Bardzo dobrze pamiętam tamten dzień. Bo jak można zapomnieć dnia, w którym na zawsze zmieniło się twoje życie?
Pierwszy dzień wakacji, pierwsze wakacje po ukończeniu Hogwartu.
Parę dni wcześniej opuściłem swoją ukochaną szkołę a już za nią tęskniłem. Planowałem do niej wrócić. Oczywiscie nie jako uczeń, jako nauczyciel rzecz jasna. Co prawda, moje ambicje sięgały dalej, może nie byłoby warto ich zmarnować na taniej posadzie nauczyciela transmutacji czy czegoś...Siedziałem na parapecie otwartego okna swojego pokoju z którego miałem widok na starą jabłoń i domek naszej serdecznej sąsiadki Bathildy.
Kobieta czasem przynosiła nam konfitury na jesień, szczególnie wtedy gdy mama odeszła. Byliśmy bardzo jej za to wdzięczni. No i, była jedną z nielicznych którzy nie wtrącali się w nasze życie.
Paliłem jakiegoś papierosa i obserwowałem, jak na dole Bathilda w pośpiechu myje okno. Była ubrana w byle jaką sukienkę, brudną i obdartą. Zdziwiło mnie to nieco, gdyż Bagshot zawsze wyglądała elegancko, nawet wtedy gdy nie miała gości.
Wiem że to strasznie szczeniackie, ale czasem podglądałem ją ze swojego okna gdy coś robiła w sypialni, która akurat była naprzeciw mojego okna. Bathilda NIGDY nie zasuwała zasłon ani nie rozglądała się, czy nikt ją nie widzi przez szyby w pokoju, więc obserwowałem ją bez obawy, że mnie dostrzeże i zrobi awanturę. W razie czego moglbym sie usprawiedliwiac jej nierozsądkiem.
Zeszłem z parapetu, i przebijając się przez sterty papierów, ubrań i jakichś innych drobiazgów wyszedłem z pomieszczenia. Chwilę później byłem na dole.W jasnej, czystej kuchni nie było nikogo. Nie dziwiło mnie to. Odkąd tu wrociłem, rzadko widziałem swoje rodzeństwo.
Zaparzyłem sobie kawę i usiadłem za stołem.
Wtedy poczułem coś obok nogi i usłyszałem płacz.
Spod obrusa wylazła Ariana i nawet na mnie nie patrząc, wybiegła z kuchni. Uh. Kopnąłem ją, ale to przez przypadek!
Wstałem i juz miałem isc jej szukać na dworze czy w domu, ale w progu kuchni pojawil sie moj brat.
Był wyraznie wsciekły, ale probowal sie opanować-tulił naszą małą, płaczącą, chorą siostrę.
-Co ty jej kurwa zrobiłeś?-warknął do mnie.
Westchnąłem zrezygnowany. Wiedziałem że od razu to mnie oskarży.
-Schowała się pod stołem, nie widziałem jej..usiadłem by wypić kawę no i kopnąłem ją,ale..
Aberforth odsunął od siebie Arianę i podszedł do mnie zaciskając pięści. Cofnąłem się.
-Ona jest małym dzieckiem!-krzyknął mi prosto w twarz.
-Ona ma 14 lat, halo. Może przestaniesz ją traktować jak niemowlę?
-Moja siostra jest chora, jeszcze nie dotarło?!-przycisnął mnie do ściany za kołnierz.
Wyciągnąłem z kieszeni różdzkę i uniosłem ją wysoko celując w Aberfortha.
-Przypominam ci, że to NASZA siostra. I puść mnie może, co? Bo naprawdę nie ręczę za siebie.
Juz otworzył usta by pewnie rzucić we mnie jakimiś żałosnymi obelgami, ale zamknął je i po chwili puścił mój kołnierz.
Zdenerwowany wyszedłem z kuchni mijając bez słowa łkającą siostrę.
Postanowiłem nie wracać do rana.
Zabrałem z wieszaka płaszcz i zamknąłem za sobą drzwi.
Świeciło słońce, w powietrzu unosił się zapach skoszonej trawy i kwiatów. Za to właśnie lubiłem lato.
Zdziwiłem się, gdy stałem przed furtką Bathildy Bagshot. No coz. Skoro się tu znalazłem, to czemu jej nie odwiedzic?
