Rozdział 1.

402 17 4
                                    

April's POV

Boję się, nie zaprzeczam.

Ktoś kiedyś powiedział, że śmierć jest jak przeznaczenie, które nigdy nie może zostać zmienione. Minutami dojdziemy przez nasze życie, ta część naszego przeznaczenia jest już zaplanowana. Jak i kiedy to tylko części, które mają być zapisane, że koniec mojej historii został zapisany zanim jeszcze zaczął mnie przerażać. A najgorsze jest to, że nie mogę nic na to poradzić. 

Dlaczego nie można przestać po prostu badać.. -pomyślałam leżąc na zimnym szpitalnym łóżku, słuchając lekarza mówiącego o złych wiadomościach, mojej załamanej matce. 

Sięgnęłam pod mój materac, po pamiętnik który piszę od zawsze. Otworzyłam go powoli i zaczęłam przeżucać strony przeglądając je uważnie. Nie mogę ukryć braku radości jaką sobie sprawiałam. Jak bardzo i naprawdę brakowało mi życia. 

Powoli odwróciłam na ostatnia stornę, na której wyraźnie napisane było: 

"16 rzecz do zrobienia zanim umrę" 

Numer jeden: Poznaj kogoś nowego. 

Umieszczając pamiętnik pod poduszką, nuda pokonała mnie i włączyłam TV na pierwszym lepszym kanale. 

"Jason McCann spowrotem w mieście po 5 letnim zniknięciu" 

Nie przyjemne uczucie pokonało mnie i mimo wolnie przypomniało mi się co wydarzyło się 5 lat temu.

*FLASH BACK*

-April możesz iść na dworzec, twój ojciec nie odbiera telefonu -usłyszałam krzyk matki z kuchni. Runęłam z łóżka na ziemię, nie byłam wstanie ukryć mojego podniecenia na myśl o zobaczeniu mojego ojca. 

Chodziłam po starożytnej stronie spacerując w mój niezwykły sposób pełen wdzięku, nie dbając o to że ludzie nazwyali mnie "niezwykłą 11-latką". 

Było dość ciepło, jak na późny kwietniowy wieczór, za ciepło.

Wreszcie byłam twarzą w twarz z tym wysokim budynkiem, w którym pracował mój ojciec u tajnych agentów, lub jak on mawiał "Ninja". Biegnąc po schodach na górę, upewniałam się, aby pominąć schody które moim zdaniem były "zimne". 

Otworzyłam drzwi. Dzwony zaczęły dzwonić na znak że ktoś wszedł. 

Nie mogłam powstrzymać dreszczu płynącego przez moje plecy, odczuwałam drmatyczną zmianę w zakresie środowiska, wszytskie spojrzenia były takie dziwne, było zbyt cicho..

Idąc do biura ojca, upewniałam się że każdy mój krok jest cichy.

Licząc do trzech powoli otworzyłam drzwi aby stanąć twarzą twarz z moim ojcem. Strach rozszedł się po mojej twarzy. Zaczęłam biec w jego stronę, by mu pomóc. Udało mu się krzyknąć przez zaklejone tasmą usta, delikatnie ją usunęłam nie chcąc zrobić mu przy tym krzywdy. 

-Tato, co się tu dzieje, jest to jedna z twoich praktyk? -zapytałam modląc się że to..

-Kochanie musisz mnie słuchać, musisz pójść w prawo, nie masz duzo czasu. -błagał.

-Ale.. -zaczęłam argumentować.

-Nie ma żadnych ale! Kocham Cię, wporządku? A teraz idź! -szepnął głośniej.

Spojrzałam na niego dyskusyjnie w moim pogodnym umyśle.

-Idź! Teraz! -krzyczał.

Biegnąc do wyjścia nie mogłam przestać ocierać ciepłych łez splywających po mojej twarzy, strach przeleciał moje ciało.

Stojąc po drugiej stronie ulicy patrząc jak budynek zrobił duże Boum wysyłając echo na całe miasto, obejmując moje małe uszy. Podczas patrzenia na spadające obiekty wyrzucane z budynku, szlochałam cicho chcąc by wszystko było tylko koszmarem w którym zostałam uwięziona. Wpatrując się w budynek który był niczym po za popiołem, rozjerzałam się wokół szukając jakiegoś świadka z którym mogę porozmawiać. 

To jest to, kiedy zobaczyłam dwie odległe postacie stojące w poblizu budynku, zdecydowanie było w nich coś dziwnego. Na początek nie wyglądaly na zszokowanych, w rzeczywistości wyglądały na całkiem zadowolone, ponieważ stały uśmiechając się i chichocząc zwycięsko. 

Nagle jeden z nich spojrzał w moją stronę, nasze wzroki natychmiast styknęły się. Jego zwycięzki uśmiech znikł bo uświadomił sobie że ich zbrodni przyglądał się świadek.

Making his way* do mnie. Zaczęłam identyfikując go, wyglądał dość młodo, miał może 13 lat. Już miał do mnie dotrzeć kiedy jego wzrok przykuły odległe syreny, żeby zlapać przestępców w areszt, gdy uświadomił sobie że był do złapania. 

Potrząsając go podjął swoje wcześniejsze działania, gdy ruszył w moim kierunku, dopóki jego partner przestępczości szybko mu przerwał, przeciągając go siłą w kierunku samochodu.

-Kurwa, nie ma na to czasu McCann, nie chcę dostac teraz w dupe, wskakuj do tego pieprzonego samochodu i jedziemy. -warknął co wyemitowało chropowaty  głos z jego gardła. 

Patrząc po raz ostatni w moim kierunku, dał mi zastraszające spojrzenie śmierci wchodząc po woli do samochodu, trzaskając ostro drzwiami co ponownie wywołało u mnie strach.

Patrząc jak uciekają z miejsca zabójstwa mojego ojca, zostawiając mnie absolutnie samą, nie wiedząc co zrobić z mała ilością informacji które miałam.. Więc nie powiedziałam nic, siedząc z ogromnym poczuciem winy. 

Jedna rzecz była pewna, byłam wstanie zapomnieć, to wszystko.

***

*Making his away - nie do końca jestem pewna co to oznacza, ale wydaje mi się że coś typu "Pewna odległość" bądź "Pewną odległością".. 

Mam nadzieję że rozdział wam się spodoba. Jest to moje pierwsze tlumaczenie, więc mam nadzieję że jest dobrze. Mogą byc drobne błedy ze względu na to że jest tłumaczony z frnacuskiego -> angielskiego -> polski. Więc coś może się znaleźć. Moga być również drobne literówki, za co bardzo przepraszam, ale zaczęła się szkoła i nie które rozdziały będą tłumaczone na szybko. Zapraszam na kolejny rozdział c: 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 22, 2013 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

16 things to do before i die.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz