Rozdział 5

491 25 0
                                    

*Wiktoria*
Nie wiedziałam co się dzieje, nie przypuszczałam, że naprawdę zadzwoni. Stałam w miejscu nie mogąc nic powiedzieć. Ręka w której trzymałam telefon trzęsła mi się mimowolnie, a przez głowę przebiegło mi tysiąc myśli.
-Dawid...- szepnęłam, a mój głos załamał się pod wpływem emocji.
-Myślałem, że już nigdy jej nie zobaczę- powiedział pod nosem Dawid, chyba mówiąc sam do siebie. Miałam wrażenie, ze chyba nie miałam tego usłyszeć. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Wiem, że prawie się nie znamy- rzucił- ale może chciałabyś się, no nie wiem, spotkać? Poznać lepiej?- w jego głosie mogłam wyczuć zdenerwowanie. Wydawał się zupełnie inny niż na scenie, nieśmiały. Postanowiłam wziąć się w garść i zgodziłam się.

*Dawid*
Działo się ze mną coś dziwnego, czułem się inaczej. Byłem niepewny, zagubiony.
- Miałem juz wracać do Warszawy. Hm.. Poczekaj chwilkę może uda mi się coś załatwić.- powiedziałem i odrzuciłem telefon wstając. Bałem się, że mimo wszystko nie uda mi się zostać dłużej w Gorzowie, miałem jutro ważne spotkanie. Pomknąłem do Igora, który siedział obok kierowcy.
-Stary, zostaje. Nie mogę wrócić teraz do Warszawy.- powiedziałem niepewnie, po czym odrazu poczułem na sobie wzrok menagera.
-Co ty gadasz? Przecież jutro mamy ważne spotkanie w firmie. Jeżeli teraz odpuścimy możemy nie mieć drugiej takiej szansy- uniósł głos zwykle spokojny i opanowany Igor. Wiedziałem to wszystko, ale mimo wszystko nie mogłem tak tego zostawić, zapomnieć o tej, całkiem obcej dziewczynie.
-Igor, daj mi kilka godzin, musze tylko coś załatwić, tutaj.- podjąłem próbę po raz kolejny.
-Dobra, za 3h dzwonię do ciebie, mówisz gdzie jesteś, zgarniamy cie i pędzimy do Warszawy. Pasuje? No i może powiedz mi jeszcze tylko co ty kombinujesz i gdzie cie podrzucić.- drugiej części wypowiedzi juz nie słyszałem bo pognałem na tył busa. Wziąłem telefon do ręki i teraz juz w pełni szczęśliwy zapytałem:
-Gdzie jesteś? Przyjadę za 20 min, przejdziemy się, porozmawiamy, dobrze?- dziewczyna chwile milczała, wiec przestraszyłem się ze za długo kazałem jej czekać- tak wiem jak to brzmi, ale cholernie mocno zależało mi, żeby lepiej ja poznać.
-Askana. Właśnie zostałam sama, bo moja przyjaciółka wraca zaraz do Warszawy.- powiedziała nieznajoma.
-Do zobaczenia za chwile- rzuciłem i ruszyłem do kierowcy, by wskazać mu kierunek.

*Wiktoria*
Usiadłam na ławce w galerii i myślałam o spotkaniu z Dawidem. Nigdy wcześniej nie przypuszczałam, ze w moim życiu zdarzy się coś takiego, ze bede miała okazje poznać kogoś takiego. Popatrzyłam na zegarek. 'Kurwa, juz zaraz 22'- pomyslałam. Miałam być juz u ciotki. Juz wyobrażałam sobie jak bardzo zła będzie, ale postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy. Wyszłam przed Askane, bo zaraz mieli zamykać i prosili powoli ludzi o opuszczenie galerii. Stałam oparta o ścianę budynku i wpatrywałam się w ciemną przestrzeń, kiedy telefon ponownie zadzwonił.
-Hej, gdzie jesteś?- usłyszałam po odebraniu głos zasapanego Dawida.
-Stoj...- nie zdążyłam dokończyć zdania, kiedy chłopak nagle się rozłączył. Wpatrywałam się przez moment w ekran telefonu po czym podniosłam wzrok i zobaczyłam jego. Staliśmy dosłownie niecały metr od siebie, a on patrzył mi prosto w oczy uśmiechając ssie szeroko.

We are afraid of ourselves my dear//Dawid KwiatkowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz