Luke Hemmings to dwudziestoczteroletni bogaty i zarozumiały biznesmen, mieszkający w najbogatszej dzielnicy Sydney. Jest bezwzględny i okrutny, zawsze stawia na swoim i kiedy czegoś chce, za wszelką cenę to dostaje. Nie liczy się z niczyim zdaniem, przez co nadal jest samotny.
- Panie Hemmings - do jego gabinetu wchodzi asystentka Luke'a. - Michael Clifford przyszedł.
- Wpuść go - mówi Luke i uśmiecha się złośliwie, bo wie, że owy Clifford boi się go.
- Dzień dobry - Michael siada na krześle na przeciwko Hemmingsa. - Ja...
- Wiem po co tu przyszedłeś Mikey - nadal złośliwie się uśmiecha. - I moja odpowiedź nadal brzmi nie, chyba że... Zawrzyjmy pewien układ. Zatrudnię cię jeżeli, zostaniesz moim kotkiem.
- K-otkiem?
- Tak, zamieszkasz ze mną i pozwolisz się pieprzyć.
- Ale...
- Dam ci 20 tysięcy na miesiąc, teraz możesz iść - odwraca się tyłem do przestraszonego chłopaka.
- Do widzenia - mówi i będąc w szoku wychodzi z gabinetu Luke'a.
×××
- Przemyślałeś moją propozycję? - pyta się Pan Hemmings i upija łyk czarnej kawy.
- Al-le...
- Nie jąkaj się, to doprowadza mnie do szału - mówi ostro Luke.
- Przepraszam, nie wiem na czym to będzie polegać.
- To za moment, ale przemyślałeś, mam nadzieję, bo nie lubię kiedy ktoś mnie ignoruje.
- Tak i zgadzam się - Miechael rumieni się i mocniej zaciska palce na kubku ze Starbucks'a.
- Świetnie, podpisz tu i możemy jechać - podsuwa młodszemu chłopakowi plik kartek.
- Co to jest? - pyta, ale bierze w swoje dłonie i tam, gdzie trzeba składa swój podpis.
- Zbiór zasad i umowa o dyskrecje - odpowiada Luke i łapie swojego koteczka za rękę.
Niestety po chwili Mikey wyrywa swoją rękę, ci skutkuje tym, że otrzymuje mocnego klapsa w tyłek.
- Au! - piszczy i odsuwa się.
- Zapamiętaj, nigdy się nie wyrywaj i bądź posłuszny, inaczej będzie sroga kara - z powrotem ściska rękę Michael'a. - Rozumiesz?
- Tak - odpowiada cicho osiemnastolatek.
- I zwracaj się do mnie 'tatusiu', inaczej też będzie kara - wsiadają do samochodu i odjeżdżają w stronę domu Luke'a.
Minęło tylko piętnaście minut odkąd Mikey podpisał umowę, a już zdążył pożądnie zdenerwowana swojego tatusia.
- A teraz dostaniesz karę - Luke ściągnął czarne dżinsy i bokserki Mikeya. - Za każdym klapsem masz mi dziękować i przy okazji liczyć.
- Nie, tatusiu - zakwilił Mikey i spróbował zejść z kolan Luke'a.
- Mi się nie odmawia kochanie - szepcze mu do ucha Luke i zaczyna uderzać w pośladki młodszego.
- Dziękuję, tatusiu! - krzyczy Clifford, kiedy po raz dwudziesty na jego tyłku ląduje udurzenie.
- Dobrze, to koniec słoneczko - Luke podnosi Mikey'a i przytula go. - Mam nadzieję, że liczyłeś, bo codzienne będziesz zapisywał to, liczyłeś?
Chłopiec spina się. Kompletnie zapomniał o liczeniu.
- Michael, liczyłeś? - pyta się jego tatuś zaciskając dłoń na udzie Michael'a. - Jeśli zapomniałeś to nic się nie stało, ale musisz pamiętać o tym. To jak!
- Zapomniałem.
- No dobrze, tym razem ci odpuszczam, ale następnym razem nie będzie tak miło, jasne?
- Tak tususiu.#Mel