2015 rok
Nieśmiertelna.
Jestem nieśmiertelna, nie starzeję się, cały czas mam 22 lata...przeżyłam prawie dwieście lat. Uciekałam przed wojną, uciekałam przed sobą samą. Jednak zaraz po dwudziestych pierwszych urodzinach zaczęły się sny. Sny w których słyszałam szepty, widziałam ogień i lód, ziemie, błyskawice, wodę i złoto. Widziałam złoto które przerażało mnie jeszcze całkiem nie dawno. Ale po 50 latach zrozumiałam, że muszę traktować to jako atut, jako moją moc i broń.
Na początku włóczyłam się, obserwowałam innych. Wyglądałam na szaloną, bezdomną, ludzie bali się do mnie podejść. Kradłam nie mając pieniędzy, grzebałam w śmieciach. Ale po upływie czasu udało mi się podnieść, wyjeżdżając. Tam odnalazłam w sobie siłę, która pozwoliła mi przetrwać te wszystkie lata.
Ciotki zostawiłam z listem, tłumacząc swoją decyzję. Nie chciałam, żeby mnie widziały bo wiedziałam, jak by na mnie patrzyły. Gdy ciocia odeszła, wszystko stało się trudne, niezrozumiałe, inne niż zawsze. Jej zdjęcie, stare i potargane, zostało zastąpione nowym, i teraz było w moim portfelu, oraz przy lustrze. Zawsze miałam je przy sobie. Patrząc w oczy ciotki, przypominałam sobie ile zrobiła dla mnie. Co poświęciła.Gdy moja fala złości minęła, poczułam się strasznie. Zemsta nic mi nie dała. Po zabiciu Christiana i jego rodziny, poczucie winy w końcu dopadło mnie, i każdego dnia chodziło krok w krok. Miałam wrażenie, że on jest wszędzie. W każdym dziecku widziałam jego córkę, a żonę widziałam w każdym sklepie. Słyszałam ich szepty, nawiedzały mnie w noc i dzień. W noc nie mogłam spać. Śniła mi się śmierć ciotki, albo jak palę dom. I w płomieniach widzę jak Christian ze złota wtula się w żonę. Ogień jest wszędzie, a oni się roztapiają. I potem jego żona szeptała:
- Jesteś morderczynią.
Śniło mi się to małe dziecko jak płacze, i patrzy na mnie błagalnie. Jego płacz rozlegał się w mojej głowie, a potem chodził za mną cały dzień.
Zemsta wcale nie jest słodka.
Gdy obudziłam się kiedyś z koszmaru, myślałam, że stoi nade mną. „Wrócił po mnie” myślałam. Jednak nikogo nie było. Czasem krzyczałam. Czasem płakałam. A jeszcze kiedy indziej, szłam do łazienki i patrzyłam w lustro.
- Ty potworze. Ty diable! Klątwa już nigdy cię nie opuści! Zginiesz! Zginiesz w piekle, smażąc się, a ciocia...ciocia...ciocia będzie zawiedziona. Już pewnie jest! Giń! Giń. Giń...
Chciałam się zabić, naprawdę tego pragnęłam, ale nie mogłam. To mnie jeszcze bardziej rozwścieczało, ta bezsilność. Uważałam, że jestem nikim i nie mam prawa istnieć. I że Bóg już mi nie pomoże.Klątwa mnie nie opuści.
Na przestrzeni lat, Bóg stał się dla mnie kimś kto mnie zdradził. Gdyby mnie kochał, to by odwołał klątwę. Próbował by mnie ratować.
Po tylu latach, uciekania, zmieniania tożsamości, bo władze mogły się czegoś domyślić, cały czas musiałam uciekać. Z nikim się nie spoufalałam na więcej niż dwa dni. Albo jedną noc. Błądziłam po świecie, mając na ogonie władze. Jednak nie dopadli mnie.
Nie pozwoliłam na to.
Teraz byłam w Anglii. Miałam mieszkanie. Miałam pracę w bibliotece, i to dobrze płatną, choć na to nie wyglądała. Gdy wracałam do domu, miałam dla kogo wracać. Miałam przyjaciół...trójka psów biegła do mnie skacząc i merdając ogonami. Oni nie znali swoich praprapraprzodków, ale ja ich pamiętałam. Bo pierwszego psa kupiłam jeszcze przed wojną. Miałam album, gdzie znajdowały się zdjęcia wszystkich moich pupili. A z tyłu albumu, była kartka z narysowanym drzewem genealogicznym. Bo pomimo tego, że ja byłam nieśmiertelna, widziałam tak dużo, one widziały tak mało. Tak krótko ze mną były...Żyłam życiem dziwnym, ale i spokojnym. Gdy ludzie pytali czemu mam rękawiczki, odpowiadałam, że gdy byłam mała był pożar i mam poparzone ręce. Widziałam w oczach ludzi smutek. Było im mnie żal.
Choć nie powinno.
Tyle razy mogłam być kimś innym. Nie mogłam pozostawać w jednym miejscu więcej niż 4 lata. Czasem mogłam dłużej, a czasem krócej. Kłamstwa weszły mi w nawyk, było to takie proste i lekkie. Lekkie dla mojego serca. Mogłam udawać kobietę z mężem który ją bił, a następnego dnia być dziewczyną która co dopiero skończyła studia. Mogłam być każdym, przeszłość kreować jak chcę, rozciągać ją, kurczyć, składać. Przecież ludzie nie wiedzieli co to znaczy nieśmiertelność. Chcieli zatrzymać czas, ale nie wiedzieli jak. Ja też nie wiedziałam. Ale jednak to otrzymałam.
CZYTASZ
Złoty Dotyk
Short StoryBycie nieśmiertelnym. Cudownie to brzmi, nieprawdaż? Każdy by tego chciał. Wszyscy do tego dążą. Wszyscy próbują walczyć z czasem... Ty również. Nade mną ciąży klątwa. Jestem potępiona. Moje ręce to przekleństwo. Zamieniam wszystko czego dotknę w zł...