Rozdział 3

1.6K 76 22
                                    


Wiktor powoli wyjął kły z mojej szyi. Zaczęło kręcić mi się w głowie, byłam osłabiona dużą utratą krwi.

- Marcus, zanieś ją do drugiego pokoju - powiedział cicho Wiktor kładąc się na kanapie.

Chciałam protestować, ale nie miałam na to siły. Marcus podszedł do mnie i delikatnie wziął na ręce, zrobił to w taki sposób jakbym ważyła kilka gramów, nic dziwnego w końcu był wampirem. Oparłam głowę o jego ramię i zamknęłam oczy. Zanim odpłynęłam w nieświadomość usłyszałam jego cichy głos:

- Nie bój się, gdy się o budzisz poczujesz się dużo lepiej. Wiktor nie mógłby Cię skrzywdzić.

Przespałam kilka godzin, gdy obudziłam się na dworze było już jasno. Leżałam w łóżku, wśród puchowej pościeli. Czułam się dużo lepiej, dopiero po chwili przypomniałam sobie o tym, że moją krwią pożywił się wampir. Delikatnie dotknęłam rany na szyi, nie była duża i powoli zaczynała się goić. Miałam mieszane uczucia, z jednej strony cieszyłam się, że pomogłam Wiktorowi. Z drugiej czułam się jakbym stała się czyjąś przystawką.
Powoli wstałam z łóżka. Postanowiłam sprawdzić jak czuje się Wiktor. Weszłam do drugiego pokoju. Mężczyzna siedział na kanapie i rozmawiał z przyjacielem. Wyglądał już dużo lepiej.

- Ach, Amelio! Właśnie o Tobie rozmawialiśmy - powiedział Wiktor uśmiechając się do mnie.

Wyciągnął dłoń w moją stronę. Ostrożnie podeszłam do niego i usiadłam obok, wówczas mężczyzna spojrzał na ślady kłów na mojej szyi. Delikatnie musną palcami mój policzek i zsunął je na ranę.

- Twoja krew ocaliła mi życie. Powiedz, czy to Cię bolało? - zapytał zmartwionym głosem.

- Nie, wręcz przeciwnie. To uczucie było niesamowite! Nawet nie wiesz jak bardzo się ciesze, że wydobrzałeś!  - powiedziałam uśmiechając się uroczo.

Wiktor położył dłoń na moim policzku i delikatnie go pogładził.

- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło, jestem dozgonnie Ci wdzięczny.

- Dziękuję, że ocaliłeś moje życie, ale jedno mnie ciekawi. Skąd wiedziałeś, że jestem w niebezpieczeństwie? - spytałam.

- Wyczułem, że Twoje życie jest zagrożone. Nie mogłem pozwolić by coś Ci się stało... To chciałabyś usłyszeć? Prawda jest jednak inna, nie byłem tam by Cię uratować, ale gdy zobaczyłem jak on skacze na Ciebie musiałem zareagować, nie pytaj mnie czemu. Musiałem i tyle - wytłumaczył mi Wiktor patrząc prosto w moje oczy. - Zostaliśmy wysłani na ziemię, ponieważ usłyszeliśmy, że król wilkołaków bawi się na naszym terenie łownym. Tak, to stworzenie, które Cię goniło to sam król wilkołaków. Mieliśmy go zabić lub zmusić by powrócił do naszego świata, byliśmy na jego tropie i wtedy spadłaś mi prosto z nieba. Marcus już wytłumaczył mi, że uciekałaś wtedy przed nim. Wiesz czego chciał od Ciebie?

- Nie wiem czego chciał ode mnie!

- Zaraz coś sobie przypomniałam! - dodałam.

- Co takiego?! - mężczyźni krzyknęli razem.

- Mówił coś o jakiejś obietnicy... coś o stu latach... Chwileczkę! Czy Ty powiedziałeś tereny łowne?! - krzyknęłam.

Mężczyźni wymienili spojrzenia. Marcus pokazał jakiś znak za moimi plecami, niestety odwróciłam się zbyt późno by dokładnie mu się przyjrzeć.

- Widzisz, dawno temu król wampirów podbił wiele różnych stworzeń, w tym ludzi, którzy byli najsłabszymi istotami, ale bardzo cennymi. Dla większości demonów byliście, a raczej dalej jesteście, pożywieniem. Wampiry piją waszą krew, wilkołaki was pożerają, jeszcze inne demony wysysają wasze duszę i mógłbym wymieniać tak jeszcze długi czas... Proszę nie patrz tak na mnie... W pewnym momencie ludzie stali się rasą wymierającą, przez co wielu z nam groziła zagłada. Nasz król wpadł na pomysł. Wybrał dla was ziemie i pozwolił wam tam żyć, jednak podzielił wasz świat na części. Każda z nich należy do przedstawicieli jednego z gatunków, na niej możemy polować, ale przede wszystkim dbać o wasze bezpieczeństwo i rozwój. Śmieszne prawda? Ale sama powiedz, czy słyszałaś kiedyś o tym by wampiry lub jakiś inny demon zabił kogoś w Twojej okolicy? Nie, prawda? Ostatnio rzadko odwiedzamy to miejsce, już nie potrzebujemy tak mocno jak kiedyś waszej krwi, nauczyliśmy się przyswajać krew każdego żywego stworzenia, choć nie będę ukrywać, że ludzka smakuje najlepiej. - wyjaśnił Wiktor spokojnym głosem.

W objęciach wampira Where stories live. Discover now