VII.

99 4 4
                                    


     Tajemnicza kobieta, zaraz po tym jak uratowała Julię i Erica przed wilkami, udała się gdzieś, prosząc by poczekali na nią przy jednym ze stołów. Młodzi zasiedli w rogu sali. W barze było pełno ludzi. Nikt nie uciekał na widok Julii. Uśmiechnęła się pod nosem. Przestronną salę wypełniały gwar i luźna atmosfera. Ktoś spał z głową opartą o blat, ktoś opowiadał dowcip, ktoś bawił na kolanach dziecko. Okna były niewielkie i częściowo przysłonięte, przez co w pomieszczeniu panował półmrok. Było tam przytulnie. Eric i Julia, czując wreszcie ulgę, odetchnęli.

     – Eric ... – dziewczyna popatrzyła na swojego towarzysza. – Przepraszam, że tak wtedy wyskoczyłam. – Siedział obok niej. Podparł głowę na ręce i popatrzył na nią pytająco.– No do tych wilków ... – Brunet parsknął bezgłośnym śmiechem. Przysunął do niej notes.

Myślałem, że oszalałaś. Jeśli często wpadasz na tak genialne pomysły, dla własnego bezpieczeństwa zacznę Cię unikać.

     Julia spochmurniała. Poznała go niecały dzień temu, ale pierwszy raz bała się zostać sama. Eric przyglądał się jej chwilę.

Nie martw się. Będziesz tu bezpieczna, pomogą Ci.

     Tylko kiwnęła głową. Przecież on nie był jej niańką, musiała wziąć się w garść.

     – Dziękuję... Za wszystko. – Uśmiechnął się do niej w odpowiedzi. Julia bawiła się rękawem. – Gdzie teraz pójdziesz? – Eric miał zacząć pisać, ale drzwi na zaplecze trzasnęły i momentalnie spojrzał w ich stronę. Julia przyjrzała się idącej w ich stronę kobiecie. Wyglądała na starszą od niej, może o dziesięć lat. Miała blond włosy, jasną karnację oraz ciemne oczy. Ubrana była w dopasowaną koszulę i ogrodniczki. Zajęła miejsce naprzeciwko młodych.

     – Przepraszam was, ale musiałam zrobić porządek z tymi kundlami. – była lekko zdyszana. – Eric, dawno Cię tu nie było! A Ciebie, koleżanko, jeszcze tu nie widziałam! Jesteś nowa? Co was do mnie sprowadza? – potok zdań wypływał z jej uśmiechniętych ust. Eric otwarł notes na stronie, którą przygotował wcześniej. Blond-włosa przeczytała tekst uważnie. Jej mina nieco spoważniała. Julia była ciekawa, co tam pisało, ale nie chciała być wścibska. Kobieta skinęła głową w stronę chłopaka.

     – Tak w ogóle, nazywam się Lisa. – Wyciągnęła do dziewczyny dłoń.

     – Julia. – odwzajemniła gest.

     – Przygotuję Ci na piętrze pokój. Możesz tu zostać ile chcesz. – Tym razem zwróciła się do chłopaka. – A ty? Na pewno nie chcesz odpocząć?

     Brunet pokiwał przecząco głową.

     – Rozumiem.

     Wstał z krzesła, otrzepał spodnie i popatrzył na dziewczyny z uśmiechem.

     – Nawet nie mów, że już sobie idziesz! – kobieta podniosła głos. – Aż tak Ci się chyba nie spieszy, co?

     Tylko wzruszył ramionami. Zerknął na Julię. Uśmiechnęła się do niego.

     – Jeszcze raz Ci dziękuję. –Skinął głową. Powoli oddalił się w stronę wyjścia, ale zanim otworzył drzwi, obejrzał się i puścił do dziewczyn oczko, na co Lisa parsknęła śmiechem. Julia pomachała mu. Miała nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkają.

     – Teraz kiedy zostałyśmy same, możemy wreszcie poplotkować. – Blondynka odchyliła się na oparcie krzesła. –Co ciekawego mi opowiesz?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 18, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Sprzedawca snówWhere stories live. Discover now