4. Już może być tylko lepiej(?)

463 18 2
                                    

   Powiedz, proszę.. Co Ci jest? Dlaczego nie chcesz się przed nikim otworzyć? Nikomu nie mówisz co Ci tak naprawdę jest. Nikt Ci nie pomoże, dopóki nie powiesz w końcu prawdy.

   Późnym wieczorem przeglądałam bloga, o którym wcześniej wspomniałam. Miałam tam swoje prawdziwe przyjaciółki - w sumie jako jedyne. W nowym miejscu nie mam dużo przyjaciół, po prostu nie umiem tutaj nawiązać jakiekolwiek znajomości. Pisałyśmy długo, nawzajem się sobie zwierzając. Tylko tam mogłam powiedzieć co się ze mną dzieje. Tylko tam zostaję zawsze wysłuchana i zrozumiana.

Po upływie godziny byłam bardzo zmęczona, więc położyłam się. Od razu zasnęłam.

• • •

   Na następny dzień obudziłam się bardzo wcześnie. Przynajmniej tak na pierwszy rzut oka stwierdziłam, bo na zewnątrz było jeszcze widno. Spojrzałam na zegarek - cholera, czwarta trzydzieści. Było dokładnie tak, jak podejrzewałam. Coś, o czym wolałam nawet nie myśleć. Niestety. Obudził mnie mój nawiększy wróg - głód. Byłam taka głodna, czułam jakby mój brzuch miałby się zaraz skurczyć. Wolałam dłużej nie zwlekać i poszłam szybko do kuchni coś zjeść. Chciałam, żeby to było coś lekkiego, żebym sobie tym nie zaszkodziła. W końcu od jakiegoś czasu mało jem i pewnie byłoby mi ciężko na żołądku, gdybym nagle zjadła dużą porcje. 

Umyłam dwa jabłka, zagotowałam sobie wodę na kawę i usiadłam przy stole. Zapomniałam wspomnieć, że od ostatniego czasu coraz więcej piję kawę, gdyż jestem bardzo zmęczona i słaba. Ale nieważne. Po zjedzeniu śniadania wróciłam do łóżka. Nie mogłam pójść spać. Ciągle miałam okropne uczucie w brzuchu, jakbym miała zaraz zwymiotować. Było mi strasznie niedobrze. Napiłam się wody i zrobiłam kilka brzuszków. Pomyślałam - może mi przejdzie. Ale i to było na marne.

Co się dzieje, przecież wszystko robię dobrze, tak jak powinno być? Kontroluję siebie i z tego się cieszę, ale nie rozumiem, dlaczego zbiera mnie na wymioty?

Niestety, mój brzuch ze mną wygrał. Nie wytrzymałam i wszystko zwymiotowałam. Czułam się strasznie, nie chciałam żadnych nawrotów. Musiałam walczyć, nie wyobrażałam sobie, że znów wyląduje w szpitalu. Napewno nie po tym co zrobiłam.

    Usiadłam zrozpaczona przy biurku, odpaliłam laptopa i szybko dodałam wpis na blogu. Byłam bezradna, więc spytałam się moich przyjaciółek co one mi radzą w chwilach słabości. Dowiedziałam się, że podobno żyletka jest fajnym rozwiązaniem. Pomaga w trudnych momentach, kiedy nie wiadomo gdzie szukać pomocy i kiedy jest tak bardzo źle, że nawet płacz nie pomaga. Nigdy nie sądziłam, że wpadnę na ten pomysł, ale może warto spróbować ?? Udałam się do pobliskiego kiosku i zaopatrzyłam się w dwie żyletki. Pierwszy raz miałam je w rękach, więc nawet nie wiedziałam jak się nimi posługiwać.

- Spokojnie, Twoje przyjaciółki wszystkiego Cię nauczą. Nie martw się. - powtarzałam sobie w myślach.

Dotarłam do domu, przebrałam się w jakiś w miarę sportowy strój i wyszłam pobiegać. Przy wyjściu zauważyłam Patryka, który obściskiwał się z jakąś dziewczyną. Nie ukrywam, że zrobiło mi się dosyć przykro, ale nie mogłam go za nic obwiniać. Przecież nie jesteśmy parą, nie całowaliśmy się. A w końcu zwykle przytulenie o niczym nie świadczy, więc może to po prostu przyjacielska inicjatywa. Równie dobrze, ta dziewczyna może dla niego nie być ważna. Nie ukrywam, że trochę zależało mi na Patryku.

Zaraz potem otrząsnęłam się i zaczęłam biec. Biegłam przed siebie, nawet do końca nie wiedziałam gdzie, bo słabo znałam te okolice. Po dwóch godzinach chciałam już wracać. Przez chwilę się wystraszyłam, bo zrobiło się ciemno, a ja byłam wykończona. Ponadto nie wiedziałam, gdzie mam iść, aby dotrzeć do domu. Usiadłam w pobliskiej ławce, żeby na chwilę odpocząć. Siedziałam już tak kilka dobrych minut.

-Dobra, chyba już pora udać się do domu. - powiedziałam sama do siebie.

Odwracając się, zauważyłam za plecami jakąś znaną mi dotąd twarz. Tak, to był Patryk. Nie rozumiem, czemu on tutaj jest ? Dzisiaj naprawdę nie jestem w stanie na niego spojrzeć, a co dopiero rozmawiać. Patryk zauważywszy mnie, niczym się nie zastanawiał i usiadł koło mnie.

- Cześć śliczna.

- Hej. - odpowiedziałam ze zniechęceniem.

- Wiem, że teraz pewnie nie jesteś w nastroju, ale muszę Ci powiedzieć, że widziałem Ciebie. Szłaś w stronę parku. Wyglądałaś jakbyś miała się zaraz rozpłakać.

- Widziałam, jak przytulałeś się z tą dziewczyną. Wiem, że nie powinnam się w żaden sposób wtrącać, ale zrobiło mi się trochę przykro. Obiecaj chociaż, że następnym razem nie rób tego na widoku, przynajmniej innym nie będziesz zadawać bólu.

- Ojej, wiem, że to mogło wyglądać źle, ale nie martw się. To moja kuzynka, przytuliłem ją na pożegnanie, bo wraca dziś do Londynu.

Bardzo mi ulżyło słysząc te słowa. Przynajmniej wiem, że nie podrywa kilku dziewczyn na raz.

- Ok, przepraszam Cię za moje podejrzenia. Byłam po prostu niespokojna.

- Rozumiem Cię, hihi. Musisz wiedzieć, że podobasz mi się i nie chcę z nikim innym flirtować.

Zarumieniłam się. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nastąpiła cisza, którą Patryk szybko przerwał :

- Jest już ciemno, wracajmy do domu.

Objął mnie w pasie, wziął na ręce i tak dotarliśmy na osiedle. Chwilę porozmawialiśmy. Potem już byłam u siebie. Wykąpałam się i położyłam do łóżka. Nie byłam głodna, więc nie zjadłam kolacji.

Kiedy już miałam zasypiać, rozbudził mnie telefon od Patryka.

- Co u Ciebie? Jak po powrocie z biegów ? Wykończona ?

- Tak, wszystko mnie boli. Jestem zmęczona, ale usatysfakcjonowana. Będę tak biegać kilka razy w tygodniu.

- W takim razie ja z Tobą! Będziemy razem biegać, a powroty będą takie, jak dziś.

- Ok, dobry pomysł. Nie mogę się doczekać następnego razu.

- A teraz mi powiedz... Ostatnio dużo schudłaś, nie masz może dość tej diety? Jesteś naprawdę szczupła, idealna. Nie potrzebujesz więcej chudnąć.

- Spokojnie, daje sobie radę. To taka zalecona dieta, wkrótce będą jej efekty. Wystarczy tylko dołożyć brzuszki i biegi, a nabiorę jeszcze więcej masy i mięśni. Dam radę.

- Ok, wierzę Ci. Ale pamiętaj - cały czas mam Cię na oku. Powiedz mi, co dziś jadłaś na kolację?

- Nic nie zjadłam. Nie jestem głodna, ale jutro rano to nadrobię. Zaufaj mi.

Mam kontrolę.

_____________________________________________________________________
No i jest 4 część. Wiem, że dużo osób na nią czekało już od dłuższego czasu, ale szkoła daje we znaki. Jeszcze tylko kilka dni się pomęczę i będzie Ok. Będę mogła pisać codziennie po 1 rozdziale hihi. Jeszcze raz bardzo przepraszam za moją nieobecność:)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 15, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Daj mi umrzećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz