Wstałam o 6:00. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić więc postanowiłam odwiedzić Rexa. Tak troszku mi się o nim zapomniało ale bez paniki jest w klinice na rutynowych badaniach. Mamy zamiar wystartować w tym sezonie. Wszystko jednak zależy od mojego zdrowia i jego. Ostatnio z Mikiem spędzamy bardzo dużo czasu razem. Bardzo go polubiłam i Simon też. Jesteśmy małym, skromnym gangiem. Ubrałam trampki, zarzuciłam kurtkę na siebie, zabrałam kluczyki od samochodu Sama i pojechałam w stronę kliniki.
Badania wyszły świetnie. Możemy zacząć przygotowywać się do zawodów. Kiedy wychodziłam z kliniki mój telefon zaczął dzwonić.
-Halo? - odebrałam.
-Wiesz, że jesteś spoźniona? - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
-Yyyyy, cholera. Twoich rodziców nie ma w domu?
-No nie a co ? O nie nie ! Nawet o tym nie myśl!
-Dziękuję Si. Widzimy się w domu-rozłączyłam się i pojechałam do domu. Kiedy zajechałam przed dom ujrzałam mrożące krew w żyłach spojrzenie Sama.
-Przepraszam ! Byłam tylko w klinice u Rexa!- krzyknęłam do wujka rzucając mu kluczyki i zniknęłam w czeluściach domu. Pobiegłam do swojego pokoju i stwierdziłam, że czas na remont. Zaraz po tym oczywiście jak obejrzę Iron Mana 3. Kiedyś znajdę Tonego Starka, porwę go i weźmiemy ślub.
Po dwóch godzinach zaczęłam konsumować pizzę w między czasie przeglądając sklepy z meblami. Niczego jednak nie znalazłam. Stwierdziłam, że w weekend wybiorę się z chłopakami do sklepów z meblami.
-Jest ktoś w domu? - usłyszałam głos.
-Jeśli jesteś włamywaczem to weź sobie coś z pokoju mojego kolegi. Ma tam bardzo drogie rzeczy! - krzyknęłam stojąc na schodach.
-Bardzo śmieszne Em-zobaczyłam wspinającego się po schodach Simona.
-No co?
-Więc jakby trzeba było to nawet byś mnie oddała?
-Jesteś w błędzie mój kochany. Sprzedałabym cię-powiedziałam do niego i poszłam do pokoju.
-No dzięki. Właśnie pokazałaś jak bardzo mnie kochasz.
-A właśnie. Mam sprawę. Ty, Mike i ja jutro jedziemy do sklepu z meblami bo muszę zmienić trochę swój pokój.
-Zobaczymy co da się z tym zrobić-odrzekł i zniknął za drzwiami do swojego pokoju. Stwierdziłam, że pójdę wziąć prysznic i spać.
Na następny dzień nie było mi dane długo pospać.
-Aloha bitches! - Simon oraz Mike wparowali do mojego pokoju bez jakich kolwiek ostrzeżeń.
-Zamknąć te mordy! Macie dwie sekundy aby zbiec do kuchni i zrobić mi moją ulubioną herbatę!- krzyknęłam i zobaczyłam jak panowie szybko znikają za drzwiami. Zaraz po ubraniu jakiejś spranej bluzy i jeansów zbiegłam do kuchni , gdzie czekała na mnie moja herbatka.
-No i to rozumiem- powiedziałam do chłopców biorąc łyk napoju bogów.
-Więc?
-Więc mój drogi Michaelu jedziemy teraz na zakupy !
-No dobra zbieramy się dzieciarnia-powiedział Si zgarniając kluczyki z blatu. Szybko ruszyliśmy za naszym kompanem i po chwili siedzieliśmy w jego samochodzie śpiewając piosenki, które leciały w radiu.
Po parunastu godzinach spędzonych w sklepie wybrałam duże łóżko z bardzo wygodnym materacem, pojemną szafę, oraz szafkę na sprzęt dla mnie i dla konia na kółkach. Kupiliśmy jeszcze szarą farbę i jakieś dekoracje żeby dopełnić wystrój pokoju. Razem z Mikem oraz z Simonem zaczęliśmy gruntować, a później malować ściany. Na ten czas miałam przenieść się do pokoju mojego przyjaciela. Wieczorem rodzice Simona oznajmili, że jadą na randkę. Mike poszedł do domu więc zostaliśmy sami. Chłopak zamówił pizze, a ja w tym czasie poszłam się przebrać w piżamę. Kiedy pizza przyjechała włączyliśmy film pt.: „Avengers".
Na następny dzień odebrałam z Samem Rexa z kliniki. Od razu postanowiłam zabrać go na spacer. Galopowaliśmy po lasach aż w końcu zatrzymaliśmy się przy jakimś domu. Stwierdziłam, że będzie to świetne miejsce na zdjęcia. Zadzwoniłam więc do Simona.
-Halo? - odezwał się w telefonie zaspany głos.
-Hej Si! Słuchaj przyjedź na opuszczoną plażę i weź ze sobą mój aparat. Dziękuję!- zanim chłopak zdążył się odezwać , rozłączyłam się.
Po 40 minutach zjawił się mój przyjaciel.
-No nareszcie. Myślałam, że zapuszczę korzenie.
-Dobra, dobra. Bierz ten aparat i chodźmy. Zostawiłam Rexa i poszłam z Si do domu. Kiedy wchodziłam coś poruszyło się u sufitu. Chciałam spojrzeć ale chłopak szybko odciągnął mnie od drzwi. Po sekundzie coś runęło na ziemie.
-Uważaj Em. Bo nie mam zamiaru cię więcej ratować-powiedział i poszedł w głąb domu. Nie ogarniam, co go dziś ugryzło? Wzruszyłam ramionami i ruszyłam za nim.
-Em popatrz-spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem i wskazał palcem na niewielki pokoik. Był dziecięcy. Weszłam do środka. To co tam zobaczyłam sprawiło, że straciłam grunt pod nogami.
-Nie wierzę.....
-Ja też nie.
Przypatrzyłam się jeszcze raz na zdjęcie, które wisiało na ścianie. Było to moje zdjęcie. Prawie takie samo wisiało w kuchni, w naszym domu. Niespodziewanie zaczęłam płakać. Po chwili poczułam ramiona, które mnie obejmują, podnoszą z podłogi i prowadzą do wyjścia. Si zabrał konia i wróciliśmy do domu. Cały następny dzień nie wychodziłam z pokoju. Simon oraz jego rodzice czasem zaglądali do mnie. Przyszedł nawet Mike ale nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Rodzice Si wytłumaczyli mu, że mam teraz ciężki okres i nic na to nie poradzą.
Nocami nie mogłam spać, a jak zasnęłam to budziłam się z krzykiem. Tej nocy było podobnie. W końcu do pokoju wszedł chłopak.
-Hej skarbie, spokojnie to tylko ja Simon. Położę się obok ciebie dobrze? –ja nie mając siły odpowiedzieć, przytaknęłam tylko głową. Podszedł do mnie, usiadł na łóżku i wziął mnie w swoje ramiona. Były one moją oazą. Takim schronem. Wiedziałam, że póki on przy mnie jest to nic złego mi się nie stanie.
Także, poprawa rozdziałów idzie mi coraz szybciej i lepiej. Zmieniłam prawie całą fabułę, ponieważ stwierdziłam, że tamta jest prosta i przewidywalna. A co najgorsze pisana przez 15 latkę. Staram się ażeby to wszystko trzymało się kupy. Mam nadzieję, że nowa wersja tej książki się wam spodoba. Do następnego !!
CZYTASZ
Nadzieja /poprawiane/
ActionŻycie uwielbia płatać figle prawda? Życie jest takie niesprawiedliwe..... Miejmy nadzieję , a przetrwamy każdą burzę.