2. Nowy dom

550 18 4
                                    

Upłynęło równo dwa tygodnie. Jeszcze kilka dni zostałam na obserwacji w szpitalu. Teraz próbuję się przystosować do nowego jedzenia i nowej diety. To co zrobiłam było głupie, ale przynajmniej teraz mniej ważę.

• • •

Pewnego wieczoru leżąc w łóżku i słuchając muzyki napotkałam mamę stojącą w drzwiach mojego pokoju. Chciała ze mną porozmawiać. Nie wiem, czy wcześniej wspominałam, ale planowałam przeprowadzkę z mamą i bratem do miasta. Z naszej rozmowy wynikło, że przeprowadzamy się za miesiąc. Na początku zaczęłam płakać. Już sama nie wiem czy ze szczęścia, czy ze smutku. W sumie jedno nie wykluczało drugiego. Bardzo uwielbiałam swoją klasę, więc chciałam spędzić ten miesiąc w szkole jak najlepiej i nie myśleć o tym, że to szczęście niedługo się skończy. Na samą myśl o nowej szkole, nowych znajomych miałam strasznego stresa a z drugiej strony podekscytowanie. Od razu zaczęłam pakować rzeczy, w końcu miesiąc czasu to nie jest tak długo. Godzinę później byłam bardzo zmęczona, więc wzięłam krótki prysznic i poszłam spać.

Następnego ranka szykując się do szkoły dostałam mnóstwo powiadomień i sms-ów od przyjaciółek. Cytuje :
" Oliwia, dlaczego nic mi nie mówiłaś o swoich problemach z odchudzaniem się? Dlaczego? Jak mogłaś doprowadzić swoje ciało do takiego stanu ? W szkole porozmawiamy."
Trochę się zdenerwowałam, ale przecież musiałam wszystko im wytłumaczyć. Jedno jest pewne - NIE WRÓCĘ DO AGENCJI MODELEK. Chwilę potem wyszłam do szkoły.

Po upływie dwóch tygodni miałam już większość rzeczy spakowanych, ale duchowo całkowicie nie byłam gotowa na tą przeprowadzkę. Nie potrafiłam. To było dla mnie naprawdę trudne. W szkole każdy dzień starałam się spędzić tak, jakby miał być tym moim ostatnim. W końcu kiedyś taki nadejdzie.
W trakcie tych ostatnich dwóch tygodni zrobiłam wszystko to, co chciałam. Pożegnałam się z każdym z osobna, a z moją klasą kilka razy pojechałam do klubu, czy do kina. Tak, żeby spędzić ze sobą czas.

W końcu nadeszła pora przeprowadzki. Dzień, który mógł wszystko zmienić. Dzień, który decydował o wszystkim. Mógłby być najlepszym dniem mojego życia, ale równie dobrze - jednym z najgorszych dni. Wyjeżdżając z domu jednak czułam to napływające szczęście. To co tam było, wszystkie moje problemy zostawiłam tam. W moim starym pokoju, na łóżku. To już nie wróci. Na szczęście .... Nawet nie brałam ze sobą poduszki, do której najczęściej płakałam nocami. Niby to tylko te 100 km od mojej miejscowości, ale ja czułam, że to takie 100 km razy 10. Na szczęście będę często odwiedzać moich znajomych, którzy jednak na zawsze pozostaną w moim sercu.

Podróż dobiegła końca. Dojeżdżając na miejsce czułam duży stres, to była moja pierwsza przeprowadzka. Na miejscu ujrzałam piękne, nowe osiedle. Obok cudowne lasy i parki - idealne do długich spacerów.

Pomyślałam :

- To będzie idealne miejsce dla mnie ! Już mi się tu podoba!

- Hehe, chyba głośno myślisz Oliwko. - odrzekła mama z uśmiechem.

- No cóż. - Rozweseliłam się. - Nie mogę się doczekać, aż zobaczę mieszkanie i mój pokój.

