Rozdział 1

77 9 5
                                    

Dedyk dla Paullli

- Audrey, uważaj kurwa! - krzyknął mój brat.
Chwilę temu do naszego domu wbiegła trójka mężczyzn. Obaj mieli czarne przylegające ubrania i wielkie tribale¹ na ramionach.

Kiedy tylko przekroczyli próg naszych drzwi oddali strzały, aby nas wystraszyć.

Mój brat automatycznie złapał jednego z gnatów mojego ojca i zastrzelił jednego z nich.

Mój brat zabił kolejnego człowieka.

Nie wiedziałam co mam robić. Stałam jak sparaliżowana.
Jeden z mężczyzn podbiegł do mnie, wykręcił mi ręce. Zabrał do kuchni i zaczął zsuwać moje spodenki. Całował moją szyję schodząc ręką co raz niżej.

Kopnęłam go w jego przyrodzenie, dzięki czemu zgiął się w pół i póścił moje ręce. Na sto procent będę miała siniaki.

Kiedy mój oprawca upadł, a mój brat Ethan strzelił do niego.

- Nie! Ethan zrób coś.

Mój brat podparł się na jednej ręce. Syknął z bólu. Został postrzelony. Wycelował do ostatniego napastnika i strzelił.

Odwróciłam się w stronę ostatniego mężczyzny. Dostał. Tak! Osunął się na ziemię kaszląc krwią. Spojrzałam na mojego brata.

Ciężko oddychał. Teraz nie liczyło się nic innego tylko jego życie. Podbiegłam do niego przeskakując nad zwłokami oprawców.

- Ethan, co się dzieje?

- Dostałem. - uniósł rękę i przyłożył do brzucha. Szybko odsłoniłam jego koszulkę. Zobaczyłam ranę postrzałową w okolicach wątroby. Szybko ucisnęłam to miejsce.

- Nie Rey, to nie ma sensu, daj mi umrzeć.

- Ethan, nie mów tak! Nie możesz mnie zostawić, nie zasypiaj, rób cokolwiek mów coś tylko nie zasypiaj! Zadzwonię po karetkę!

Moje łzy zamazywały mi cały widok. Ledwo widziałam ekran telefonu.

- Nie dzwoń błagam. Tutaj jest 3 martwych kolesi, co zrobisz? Za trzy miesiące kończysz 18 lat, do tego czasu będziesz musiała siedzieć w domu dziecka.

- Nie mogę, musisz żyć! - trzęsłam się że strachu.

- Ja nie chcę już żyć. - odpowiedział słabym cichym głosem.

- Co ja mam zrobić? W naszym domu leżą martwi ludzie!

- Zadzwoń do Ashton'a - jego głos co raz bardziej się ściszał.

Wybrałam numer chłopaka. Powinien tu być już za chwilkę.

- Ethan, nie zasypiaj! Proszę!

- Audrey, ja już nie mogę dale... - w tym momencie zakrztusił się krwią, która posączyła się z jego ust.

- Nie! Nie, błagam, Ethan.

Położyłam głowę na jego torsie. Nie słyszałam bicia serca - jego ciało przestało działać.

W tej chwili zaniosłam się gorzkim płaczem. Klęcząc przy moim zmarłym bracie płakałam tak bardzo, jak nigdy dotąd. Nawet wtedy, gdy mój tata zginął.

Zakręciło mi się w głowie i upadłam.

_______________

Obudziłam się w swoim pokoju jedynie w czarnej bieliźnie. Moja głowa strasznie mnie bolała, a oczy niemiłosiernie szczypały. Przypomniałam sobie co się wydarzyło, wyciagnęłam na siebie długą do połowy ud koszulkę i podeszłam do drzwi.

|| Deadline l.h || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz