Moje policzki jeszcze nigdy nie były tak czerwone jak tego wieczoru. Osłupiały patrzyłem na Josha, kiedy ten uśmiechał się niewinnie od ucha do ucha. Co za...!
- Co jest, Danny? Masz coś przeciwko mojemu celowi w życiu? - zapytał chłopak, a ja napuszyłem policzki i zacisnąłem dłonie w pięści.
Podniosłem się z ławki i unikając ciekawskich spojrzeń pozostałych, ruszyłem na drugi koniec ośrodka, byle jak najdalej od innych. Byłem okropnie zawstydzony, jak on mógł powiedzieć coś takiego i w dodatku przy ludziach?! Usiadłem na bujanej ławeczce, która znajdowała się w kompletnym mroku. Nie przeszkadzało mi to zbytnio...nie bałem się ciemności, a w tym momencie była ona moim sprzymierzeńcem. Nikt nie miał prawa mnie zobaczyć...chyba, że miał latarkę w telefonie... Tak jak Dan.
- Oo...tu jesteś. - mruknęła dziewczyna, siadając obok mnie. - Zwiewałeś tak, że aż się za tobą kurzyło...miałam okazję zakrztusić się czymś innym niż własną zajebistością.
- Jesteś tak zajebista jak skromna. - syknąłem, przez co po chwili oberwałem w tył głowy tak mocno, że spadłem z ławeczki na ziemię. - Auć!
- Następnym razem uważaj na słowa. - warknęła szatynka pomagając mi wstać. Usadowiłem się ponownie na huśtawce.
- Debil z tego Josha...- powiedziałem czując jak krew się w mnie gotuje. - Jak on mógł mi to zrobić? Co za wstyd...- jęknąłem zażenowany.
- Dramatyzujesz... Prosto z mostu dał Ci znać, że mu się podobasz. Josh jest przystojny, mógłbyś to wykorzystać. Przecież widzę, że w głębi serca Ci się podoba.
- Pff...to że podoba mi się z wyglądu, nie znaczy, że lubię go z charakteru...wręcz przeciwnie, cholernie mnie wkurza.
Dan przewróciła oczyma i wstała na równe nogi. Po jej minie widziałem, że nie ma ochoty ze mną dłużej gadać... nie gdy byłem w takim stanie.
- Jak wróci prawidziwy Danny, daj mu znać, że wtedy pogadamy... - ruszyła w stronę ogniska, zostawiając mnie samego.
***
Siedziałem na łóżku wpatrzony w ekran telefonu. Dochodziła dziesiąta i każdy miał wracać już do swoich pokoi, jednak Josha nie było jeszcze ze mną. Co jak co, ale ta wieść mnie cieszyła i to nawet bardzo. Nie przejmowałem się jego nieobecnością, dopóki do pokoju nie wparował wparował opiekun. Był bardzo podenerwowany...
- Nie ma tu Josha? - zapytał, a ja pokręciłem głową.
- Nie...coś się stało?
- Po tym jak odszedłeś, Josh poszedł Cię szukać, przynajmniej tak powiedział nam. Jego kolega twierdzi, że był to tylko pretekst... że miał wyzwanie udać się do lasu...
- Co za idiota! - warknąłem wstajac z łóżka. Włożyłem telefon do kieszeni, po czym wybiegłem z pokoju. Czułem, że muszę go znaleźć...i przypieprzyć tak mocno, by wreszcie zmądrzał.
- Damian! Gdzie idziesz?! - słyszałem krzyk opiekuna za swoimi plecami, ale nie zatrzymałem się. Pokrótce opuściłem ośrodek i zacząłem szukać drogi, która mógłby przemieścić się chłopak. Od razu w mojej głowie pojawił się widok dziury w ogrodzeniu, przez którą noc razu można było znaleźć się w lesie. Tam się udałem. Pozostała mi już tylko nadzieja, że nie jest zbyt daleko...i że nie sprowadzę na siebie przez to zbyt dużo kłopotów.
______________
Witam! Wróciliśmy i pozostaniemy tu przez jeszcze jakiś czas. ;3 Rozdział krótki, ale tak miało być! Kolejne rozdziały będą dłuższe, spokojnie. Ten jest tylko wstępem do przygody życia! :'D
CZYTASZ
Bo Uke To Stan Duszy [YAOI]
Roman pour AdolescentsDamian (Danny) pod przymusem jedzie na letni obóz, trwający dwa tygodnie. W tym czasie poznaje Jakuba (Josh'a), za którym początkowo nie przepada. Co wyniknie z tej znajomości? ______________________ Opowiadanie o tematyce homoseksualnej. Nie lubis...