Ugh. Poniedziałki. Znacie to uczucie? Budzicie się ze świadomością, że idziecie na osiem godzin katuszy, po czym czeka was tylko nauka i odrabiania lekcji, jeśli choćby chce się przejechać przez rok na trójach. A gdyby tego było mało to pierwszy z pięciu takich dni. Wysysacz życia. Zero motywacji. Tak. Jestem pesymistką. Ugh. Szkoła? Co to w ogóle jest? Banda bachorów tworzących kącik wzajemnej adoracji, bo czują potrzebę dowartościowania się i patrzenia na wszystkich z góry. Jedna. Wielka. Masakra. No a więc tak. Nienawidzę tego miejsca. Z całego serca. Czasem nawet czuję się tam...czy ja wiem...gorsza?? A przecież jestem od nich lepsza! I to dużo! I jeszcze ten palant jakby tego było mało. Ethan. Przy nim czuję się...źle. Na pewno nie na tym polega miłość. A zauroczenie? Nie wiem. Może faktycznie to tylko cierpienie i ból. Może nie warto o nim w ogóle myśleć? O CHOLERA! Już 7.40! Szybko rzuciłam się do szafki z ciuchami, wygrzebałam czarne rurki, koszulkę z Iron Maiden, kilka błyskotek i ubrałam się. Następnie wrzuciłam pare książek do torebki i na szybko nałożyłam korektor, podkład, puder, eyeliner, tusz do rzęs i ciemną szminkę. ( TAK. TO TYLKO PODSTAWOWY ZESTAW). Założyłam moje ulubione awionetki, ciemne botki na niedużym obcasie i wybiegłam do szkoły. Ugh.
Pierwszy miałam hiszpański. Jak ja nienawidziłam tego języka. I tych ludzi. Wpadłam spóźniona do sali i od razu zauważyłam że coś jest nie tak. Nie znałam tych ludzi. No...może prócz kilku. I...O KURWA. Co ON tu robi?
-Mandy? Wszystko w porządku? Zajmij miejsce - rzuciła pani Ramirez. Nienawidziłam tej baby. - pan Corozo jest chory i niestety na jakiś czas dwie grupy zostaną połączone - dodała jeszcze. Super. No po prostu super :)))) ( sarkastyczne buźki wpierdolki, tak, jakby ktoś nie wiedział) .
Usiadłam na samym końcu, a Ethan siedział po przeciwnej stronie sali z jakąś laską. No oczywiście. Nawet na mnie nie spojrzał. Ugh. Zabijcie mnie.
~~~
No rozdział może mało optymistyczny ale dopiero się rozkręcam. Zostaw po sobie ślad! Pozdrawiam, Al ;**
CZYTASZ
Ugh. To on.
Roman pour AdolescentsMandy ma 17 lat i chodzi do liceum. Samo to już stwarza problem. Bycie nastolatką. Cholera, to okropne. A bycie nieszczęśliwie zakochaną nastolatką to tragedia do sześcianu. Zapraszam!!<333