No więc zaparkowaliśmy, wyciągnęliśmy bagaże i zaczęliśmy pokonywać trzy piętra schodami. Niekrótko po tym zorientowaliśmy się, że była winda. Wchodząc przez drzwi doznałam olśnienia. Naprawdę. Przed moimi oczami ukazało się przecudowne mieszkanie 120 m2! Weszłam do środka niedowierzając. Od razu odłożyłam walizki i zaczęłam chodzić, rozglądać się, poznawać każdy zakamarek swojego nowego mieszkania. To było cudowne uczucie ! Każdy metr kwadratowy miał jakieś wykończenie, zadbano o każdy szczegół. W tej dużej przestrzeni były m.in. 3 pokoje - dla mnie, dla brata i dla mamy, 2 łazienki - jedna wspólna, a druga dołączona do jednego z pokoju (nie ukrywam, że bardzo chciałam mieć w pokoju łazienkę, więc może tym razem się to uda). Antresolę, na której było kolejne, duże łóżko i trochę miejsca na książki. W mieszkaniu znajdował się rownież ogromny salon połączony z kuchnią. Po prostu mieszkanie jak w raju ! Zawsze o takim marzyłam. Wchodząc do swojego pokoju (który oczywiście miał oddzielną łazienkę ) bardzo się cieszyłam tym, co ujrzałam. Ogromna przestrzeń, bardzo skromnie urządzony. Duże lustro na ścianie, dwuosobowe łóżko, toaletka, biurko i kilka szafek na książki, czy na inne pierdoły. Do wieczora byłam ( z grubsza ) rozpakowana. Ciężko było mi zasnąć. Ale udało się.

Kilka dni później nadszedł pierwszy dzień w mojej nowej szkole. Pierwszą lekcją była fizyka, na której nauczycielka od razu zapoznała mnie z nową klasą. Nie ukrywam, że klasa była dosyć liczna, bo te 30 osób to trochę dużo. Ale pomyślałam, że nie warto się zniechęcać tak od samego początku. Pani od fizyki posadziła mnie w ławce obok jakiegoś przystojnego i wysokiego bruneta z zielonymi oczami. O kurde, od razu mi się spodobał. Chwilę siedziałam w milczeniu, on z resztą też. Po 15 min odezwał się.

- Cześć Oliwio. Mam na imię Patryk, mieszkam na tym samym osiedlu co Ty, mam 16 lat i lubię niegrzeczne dziewczyny... Albo narazie nie będę mówił takich rzeczy, bo jeszcze Cię przestraszę, albo się zniechęcisz do mnie.

Na początku mowę mi odebrało. Myślami gdzieś miałam wrażenie, że ten chłopak naprawdę jest fajny, może coś z tego będzie ? Hah, ale Ty jesteś głupia ! Przecież musisz mu odpowiedzieć, bo uzna Cię za jakąś małomówną.
Chwilę się zebrałam i odpowiedziałam:

- Witaj Patryku. Ja mam 15 lat, ale mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza. Jeżeli naprawdę wolisz niegrzeczne dziewczyny, to chyba się polubimy. - odpowiedziałam z małym uśmieszkiem na twarzy.

- W takim razie ciekawie się zapowiada. Usiądźmy razem na innych lekcjach, może wtedy lepiej się poznamy.

Chwilę potem zadzwonił dzwonek.

Pod koniec dnia wracałam z Patrykiem tramwajem do domu. Bardzo też ucieszyła mnie informacja, że mieszkamy na tym samym osiedlu, możemy spędzać więcej czasu razem. Podchodząc do bramki Patryk mnie wyprzedził i otworzył mi ją. Lekko się zarumieniłam, ale w końcu się ucieszyłam, że tak szybko udało mi się nawiązać znajomości.

- No to chyba musimy się żegnać. - powiedział.

- No niestety. Do zobaczenia jutro w szkole. - odparłam.

Kiedy już mieliśmy się rozejść w dwie strony, Patryk odwrócił się i mnie przytulił. Jeju, czy Wy też czujecie ten nagły przypływ pozytywnych emocji ? Dawno się tak nie czułam ! Wymieniliśmy się numerami i poszliśmy w obie strony.
Wchodząc do mieszkania przywitałam się z mamą i bratem, zjedliśmy razem kolację i chwilę porozmawialiśmy. Później poszłam się wykąpać, pouczyć i położyłam się do łóżka. Zasypiając, nagle pobudził mnie niewyciszony telefon, a w powiadomieniach sms od Patryka :

"Dobranoc księżniczko"

________________________________

I jest drugi rozdział ☺️ Troszkę dłuższy od poprzedniego. Ogólnie skończyłam go pisać o 2:16, więc brawo ja. Mam nadzieję, że się spodoba.

Daj mi umrzećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz