Co złego może wydarzyć się w ciągu jednego dnia?
Najpierw można obudzić się godzinę po zadzwonieniu budzika. Wsiąść nerwowo do auta, wściekać się na wolno włączający się silnik. Na mieście - utkwić w kilometrowym korku. Przeklinać na siebie i cały boży świat. Naciskać klakson w nadziei, że ostry dźwięk poruszy stojącą masę.
Po trzydziestu minutach, będąc głodnym, nieogolonym i cholernie spóźnionym, można znaleźć się w swej korporacyjnej pracy. Starać się niepostrzeżenie przemknąć do gabinetu. Otworzyć drzwi, prześliznąć się jak wąż do pokoju. Dostrzec rozwścieczonego szefa na swoim fotelu. Na swoim wygodnym, skórzanym fotelu.
- Trzecie spóźnienie w tym miesiącu, panie Morawski.
- Przepraszam, szefie, ale...
- Nie będzie już żadnego „ale", Morawski. Jesteś zwolniony.
Odejść bez żadnych negocjacji. Wyjść z pracy, uprzednio żegnając się ze znajomymi. Po godzinie bezsensownej tułaczki po ulicach brudnego miasta wrócić do mieszkania. Trzęsącą się dłonią wsunąć kluczyk do zamka. Otworzyć skrzypiące zdradziecko drzwi. Zostać powitanym w progu przez zaskoczoną narzeczoną. Pocałować ją czule w policzek, objąć ramieniem i wyszeptać do ucha drobne kłamstwo:
- Skończyłem dzisiaj wcześniej.
Dopiero później martwić się tym, że właśnie zostało się na lodzie. Bez pracy, z niewielkimi oszczędnościami i nieciekawymi perspektywami. Nie myśleć o pożyczce, poszukiwaniu nowego zajęcia i namolnym wysyłaniu CV do innych korporacji.
Teraz Albert chciał tylko odpocząć od codziennego zgiełku.
- Dlaczego wróciłeś tak wcześnie? - spytała ukochana, idąc do kuchni. - Powinieneś siedzieć do szesnastej.
- Szef stwierdził, że zrobiłem wszystko, co trzeba i pozwolił mi wrócić do domu - skłamał naprędce Albert, pragnąc jak najszybciej zmienić temat. Poszedł za kobietą do przestronnej kuchni. - Masz dzisiaj drugą zmianę?
- Nie. Dzisiaj mam wolne, a jutro poranna zmiana. - Ewelina zajrzała do szafki z talerzami. - Siadaj, dam ci coś do jedzenia. Miałam przeczucie, że wrócisz wcześniej.
Nie ma to jak kobieca intuicja, stwierdził w myślach Albert, lustrując Ewelinę. Była ubrana w spódniczkę przed kolano i obcisły top. Może dopiero wróciła z miasta i jeszcze się nie przebrała? W domu chodziła zazwyczaj w luźnych dżinsach lub dresach. Albert jednak zdecydowanie wolał ją w bardziej kobiecym ubraniu. W spódniczce i bluzce wyglądała ponętniej.
- Byłaś na zakupach? - omieszkał się spytać Albert, pijąc poobiednią kawę.
- Poniekąd. - Wypiła łyk ulubionej latte.
- Spotkanie z przyjaciółeczkami?
Uśmiechnęła się promieniście, kręcąc głową.
- Mam coś dla ciebie - rzekła, po czym wstała i zaczęła czegoś szukać w torebce.
Mężczyzna z zaciekawieniem uniósł brew, wziął ciastko i zbliżył się do narzeczonej.
- Cóż takiego?
- To. - Podała mu kopertę, nie przestając się uśmiechać.
Albert zmarszczył brwi, otwierając podarunek. W środku znajdowało się czarno-białe zdjęcie. Zmrużył oczy, próbując dostrzec coś w zamazanym obrazie, ale bezskutecznie. Zmarszczka pomiędzy jego brwiami tylko się pogłębiała.
CZYTASZ
Zmiany [one shot]
Short StoryZdawać by się mogło, że życie Alberta już się ustabilizowało. Dobra, stała praca, wynajęte mieszkanie, kochająca narzeczona i zero długów - po prostu żyć nie umierać. To wręcz cud, że osoba z licznymi urojeniami ułożyła sobie szczęśliwe życie. Pewie...