niedowierzaniem. Osłupiałam, przecież to było imię tego dowódcy. Jej sytuacja była nieciekawa, wiedziała o tym aż nazbyt dobrze. Wszystko potoczyłoby się inaczej gdyby ten facet odczuwał tą cholerną więź chociaż w połowie tak jak ona. Miała wrażenie, że przeznaczenie z niej kpi. Musiała się odezwać , inaczej gotowi są ją zlinczować. W końcu nie pochodzi z tego stada.
-Pieski powinno trzymać się na smyczy. Najlepiej krótko.- powiedziała kpiącym tonem. Była cholernie zła, jej położenie także nie było najlepsze. Poczuła nagły wzrost temperatury w pokoju, musiała się mieć na baczności.- Ten ,,twój" człowiek od dłuższego czasu znęcał się nad rodziną swojej siostry- odwróciła się w jego stronę tylko po to by sprawdzić jego reakcję.- Bierzesz za to swoją odpowiedzialność dowódco? -w jego oczach ujrzała powątpiewanie.- Jeśli mi nie wierzysz, zapytaj sąsiadów, a najlepiej samą pokrzywdzoną, ma na imię Cassie. W gwoli ścisłości, to on mnie pierwszy zaatakował. - zobaczyła jak zaciska ręce na swoich ramionach. Swoim spojrzeniem ciskał gromy w jej stronę. Bała się go w tej chwili. Nie miałaby żadnych szans gdyby doszło do starcia. Chociaż połączyło ich przeznaczenie nie wiedziała do czego był zdolny. Jej cała uwaga spoczęła znowu na alfie, który postanowił w końcu zabrać głos w sporze.
-Kende najpierw zbierz jakiekolwiek dowody w tej sprawie. W tej chwili nie ma mowy o jakimkolwiek osądzie- po tych słowach wrócił do czytania papierów. To oznaczało koniec rozmowy. Rozluźniła lekko mięśnie i skierowała swoje kroki ku wyjściu. Nie wiedziała gdzie ma skierować swoje kroki. Po wpojeniu zazwyczaj partnerka przenosiła się do swojego mate ale chyba w jej przypadku to było wykluczone.Nie wiedziała jak ma się zachować. Jak miała podejść do tego chłodnego człowieka? Ustała na środku drogi. Westchnęła lekko i zaciągnęła się wieczornym powietrzem. To było orzeźwiające uczucie. Potrzebowała tego. W nagłym przypływie złości zaczęła tupać nogami.
To on powinien się nami zajmować. Troszczyć się i nas kochać, a jedyne co zrobił to nas oskarżał. Cóż za trudny wilk!- krzyczała w myślach do swojej wilczycy. Ta tylko kładła uszy po sobie przyznając jej rację.
Ale ja nie przeżyję bez niego, musisz go do siebie przekonać!- zawyła z rozpaczą
Kto by go chciał!- odpowiedziała jej.
Chociaż wiedziała, że to kłamstwo. Już go kochała i nic nie mogła na to poradzić. Zaczęła maszerować by uwolnić chociaż trochę tej frustracji, którą w sobie dusiła. Zdawała sobie sprawę z tego, że dla kogoś z boku prawdopodobnie wyglądała jak naburmuszone dziecko ale w tej chwili jej to nie obchodziło. Chciała wrócić jak najszybciej do domu i wykrzyczeć wszystkie swoje żale w poduszkę, a potem zwyczajnie zasnąć. Jakby nic dzisiaj nie zaszło. Wyszła zza zakrętu i widziała już swój dom. Jej kroki zaczęły się robić coraz wolniejsze. Nie wierzyła w to co widziała. Przy jej drzwiach stał sam Kende, z kpiącym uśmieszkiem na twarzy. Nie wiedziała co o tym sądzić. Jej serce przyspieszało swój rytm. Kiedy stanęła naprzeciwko niego myślała, że wyskoczy jej z piersi.
- Co tu robisz?- zapytała dosyć niepewnie, patrząc mu w oczy. Nie wiedziała jak się zachować, co myśleć. Ten człowiek był dla niej cholerną zagadką.
-Nie udawaj, że nie wiesz. Od dziś mieszkamy razem kochanie- ostatnie słowo aż ociekało sarkazmem. Skuliła się w sobie. I jak miała sobie poradzić w takiej sytuacji?
♤♡◇♧♤♡◇♧♤♡◇♧♤
I mamy kolejny rozdział! Wstawiony jeszcze dzisiaj specjalnie dla mojej osobistej gruszki! Uwielbiam cię :D <3! Bardzo proszę ocenę w formie gwiazdek i komentarzy :> .
CZYTASZ
Daj mi chwilę by żyć
Manusia SerigalaOboje nie spodziewają się tego co ich czeka. Jak letnia burza przychodzą niepochamowane uczucia. Różnica charakterów uwydatnia się z każdym spotkaniem. Czemu wszystko jest tak skomplikowane, kiedy powinno być tak proste?