Widziałem zza okna że już poprawia sobie przed lustrem koka, no i jest ubrana w jakąś nową, kwiatową sukienkę.Drzwi były otwarte. Weszłem bez pukania.
Gdy usĺyszała moje kroki, szybko wychyliła się z pokoju obok.
-Aaa, to ty Albusie. Wystraszyłes mnie. Myslalam ze to moj bratanek. Jeszcze nie ukroiłam ciasta!-ach, ta Bathilda. Wszystko musiała miec zrobione do perfekcji.-no bo, kochany chłopcze, moj bratanek przyjezdza dzisiaj. Usiądz, usiądz, proszę bardzo!-wskazała mi miejsce za stołem.-jest bardzo inteligentny, przystojny i ambitny. Zupełnie jak ty!-roześmiała się i zaczęła kroić szarlotkę.
Spusciłem nieco głowę.
-Dziękuję, ale pani mocno z tym przesadza..
Nagle usłyszelismy pukanie do drzwi.
Sąsiadka rzuciła w kąt ścierkę którą zbierała z blatu okruszki i pobiegła przywitac sie z krewnym.
Siedzialrm wciaz za stołem. Z korytarza usłyszałem jego głęboki, niski głos. Piękny.Wtedy wszedł do salonu.
Był wysoki, dobrze zbudowany. Miał złociste włosy zasłaniające mu nieco oczy, szczupłą, bladą twarz i lekko pogardliwe spojrzenie. Gdy go zobaczyłem poczułem jak cos łaskocze mnie w brzuchu i gardle...
Na mój widok uniósł brwi. Bathilda wpadła do salonu nawet nie dbając o maniery i stanęła niemal między nami.
-Albusie, to jest Gellert, mój bratanek.-wyprężyła sie z dumą. Gellert. Dziwne, ale ładne imię.-Gellercie, to mój sąsiad.
Popatrzył na mnie chwilę mrużąc oczy, a ja nie zniosłem jego spojrzenia i zaczerwieniony wbiłem wzrok w podłogę. Podał mi w końcu dłoń.
-Bardzo mi miło cię poznać, Albusie.Miał piękną dłoń, smukłą i bladą. Dłoń pianisty.
Okazał się być naprawdę bardzo kurtuazyjny i błyskotliwy, tak jak chwaliła się jego ciotka. Nieźle mi się z nim rozmawiało. Po 2 lub 3 godzinach zaproponował mi spacer. Bez wahania się zgodzilem.
Szliśmy do centrum miasteczka jak najdłuższą drogą.
-Jak długo tu zostaniesz?-zapytałem go. Rozpiął dwa pierwsze guziki koszuli. Było gorąco.
-Prawdopodobnie całe wakacje, ale możliwe że na dłużej. Podoba mi się ta okolica, no i lubię moją ciotkę mimo ze czasami jest irytująca.-westchnął.
Uśmiechnàłem się do siebie. Całe wakacje z blondynem.
-Wiesz..chciałbyś dziś iść ze mną do lasu? Jest tam taka polanka, z której widać piękne rozgwieżdzone niebo.-zaproponowałem.
Spojrzaĺ na mnie z lekko uniesionymi kącikami ust.
-Oczywiście. Gwiazdy są czymś wspaniałym. Chowają tyle tajemnic. To dodaje im uroku, nie sądzisz?
Rozkoszowałem się jego głębokim głosem, którego barwa na zawsze wpisała się w mą pamięć.
-Masz rację. Tajemnicze, romantyczne..chociaz..lepszy efekt jest gdy oglądasz je z kims...ja nie oglądam tak za często..
Wychylilismy sie zza jakiegos budynku i rozejrzelismy wokol. Bylismy juz w centrum.
-Od teraz będziesz oglądał je ze mną, Albusie.-wyszeptał, a po moich plecach przeszedl przyjemny dreszcz.
CZYTASZ
Albus Dumbledore x Gellert Grindelwald.
FanfictionParing z Harry'ego Pottera. Ja nie cierpie paringow, ale uznałem ze ten bylby nawet mozliwy i bardzo lubię obie postacie wiec.. czemu nie napisac opowiadania o nich?